Podlaskie AGRO

Następcom taniej


Nieodpłatne przekazanie gospodarstwa następcy i ponoszenie przez to opłat wydaje się być absurdem, a jednak takie przepisy obowiązywały w Polsce... do niedawna.

Od tego roku darowizna ziemi nie jest obciążona rentą planistyczną


Renta planistyczna to opłata, jaką nalicza wójt, burmistrz czy prezydent miasta w przypadku zbycia nieruchomości, której wartość wzrosła wskutek uchwalenia lub zmiany planu miejscowego.

Nie jest to tak ciężka danina, gdy sprzedajemy grunt, bo wówczas możemy tę kwotę uwzględnić w cenie sprzedaży. Ale gdy dokonujemy darowizny na rzecz swojego potomka, takie obciążenie budżetu wydaje się całkowicie bezzasadnym obciążeniem.

Niestety w przepisach ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu (art. 36 i 37 - Dz. U. Nr 80, poz. 717, z późn. zm.1) użyto określenia „zbywa”, co interpretowano jako wszelkie czynności prawne pozwalające na przeniesienie własności nieruchomości, zarówno w drodze odpłatnej (sprzedaży) jak i nieodpłatnej (darmowej). Taki stan rzeczy powodował, że rolnicy, pomimo zachęt ustawodawcy zawartych w przepisach ustawy z dn. 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników albo ustawy z dn. 26 kwietnia 2001 r. o rentach strukturalnych w rolnictwie, nie byli skłonni nieodpłatnie przekazywać swoje gospodarstwa następcom.

Nie sprzyja to rozwojowi obszarów wiejskich, który jest jednym z priorytetów Ministerstwa i rządu, stąd zaproponowano wyłączenie z działania przepisu art. 36 ust. 4 ustawy z dn. 27 marca 2003r., czynności związanych z nieodpłatnym przeniesieniem przez rolnika na następcę własności nieruchomości wchodzących w skład gospodarstwa rolnego.

Stąd też ustawą z dn. 15 października 2008r. (Dz. U. Nr 220, poz. 1413) znowelizowano przepisy ustawy z dn. 27 marca 2003r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, poprzez dodanie nowego przepisu (art. 36 ust. 4a), który stanowi obecnie, że: „Opłaty, o której mowa w ust. 4 (tzw. renty planistycznej), nie pobiera się w przypadku nieodpłatnego przeniesienia przez rolnika własności nieruchomości wchodzących w skład gospodarstwa rolnego na następcę w rozumieniu przepisów ustawy z dn. 20 grudnia 1990r. o ubezpieczeniu społecznym rolników (Dz. U. z 2008 r. Nr 50, poz. 291, Nr 67, poz. 411 i Nr 70, poz. 416) albo przepisów w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania pomocy finansowej w ramach działania „Renty strukturalne” objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 wydanych na podstawie art. 29 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 7 marca 2007 r. o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich z udziałem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich (Dz. U. Nr 64, poz. 427 oraz z 2008 r. Nr 98, poz. 634).”

Jednak, w przypadku wtórnego zbycia przez następcę prawa własności nieruchomości, przewiduje się odpowiednie stosowanie przepisów o rencie planistycznej.

Zmiana ta weszła w życie z dn. 12 stycznia 2009 r.

Monika Urban

fot. M. Sawicka

Moje pole, moje druty


Słupy elektryczne na polach są zmorą rolników.

Służebność przesyłu - przedsiębiorstwo korzysta z gruntu, niech płaci


Słupy, transformatory, gazociągi, czy wodociągi biegnące przez grunt zmniejszają jego wartość użytkową i rynkową. W latach 40., 50., 60. i 70. instalacje tego typu umieszczano na tysiącach prywatnych działek, zazwyczaj bez pytania ich właścicieli o zgodę.

Zarówno wówczas, jak i obecnie to ograniczenie własności nieruchomości było źródłem wielu sporów, które znalazły zakończenie przed sądami powszechnymi, a nawet stanowiły przedmiot pracy Sądu Najwyższego. Ostatecznie nie wykluczył on możliwości uzyskania przez tzw. przedsiębiorstwa przesyłowe trwałych praw do cudzego gruntu w drodze ustanowienia służebności lub zasiedzenia nieruchomości gruntowej.

Ugruntowaniem tej linii orzecznictwa jest wprowadzenie w sierpniu ubr. instytucji służebności przesyłu - nowelizacja kodeksu cywilnego (Dz. U. z 1964 r., Nr 16, poz. 93 z późn. zm.) z dnia 30 maja 2008 r. (Dz. U. Nr 116, poz.731). Wyjaśnia ona część wątpliwości, jakie od lat wzbudza prowadzenie tzw. instalacji przesyłowych przez nieruchomości gruntowe.

Służebność przesyłu (art. 3051, 3052, 3053, 3054 kc.) jest prawem obciążającym nieruchomość, na której przedsiębiorca „przesyłowy” ma zamiar wybudować lub na której znajdują się wyżej wymienione urządzenia przesyłowe i polega ona na tym, że przedsiębiorca może korzystać z nieruchomości obciążonej, zgodnie z przeznaczeniem tych urządzeń.

Służebność będzie ustanawiana w drodze umowy między przedsiębiorcą, a właścicielem nieruchomości. Zgodnie ze znajdującymi tu zastosowanie przepisami kc. o przeniesieniu własności i o służebnościach gruntowych (art. 245 § 2 kc.) forma aktu notarialnego będzie wymagana przynajmniej dla oświadczenia właściciela, który prawo służebności ustanawia. Przepisy dopuszczają także zawarcie umowy z zastrzeżeniem warunku lub terminu.

Jeżeli jedna ze stron odmówi zawarcia umowy o ustanowieniu służebności przesyłu, a jest ona konieczna do korzystania z urządzeń przesyłowych, druga strona może wystąpić o ustanowienie służebności do sądu – za odpowiednim wynagrodzeniem dla właściciela nieruchomości. Do tej pory sądy, ustalając wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z działki, zasądzały je według lokalnej stawki czynszu dzierżawnego. Wadą tej nowej regulacji jest brak określenia trybu szacowania wynagrodzenia za ustanowienie służebności przesyłu.

Ponadto zgodnie z nowym brzmieniem art. 49 kodeksu cywilnego, urządzenia służące do doprowadzania lub odprowadzania płynów, pary, gazu, energii elektrycznej oraz inne urządzenia podobne nie należą do części składowych nieruchomości, jeśli wchodzą w skład przedsiębiorstwa. Osoba, która poniosła koszty budowy tych urządzeń może żądać, aby przedsiębiorca, który przyłączył urządzenie do swej sieci, nabył ich własność, za odpowiednim wynagrodzeniem, chyba że strony w umowie postanowiły inaczej. Z żądaniem przeniesienia własności tych urządzeń może wystąpić także przedsiębiorca.

Jak to wszystko może wyglądać w praktyce? Będzie to zapewne ułatwienie dla inwestorów, którzy, aby szybciej uzyskać podłączenie, np. do sieci telefonicznej lub energetycznej, zmuszeni byli za własne środki wybudować linię lub przyłącze i następnie podarować je przedsiębiorstwu dostarczającemu prąd, TP SA itp. Częstą praktyką było, że w chwili włączenia tych urządzeń do sieci stawały się one własnością przedsiębiorcy, niezależnie od ewentualnych rozliczeń finansowych. Wybudowane na nieruchomościach urządzenia nieraz zmniejszają jej wartość użytkową i rynkową, a ich istnienie wiąże się też z innymi niedogodnościami związanymi chociażby z konserwacją. Obecnie jest to podstawą, by uzyskać choćby częściowe zadośćuczynienie za znoszenie tych uciążliwości.

Niestety służebność przesyłu nie rozwiąże problemu wszystkich właścicieli ziemi, na której linie przesyłowe istnieją od lat. Jeżeli urządzenia te postawiono ponad 30 lat temu, to przedsiębiorcy będą woleli stwierdzić zasiedzenie służebności przed sądem, niż ustanawiać ją odpłatnie.

Natomiast w stosunku do urządzeń posadowionych przed laty 10-u w grę może wejść przedawnienie roszczeń majątkowych, co uniemożliwi zarówno właścicielowi gruntu, jak i przedsiębiorstwu domaganie się ustanowienia służebności przed sądem.

W tej sytuacji jedynym wyjściem będzie dojście do porozumienia i zawarcie umowy, co nie zawsze będzie łatwe.

Czy służebność przesyłu się sprawdzi? Czas pokaże…

Monika Urban-Szmelcer

fot. T. Fiłończuk

Ryzyko na bocznym torze


Małgorzata Czaban (pierwsza z prawej) prowadzi w Studziankach gospodarstwo nastawione na produkcję mleka. Już od jakiegoś czasu zastanawiała się nad poprawą bezpieczeństwa we własnym gospodarstwie. Potrzebna jej była wiedza, co i jak pozmieniać, po k

Szkolenia na temat BHP w gospodarstwie rolnym


Teoretycznie każdy rolnik wie, co to znaczy pracować bezpiecznie. W praktyce brak czasu, pieniędzy, albo zwykłe lenistwo i zaniedbanie, sprawiają, że zasad BHP nie stosują. Wszyscy mówią, że warto, a jednak wielu w konkretnej sytuacji stawia na pośpiech i „łatwiznę”. Wielu też za to zapłaciło zdrowiem i życiem.

Dlatego właśnie Podlaska Izba Rolnicza zorganizowała cykl szkoleń poświęconych bezpieczeństwu pracy w gospodarstwie rolnym w województwie podlaskim. Odbywały się one od grudnia ubiegłego roku, a zakończyły w lutym, roku bieżącego. Do akcji włączyły się instytucje takie jak: Państwowa Inspekcja Pracy, Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz Komenda Wojewódzka Policji. Wspólnymi siłami przedstawiciele tych instytucji starali się przekonać, że warto poczynić starania, by poprawić bezpieczeństwo swojej pracy.

Każdy sposób dobry

Od lat przedstawiciele tych instytucji tłumaczą, wyjaśniają, przekonują, że BHP w rolnictwie to nie jest zbędny balast. który musi być respektowany, ale zbiór zasad, które ułatwiają życie, a nieraz, po prostu pozwalają dłużej się nim cieszyć. Cieszyły się, ale zainteresowaniem rolników zorganizowane przez PIR szkolenia, o czym przekonaliśmy się goszcząc na jednym nich. Rolnicy chętnie na nie przyjeżdżali, byli aktywni, zadawali pytania.

Małgorzata Czaban, rolnicza ze Studzianek, przyjechała na spotkanie w Porosłach mimo natłoku obowiązków.

- Korzystam z każdej okazji, by się dokształcić - kiedy więc dowiedziałam się o tym szkoleniu, od razy zdecydowałam się wziąć w nim udział - tłumaczy kobieta. - To zawsze jakieś informacje, a wiedza w naszej pracy jest bardzo przydatna. Zależy mi na tym, żeby w miarę możliwości pracować w bezpiecznym gospodarstwie i chcę w swoim wprowadzić zmiany, by poprawić sytuację.

Takie spotkania to okazja, by po raz kolejny pokazać, że praca rolnika należy do grupy największego ryzyka - tu wypadki mogą się zdarzyć na każdym kroku. To okazja do tego, by przypomnieć, że kiedy rolnik wyjeżdża z gospodarstwa, jest takim samym użytkownikiem dróg publicznych, jak każdy inny i jego również obowiązują te same przepisy. To okazja do przekazania najnowszych statystyk, może trochę postraszenia - jak łatwo o wypadek, ale przecież jeśli chodzi o bezpieczeństwo - każdy sposób jest dobry.

Wypadków niemało, ale mniej

Może właśnie tego typu spotkania, a może konkursy, quizy dla dzieci z terenów wiejskich, a może zupełnie inne działania sprawiły, że sytuacja jest lepsza. Liczba wypadków zgłaszanych do KRUS-u od kilku lat systematycznie się zmniejsza. Analogiczna sytuacja jest z wypadkami śmiertelnymi (podczas gdy w 2004 roku - było ich w woj. podlaskim 17, tak w 2007 - zaledwie 6). Jednak jest jeszcze druga strona medalu. Bo choć tendencja jest spadkowa, sytuacja w woj. podlaskim nie wygląda „różowo”. Na tle kraju należymy do grona rekordzistów, ale tych niechlubnych. Wyższy niż „my” wskaźnik wypadkowości (wyliczany na podstawie liczby zgłaszanych wypadków) mają tylko trzy województwa - warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i lubelskie.

Jako województwo prowadzimy też w rankingu na liczbę chorób zawodowych.

- W ubiegłym roku zgłoszono ich w województwie podlaskim aż 38 - podkreślił podczas szkolenia Krzysztof Kozioł z białostockiego Oddziału KRUS. - Większość ze zgłoszeń dotyczyło chorób odkleszczowych.

Ta informacja wzbudziła poruszenie wśród zebranych w Porosłach rolników. Większość nie wiedziała o tym, że choćby borielioza jest chorobą zawodową.

- My po prostu czasem pewnych rzeczy nie wiemy - mówili.

- I takie szkolenia są właśnie po to, by się dowiedzieć - podkreślił w odpowiedzi Bartłomiej Królik z Okręgowego Inspektoratu racy w Białymstoku.

Czyhające zagrożenia

Jak również po ty, by uzmysłowić rolnikom grożące niebezpieczeństwa. A tych jest niemało. Począwszy od nieporządku w obejściu, poprzez grząskie podwórko, oblodzone schody, brak barierek zabezpieczających na rusztach, wadliwe, stare drabiny, na niezabezpieczonych szambach skończywszy.

Przykładów drobnych modernizacji w gospodarstwie, które poprawiają sytuację, też nie brakuje. To choćby likwidacja lub oznakowanie progów, zabezpieczenie włazów barierką i płytą. Drabiny? Muszą być solidne - z porządnie umocowanymi szczeblami. Najlepiej jeśli mają zabezpieczenia antypoślizgowe. Ich stan trzeba co jakiś czas sprawdzać. Wszelkie schody i schodki - powinny mieć barierki. Drzwi - podpórki. Ale przede wszystkim w gospodarstwie bezwzględnie powinien być porządek. Doskonale znany jest przykład rolnika, który wybił sobie zęby o grabie, których nie chciało mu się odnieść na miejsce.

Nie mniej ważne od tego, w jakich warunkach pracujemy - jest to jak pracujemy. Oto garść złotych zasad, które „wyłapaliśmy” na szkoleniu PIR.

wszelkie prace w zbiornikach należy wykonywać zespołowo oraz używać mocnej liny zabezpieczającej

zamiast przenosić ładunki, lepiej je przewozić. Jeśli to niemożliwe - dźwigajmy ciężary w sposób bezpieczny, przy właściwej postawie

sprzęt mechaniczny powinien być sprawny,. używany zgodnie z przeznaczeniem

przy transporcie - należy pamiętać o drabinach pozwalających zejść z ładunku

ładunek powinien być rozmieszczony równomiernie

ciągnik z przyczepą powinien być podczas postoju, zabezpieczony przez samoczynnym ruszeniem

maszyny nie powinny być transportowane w szerokości roboczej

transport osób jest możliwy tylko w przeznaczonych do tego miejscach, a nie na błotnikach, zaczepach itp.

W gospodarstwie jest niebezpiecznie, ale poza nim również. Każdy rolnik to użytkownik pojazdów mechanicznych, a także dróg publicznych, a więc obowiązują go przepisy Kodeksu Drogowego. Tak więc - bezpiecznej pracy i... szerokiej drogi.

Małgorzata Sawicka


fot. S. Rutkowski

Wspólna sprawa czterech partnerów


Przedstawiciele Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, Okręgowego Inspektoratu Pracy w Białymstoku, Podlaskiej Izby Rolniczej oraz Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego – Oddział w Białymstoku podpisali deklarację współpracy.

Porozumienie na rzecz poprawy bezpieczeństwa i higieny pracy w gospodarstwach rolnych


- Każda inicjatywa, która wpływa na zwiększenie bezpieczeństwa w gospodarstwach rolnych jest bardzo cenna. Bo za każdym wypadkiem kryje się czyjeś zdrowie lub życie.

Słowa te padły podczas spotkania czterech organizacji, które podpisały porozumienie, by razem jeszcze lepiej i skuteczniej działać na rzecz poprawy bezpieczeństwa i higieny pracy w gospodarstwach rolnych. Od 18 lutego 2009 Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku, Okręgowy Inspektorat Pracy w Białymstoku, Podlaska Izba Rolnicza oraz Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego – Oddział w Białymstoku będą dokładały starań, by przez wspólne inicjatywy podnosić skuteczność swoich działań.

Porozumienie to tylko pewnego rodzaju formalność, bo po pierwsze wszystkie te instytucje już zajmują się kwestią prewencji w zakresie wypadków przy pracy w rolnictwie, a po drugie to nie pierwsza ich inicjatywa. Wspólnymi siłami zorganizowali cykl szkoleń na podlaskich rolników (o inicjatywie na kolejnej stronie).

Pomysłów na współpracę jest kilka. Wiadomo, że będą kolejne szkolenia, bo te już zakończone spotkały się z dużym zainteresowaniem. Frekwencja, jak i aktywność rolników była dowodem, że właściwie wybrano tematykę.

Na tym jednak nie koniec. Organizacje będą wymieniać się materiałami, wiedzą, razem organizować konkursy, czy pogadanki w szkołach, popularyzować wiedzę związaną z bezpieczeństwem pracy. Jednym słowem robić wszystko, by było bezpieczniej.

- Co prawda od kilku lat spada liczba zgłaszanych wypadków, ale jest to spadek niewielki – podkreśla Barbara Sołomiewicz. – Do tego więcej jest wypadków śmiertelnych. To jest dodatkowy impuls by współprace między nami zacieśniać. Życzę, by współpraca te układała się jak najlepiej.

- Główny Inspektor Pracy kładzie nacisk na bezpieczeństwo w rolnictwie, mimo, że inspektorzy nie mogą kontrolować gospodarstw indywidualnych – podkreślił Dariusz Siwczyński, Okręgowy Inspektor Pracy w Białymstoku.

A przecież rolnicy to także użytkownicy dróg, użytkownicy, którzy również biorą udział w wypadkach drogowych. Dlatego tak nieodzowna jest współpraca z policją. Bo tak jak podkreślił, obecny na spotkaniu, zastępca Komendanta Podlaskiej Policji, pierwszym zadaniem Policji jest prewencja, a dopiero w drugiej kolejności ściganie przestępców.

- Jeśli tych czterech partnerów połączy swoje siły, to efekty wspólnej pracy powinny być większe – podsumowała Bogumiła Roszczyk-Parzych, członek zarządu Podlaskiej Izby Rolniczej.

Małgorzata Sawicka

Fot. Bartłomiej Królik, OIP Białystok

Bagny - „Wsi spokojna, wsi wesoła”


Stanisław Łapciuk, który odebrał nagrodę w imieniu sołectwa Bagny żartował, że nieprzypadkowo realizowana przez nich inicjatywa prezentowana była jako pierwsza (decydowała o tym kolejność alfabetyczna - przyp. aut.) i pokreślił, że w przygotowaniu są

Nagrodzono najciekawsze inicjatywy realizowane na terenach wiejskich


Niemal 60 inicjatyw zgłoszono do konkursu „Inicjatywa Sołecka Roku 2008”. Wygrała jedna - realizowana na terenie sołectwa Bagny. Jednak wszystkim inicjatorom należą się słowa pochwały.

Tematyka zgłoszeń pokazała, że pomysłowość liderów nie zna granic. Mieszkańcy wsi wspólnymi siłami zrealizowali wiele inicjatyw: wyremontowano wiele pomieszczeń, które teraz mogą pełnić rolę świetlic, zbudowano boiska sportowe, zagospodarowane place, zorganizowano wypoczynek dzieciom, przywrócono wiele pięknych tradycji.

Wszystkie zgłoszenia oceniane były przez Kapitułę konkursu, pod przewodnictwem Roberta Tyszkiewicza. Z tego grona wyłoniono 6 najciekawszych - jedną nagrodzono, a 5 pozostałym przyznano wyróżnienia. Uroczystość wręczania nagród odbyła się 2 lutego w Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku.

Zwycięskie sołectwo Bagny w gminie Dąbrowa Białostocka składa się z 51 gospodarstw. Mieszkający tam rolnicy ukierunkowali produkcję na hodowlę bydła mleczno-mięsnego. Na terenie sołectwa działa Stowarzyszenie „Placówka”, zarejestrowane w 2002 roku z inicjatywy Rady sołeckiej. Stowarzyszenie to przejęło i prowadzi sześcioklasową szkołę publiczną, ale nie tylko. Z inicjatywy tej organizacji m.in. powstał plac zabaw, wiata na drewno i garaż na rowery przy szkole, zdobyte zostały fundusze na kilka projektów, jak choćby „W zdrowym ciele, zdrowy duch” - mający na celu propagowanie zdrowego stylu życia.

W imieniu sołectwa nagrody odebrał jeden z liderów: Stanisław Łapciuk

- Jest mi niezmiernie przyjemnie, że zostaliśmy wyróżnieni - powiedział. - Chcę podkreślić, że nasze działania, zakończyły się sukcesem, również dzięki dobrze układającej się współpracy z władzami samorządowymi oraz Zespołem Doradztwa Rolniczego pod kierownictwem Stanisława Jaroszewicza.

Podkreślił też, że stowarzyszenie nie zamierza spoczywać na laurach, a wprost przeciwnie: jego członkowie są w trakcie opracowywania kolejnych przedsięwzięć.

Organizatorzy konkursu: Wojewoda Podlaski, Marszałek Województwa Podlaskiego, Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, powołali go do życia w celu promowania inicjatyw podejmowanych przez mieszkańców wsi, rady sołeckie, organizacje pozarządowe czy sołtysów , które najlepiej integrują lokalną społeczność.

- Aktywność społeczności lokalnej zasługuje na szczególną naszą uwagę i uznanie - mówi Maciej Żywno Wojewoda Podlaski. - To dzięki inicjatywom podejmowanym przez małe społeczności zmienia się otaczająca nas rzeczywistość. Każda aktywność podjęta dla dobra i rozwoju społeczności wpływa korzystnie na jej funkcjonowanie. Wspólne działania zacieśniają więzi społeczne, dają poczucie przynależności do grupy i przede wszystkim rozbudzają poczucie odpowiedzialności za to, co dzieje się i jak wygląda miejscowość, w której mieszkamy.

Dużą rolę w realizacji przedsięwzięć odgrywają sołtysi bądź inni miejscowi liderzy. Tak szeroko prowadzona działalność możliwa była dzięki uczestnictwu sołectw w wielu projektach.

- Wspólne działania na rzecz lokalnego środowiska potrzebują liderów - twierdzi Sławomir Gromadzki Dyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. - Inicjatywa Sołecka to konkurs, który daje możliwość wypromowania przywódców i ich małych społeczności, co może być dobrym przykładem dla innych.

Małgorzata Sawicka

fot. Rutek Chief

W konkursie wyróżnione zostały także sołectwa:

Guzy w gminie Knyszyn

Lipina w gminie Sokółka

Oszkinie w gminie Puńsk

Winna Poświętna w gminie Ciechanowiec

Załuki-Podzałuki w gminie Gródek.


Uroczystość wręczania nagród była okazją do zrobienia wspólnego zdjęcia liderom wszystkich wyróżnion

Udój na okrągło


Jak to w nowoczesnym gospodarstwie, podwórko jest zadbane i czyściutkie.

Nowa inwestycja w gospodarstwie Krzysztofa Banacha w Kalinowie

Nazwisko Krzysztofa Banach w branży mlecznej jest doskonale znane. To przede wszystkim przedsiębiorczy rolnik, świetny menadżer własnego gospodarstwa, a także społecznik. Od lat pełni m.in. funkcje prezesa Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Wśród tych wszystkich zajęć znajduje czas na ciągły rozwój gospodarstwa. Właśnie jest w trakcie uruchamiania kolejnej inwestycji - hali udojowej typu karuzela.

Nowa twarz” gospodarstwa

Tradycje gospodarstwa w Kalinowie sięgają wielu lat i poprzednich pokoleń. Bowiem już rodzice Pana Krzysztofa byli nowoczesnymi rolnikami, którzy bardzo szybko zrezygnowali z ręcznego doju na rzecz dojarek konwiowych. Od kiedy w 1982 roku Pan Krzysztof przejął gospodarstwo nastąpiły kolejne daleko idące zmiany.

Przez lata pracy znacznie zwiększony został areał gospodarstwa, wraz z nim zwiększała się ilość segmentów obory. Obecnie rolnik ma na własność ok. 160 ha, dzierżaw - kolejne 40. Rzecz jasna gros upraw to kukurydza, jest też kilkadziesiąt hektarów pszenżyta, a poza tym, łąki, trawy z lucerną.

Przybyło”też stada. Obecnie samych krów dojnych jest 160. A wszystkie te inwestycje poprowadzone zostały w sposób bezpieczny, bez przeinwestowania, systematycznie.

Bo jak podkreśla Krzysztof Banach, przeinwestowanie to największy wróg gospodarstwa. Lepiej rozwijać je powoli i systematycznie, ale bezpiecznie - bez gigantycznych kredytów spędzających sen z powiek.

Pomysł na kryzys

Pan Krzysztof ma też szczęście być członkiem Spółdzielni Mleczarskiej w Piątnicy, która w tej trudnej, kryzysowej sytuacji, płaci najlepsze ceny w kraju swoim dostawcom mleka. Średnio to ok. 1,40 zł za litr.

- Podczas gdy koszt wyprodukowania litra mleka w moim gospodarstwie to ok. 86-87 groszy - mówi gospodarz - Łatwo policzyć, że sytuacja nie jest zła. Ale przecież w kraju są gospodarstwa, w których koszt wyprodukowania litra surowca jest znacznie wyższy niż u mnie, a płaci im się poniżej złotówki. Dlatego jako Związek poszukujemy metod trwałej poprawy sytuacji producentów mleka. A szansę na to widzimy w konsolidacji spółdzielni w zakresie wspólnej sprzedaży.

Dzisiejsza postawa pana Krzysztofa, ale i metody racy to owoc lat doświadczenia. W ich wyniku jego nazwisko w branży i poza nią jest znane, ma na swoim koncie nie lada osiągnięcia hodowlane. Corocznie swoje zwierzęta wystawia na najbardziej prestiżowych polskich wystawach. Ma pierwszego i trzeciego byka w wycenie.

Kiedyś to gospodarstwo Banacha słynęło z krów o najwyższej wydajności w kraju, ale teraz inna jest koncepcja hodowlana. Dziś pilnuje się by była ona na poziomie 8-9 tysięcy.

- Czasy, kiedy goniłem za wydajnością krów, dawno minęły - mówi rolnik. - Dla mnie liczy się to, co zostaje w kieszeni, mój zysk, a nie bicie rekordów. Dlatego prowadzę gospodarstwo, by zapewnić krowom długowieczność i jak najdłuższa wydajność na poziomie 8-9 tysięcy.

Wszystko kręci się wokół karuzeli

Najnowszą inwestycją w gospodarstwie jest montaż hali udojowej typu karuzela firmy Westfalia. Hala będzie w stanie obsłużyć jednocześnie 28 krów. Dla osoby obsługującej jest bardzo wygodna.

- Myślę, że jak na moje stado, udój potrwa 1,10 ha - ocenia rolnik. - To niewiele.

Konstrukcja karuzeli polega na tym, że krowy wprowadzane są na ruchomą platformę, dzięki czemu dojarz może pozostać w jednym miejscu. Kolejna zaleta zastosowanego systemu polega na tym, że oporne w doju krowy są zatrzymywane przez bramkę i pozostają na miejscu, aż do dokończenia doju.

Zanim podjęta została decyzja o montażu karuzeli, pan Krzysztof dokładnie zapoznał się z innymi rozwiązaniami funkcjonującymi na rynku. W tym z robotami udojowymi. Koszt montażu, eksploatacji, czas doju - te i inne czynniki sprawiły, że nie zdecydował się na nie.

- Przy takim rozwiązaniu krowy muszą mieć właściwie idealne wymiona, a pomoc człowieka przy dojeniu i tak jest potrzebna - wystarczy choćby, że zwierzę zerwie kubki udojowe - podkreśla Banach.


Małgorzata Sawicka

fot. S. Rutkowski



Stado Banacha liczy sobie obecnie 160 krów dojnych. To prawdziwy gigant wśród podlaskich gospodarstw

Już wkrótce otwarcie nowego „cacka” pana Krzysztofa - hali udojowej typu karuzela.

By głos rolnika był bardziej słyszalny...


podpisywanie porozumienia - Przedstawiciele Podlaskiej Izby Rolniczej, Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych z Łomży, Suwałk i Białegostoku oraz związków zawodowych rolników: Solidarności, Samoobrony zadeklarowali współpracę, która ma pomóc

Porozumienie między Podlaską Izbą Rolniczą, a podlaskimi związkami zawodowymi rolników

Podjęcia przez parlament i Rząd zdecydowanych i skutecznych działań na rzecz poprawy sytuacji w rolnictwie domagają się podlaskie organizacje rolnicze. 13 lutego ich przedstawiciele podpisali porozumienie, w nadziei, że wspólne działanie da lepsze rezultaty w tym trudnym czasie.

Pod deklaracją współpracy podpisali się przedstawiciele Podlaskiej Izby Rolniczej, Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych z Łomży, Suwałk i Białegostoku oraz związków zawodowych rolników: Solidarności, Samoobrony.

Przekonują, że „sytuacja finansowa gospodarstw rolnych jest krytyczna i grozi to szerokimi protestami społecznymi, które mogą przybrać niekontrolowany charakter”.

- Przecież rolnicy przez ostatni rok nie otrzymali dofinansowania z PROW na modernizację gospodarstw - zauważył Marek Żmujdzin z NSZZ RI Solidarność. - Teraz w czasie kryzysu mogą mieć problem z uzyskaniem wkładu własnego niezbędnego do skorzystania z dofinansowania. Może się okazać, że polscy rolnicy nie wykorzystają w znacznym stopniu unijnych funduszy.

Wśród czynników, które w najbardziej dotkliwy sposób wpłynęły na pogorszenie opłacalności produkcji rolniczej i spadek dochodów rolników wymieniony został m.in. 200-300 procentowy wzrost cen środków do produkcji, przy jednoczesnym spadku cen produktów, w tym mleka - podstawowego kierunku produkcji w naszym województwie.

- My jesteśmy jeszcze w korzystnej sytuacji, bo niektóre podlaskie mleczarnie starają się utrzymywać ceny mleka, ale w kraju ceny za litr oscylują nawet na poziomie 56 groszy - podkreślił Tomasz Gietek, prezes PIR.

Jak podkreślili inicjatorzy porozumienie, tworzenie mitu rolnika, do którego płyną „łatwe” pieniądze z Unii Europejskiej jest szkodliwe. Bo w ślad za kolejno uruchamianymi programami, czy rozpoczęciem wypłat dopłat bezpośrednich - podąża od razu wzrost cen nawozów, środków ochrony roślin, sprzętu, maszyn rolniczych itp. W efekcie - pieniądze tak szybko, jak wpływały do kieszeni rolnika - tak szybko i z niego wypływają.

Splot kilku czynników doprowadził do utraty płynności wielu gospodarstw, co może zakończyć się ich upadkiem. Wedle „Stanowiska Podlaskiej Izby Rolniczej i związków zawodowych rolników województwa podlaskiego” nie bez winy jest ARiMR, ze względu na nie dotrzymywanie terminów podpisywania umów. Nie są znane zasady udzielania kredytów preferencyjnych dla rolników, banki zaostrzają warunki udzielania pożyczek, co utrudnia korzystanie ze środków unijnych na inwestycje w gospodarstwach.

- Boli nas szczególnie, że mówi się tyle o kryzysie, zaciskaniu pasa, a jednocześnie planuje się podwyżki dla posłów, czy premie w spółkach Skarbu Państwa - dodał Gietek. - Tymczasem w ramach oszczędności środki Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego okrojone zostały w tym roku o 20 proc., podobnie fundusze na meliorację. Oszczędności robione są „na chybcika”, a tak nie powinno być.

- Ceny plonów spadają, a ceny kosztów produkcji wzrastają. Jest nasze zdecydowane „nie” na taką politykę - dodał Zbigniew Lewczuk, Regionalny Związek Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych w Łomży.

- Polski rząd po raz kolejny robi eksperyment na rolnictwie, bo tak jest najłatwiej - - powiedział Andrzej Chmielewski, ZZR Samoobrona. - Mam nadzieję, że według tego, że w masie siła, to nasz głos będzie bardziej słyszalny. Na razie będziemy wychodzić do władz z petycjami, jeśli nie poskutkują, protesty nie są wykluczone.

fot. i tekst: Małgorzata Sawicka



Przeterminowana nauka


Leszek Dobkowski za pieniądze z tzw. „Młodego Rolnika” zmodernizował gospodarstwo. Niewiele jednak brakowało, a inwestycje te mogłyby się skończyć fiaskiem.
 

Minister rolnictwa przedłużył czas na uzupełnienie wykształcenia przez młodych rolników

Młodzi rolnicy, którzy skorzystali z przeznaczonego dla nich wsparcia w latach 2004-2006, a nie zdążyli uzupełnić wykształcenia - mogą odetchnąć z ulgą. Marek Sawicki, minister rolnictwa umożliwił wydłużenie terminu na wywiązanie się z tego obowiązku.

Młodzi rolnicy, aby otrzymać 50 tysięcy zł pomocy na ułatwianie startu zawodowego, finansowanej ze środków Sektorowego Programu Operacyjnego na lata 2004-2006, musieli między innymi posiadać odpowiednie kwalifikacje zawodowe. Dla tych, którzy ich nie mieli, a chcieli sięgnąć po dofinansowanie, dopuszczano 5 -letni termin na ich uzupełnienie poczynając od daty przejęcia gospodarstwa.

Jak podaje ARiMR „wielu młodych rolników miało jednak kłopot z określeniem daty rozpoczęcia prowadzenia gospodarstwa rolnego i w konsekwencji źle obliczyło pięcioletni okres na uzupełnienie wykształcenia. To z kolei sprawiło, że Agencja, zgodnie z obowiązującymi przepisami krajowymi, jak i unijnymi, zmuszona była występować o zwrot wypłaconej premii wraz z odsetkami.

Jednym z rolników, do których przyszło pismo z nakazem zwrotu premii wraz z odsetkami był Leszek Dobkowski w Rydzewa Szlacheckiego.

- Podpisałem umowę jako jeden z pierwszych w listopadzie 2005 roku, już studiując na rolniczych studiach inżynierskich - mówi. - Początkowo wszystko było w jak najlepszym porządku.

Do momentu gdy przyszło pierwsze wezwanie do zapłaty premii z odsetkami.

- To był szok - mówi rolnik. - Byłem przekonany, że ten 5-letni okres liczony jest od daty podpisania umowy, a nie od momentu przejęcia gospodarstwa, co nastąpiło w 2002 roku. Tak więc ze zdobyciem odpowiedniego wykształcenia spóźniłem się trzy miesiące! Nie było mnie stać na oddanie tej kwoty. W sumie odebrałem kilka wezwań do zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami, nazbierało się tego 73 tysiące. Zacząłem więc walczyć - pisałem kolejne odwołania. Bez skutku.

Na szczęście dla młodych rolników minister rolnictwa Marek Sawicki „ze względu na to, że w przypadku licznych beneficjentów działania „Ułatwianie startu młodym rolnikom” 5 letni termin upływa na krótko przed zakończeniem nauki w szkole i uzyskaniem wymaganego wykształcenia, a w niektórych przypadkach beneficjenci mogli nie mieć pełnej wiedzy na temat sposobu obliczania tego terminu (w początkowym okresie wdrażania Programu niektórzy zainteresowani uważali, że możliwe jest odliczanie od terminu na spełnienie przez beneficjenta zobowiązań tzw. okresów wyłączeń), jak również mając na uwadze zasady współżycia społecznego oraz działania beneficjentów podejmowane w dobrej wierze, należy dopuścić możliwość wyrażania przez ARiMR zgody na wydłużenie ww. okresu w sytuacji , gdy spełnione byłyby łącznie następujące warunki:

1) beneficjent w dniu podpisywania umowy musiał być w trakcie nauki lub rozpoczął naukę w najbliższym możliwym terminie po zawarciu umowy o dofinansowanie projektu albo w możliwie najbliższym terminie po zakończeniu zasadniczej służby wojskowej, jeżeli został wezwany do jej odbycia po dniu podpisania umowy, ale przed pierwszym potencjalnie możliwym terminem rozpoczęcia nauki;

2) beneficjent kontynuował naukę bez przerw i opóźnień (czas pobierania nauki nie może być dłuższy niż okres kształcenia w danym typie szkoły i zawodzie);

3) dzień, w którym upływa pięcioletni termin na uzupełnieni wykształcenia, przypada w trakcie ostatniego roku/semestru nauki.”

Pan Leszek ma nadzieję na pozytywne rozpatrzenie swojej sprawy. Choć to jeszcze nie koniec jego batalii. W połowie lutego (w ok. miesiąc po decyzji ministra) otrzymał kolejne wezwanie do zwrotu pieniędzy.

Procedura postępowania ARiMR w przypadku p. Leszka Dobkowskiego może zostać wznowiona, jeżeli p. L. Dobkowski złoży ponowne odwołanie. Wówczas na podstawie obecnie obowiązujących zasad, prawdopodobnie odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie. Musimy tu wyjaśnić, za złożenie ponownego odwołania jest konieczne, ponieważ poprzednie było rozpatrywane, gdy nie było pisma Ministra Rolnictwa z 12.01.br i wtedy procedura postępowania ARiMR w sprawie Pana Leszka Dobkowskiego została wyczerpana i zamknięta decyzją odmowną.” - poinformowało nas biuro prasowe ARiMR.

Jak podkreśla pan Leszek, odwołanie złoży, ale jego zaufanie do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zostało mocno nadszarpnięte.

fot. T. Fiłończuk, tekst: Małgorzata Sawicka

Trzy pytania do Tomasza Gietka, prezesa Podlaskiej Izby Rolniczej

- Według Pana, kto zawinił w tej sytuacji?

- Zawiniono na etapie tworzenia SPO. Wprowadzono tzw. okresy wyłączenia, ale tylko dla uprawnień, a nie zobowiązań. Zapis dotyczący przedstawienia w ciągu 5 lat o uzupełnieniu wykształcenia interpretowano w różny sposób. A według nas, gdy brakuje precyzji, to powinno to działać na korzyść pokrzywdzonego. To były bardzo indywidualne kwestie, a urzędnicy podeszli do nich schematycznie. Przecież w przepisach jest zapis o niewywiązaniu się wskutek działania siły wyższej, czy np. służbę wojskową nie należało tak potraktować?

- Czy zmiana przepisów wprowadzona przez ministra rolnictwa uchroni podlaskich rolników od konieczności zwrotu pieniędzy?

- Zdecydowaną większość tak. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa odstąpi od pism wzywających do zwrotu. Z posiadanej przez mnie wiedzy wynika, że w województwie podlaskim jest 10 przypadków, w których już wszczęto procedurę windykacyjną, ale jeszcze więcej osób, w stosunku do których windykacji jeszcze nie wszczęto.

- Czyli można uznać, że sprawa ma szczęśliwy finał?

- To jeszcze nie koniec. Proszę pamiętać, że wśród rolników, do których wysyłano pisma z nakazem zwrotu pieniędzy z odsetkami, byli tacy, którzy w końcu nie wytrzymali psychicznie i pieniądze oddali. Trzeba ich zrozumieć - oni dostawali kolejne pisma wzywające do zwrotu. Zastanawiamy się co teraz. Bo jeżeli wydłużenie terminu zmieniłoby ich sytuację,. to należy im się zwrot pieniędzy. My tej sprawy tak nie zostawimy, jesteśmy zdeterminowani. Chcemy, by konsekwencje poniosły osoby, które rozpatrywały odwołania, by nie panowało przeświadczenie o bezkarności urzędników. Jednak przede wszystkim zależy nam na tym, by rolnicy dokładnie czytali umowy, zanim je podpiszą, a jeszcze lepiej, żeby zgłaszali się do instytucji, takich jak nasza, w których pracownicy pomogą je przeanalizować, by uniknąć błędnych decyzji.

 

       
       
       
       

Modernizacja gospodarstw rolnych

    W ciągu dwóch dni najwięcej wniosków o przyznanie pomocy z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” finansowanego z PROW 2007 - 2013 złożyli rolnicy z województw mazowieckiego - 407 i kujawsko-pomorskiego – 346 oraz wielkopolskiego – 305. W skali kraju Oddziały Regionalne ARiMR przyjęły 3229 wniosków, w których rolnicy ubiegają się łącznie o dofinansowanie w wysokości blisko 500 mln zł. Wnioski składane są również za pośrednictwem biur powiatowych ARiMR, a część rolników wysyła wnioski pocztą. Agencja stworzyła takie możliwości, aby ułatwić rolnikom dostęp do wsparcia z tego działania. ARiMR na udzielenie wsparcia rolnikom, którzy złożą wnioski w tegorocznym naborze na modernizację gospodarstw, rozdzieli 2,5 mld zł. Kwota ta podzielona została na tzw. koperty wojewódzkie. Złożone w dniach 21 – 22 kwietnia wnioski w ramach tegorocznego naboru w największym stopniu wykorzystują limit środków przewidziany dla województw: zachodniopomorskiego – 88,75% i lubuskiego 69,84%.

    Wnioski o pomoc na to działanie przyjmowane są w tym roku od 21 do 28 kwietnia.


    Wszystkie wnioski złożone i wysłane pocztą w dniach 21 – 28 kwietnia br. wezmą udział w losowaniu, które określi kolejność, w jakiej przysługuje pomoc. Losowanie przeprowadzone zostanie za pomocą systemu teleinformatycznego w Centrali ARiMR odrębnie dla każdego z 16 województw, w terminie od 21 do 30 dni od zakończenia naboru wniosków z tego działania. Datę losowania poda do publicznej wiadomości na stronie internetowej www.arimr.gov.pl Prezes Agencji, nie później niż 3 dni przed planowanym terminem jego przeprowadzenia.

    Nie później, niż w dniu następującym po dniu, w którym przeprowadzono losowanie, Prezes Agencji poda do publicznej wiadomości na stronie internetowej administrowanej przez ARiMR informację o ustalonej drogą losowania kolejności przyznawania pomocy w danym Oddziale Regionalnym Agencji.

    O pomoc finansową z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” mogą ubiegać się osoby fizyczne, osoby prawne, wspólnicy spółek cywilnych oraz spółki osobowe prawa handlowego, jeżeli prowadzą działalność rolniczą i są posiadaczami samoistnymi lub zależnymi (np. dzierżawcami) gospodarstwa rolnego o powierzchni przynajmniej 1 ha użytków rolnych lub nieruchomości służącej do prowadzenia produkcji w zakresie działów specjalnych produkcji rolnej. Ważne jest, aby było to gospodarstwo, którego wielkość ekonomiczna wynosi co najmniej 4 ESU.

    Osoba fizyczna, występująca o przyznanie pomocy finansowej na inwestycje w swoim gospodarstwie, musi być pełnoletnia i nie mieć ukończonych 60 lat. Ponadto musi posiadać odpowiednie kwalifikacje zawodowe np. wykształcenie rolnicze lub w zależności od posiadanego wykształcenia nierolniczego odpowiedni staż pracy w rolnictwie. Ewentualnie może się ona legitymować tytułem kwalifikacyjnym lub zawodowym w zawodzie przydatnym do prowadzenia działalności rolniczej i co najmniej trzyletnim stażem pracy w rolnictwie.

Pomoc finansowa może być przeznaczona na pokrycie części kosztów inwestycji poniesionych na: budowę, przebudowę, remont połączony z modernizacją budynków lub budowli wykorzystywanych do produkcji rolnej oraz do przechowywania, magazynowania oraz przygotowania do sprzedaży lub sprzedaży bezpośredniej produktów rolnych z gospodarstwa. W ramach projektów dofinansowanych z działania ”Modernizacja gospodarstw rolnych” można kupić maszyny, urządzenia oraz wyposażenie do produkcji rolnej, przechowalnictwa, magazynowania czy też sprzedaży bezpośredniej produktów rolnych. Może to być sprzęt do uprawy, pielęgnacji, nawożenia, ochrony, zbioru roślin. Można także sfinansować zakup ciągników i przyczep rolniczych oraz zakup sprzętu komputerowego i oprogramowania służącego do prowadzenia działalności rolniczej, w tym także programów księgowych.

Jeden wnioskodawca i jedno gospodarstwo może otrzymać maksymalnie w całym okresie wdrażania PROW 2007 - 2013 pomoc w wysokości 300 tys. zł. W ramach tegorocznego naboru wniosków, pomoc udzielana będzie w formie refundacji od 40% do 60% kosztów kwalifikowalnych poniesionych na inwestycje związane z modernizacją gospodarstw rolnych. Procentowy poziom refundacji zależy od wieku beneficjenta oraz od miejsca realizacji inwestycji. Na przykład, jeżeli rolnik w dniu złożenia wniosku o przyznanie pomocy nie ukończył 40 lat, może otrzymać 50% zwrotu poniesionych kosztów kwalifikowanych. Gdy dodatkowo realizuje inwestycję na terenach o niekorzystnych warunkach gospodarowania objętych dopłatami ONW, na obszarach NATURA 2000 oraz związanych z wdrażaniem Ramowej Dyrektywy Wodnej, poziom refundacji tych kosztów wzrasta do 60%.  

Źródło: ARiMR Biuro Prasowe

Wojcieszak Paweł



Jest koenzystencja?

Czy można pogodzić uprawę roślin genetycznie modyfikowanych, konwencjonalnych i ekologicznych? Komisja Europejska opracowała „raport o koegzystencji\", z którego wynika, że jest to możliwie i to bez większych problemów.

Temat uprawy transgenicznych roślin jest ostatnio bardzo gorący. Niemcy, wprowadzili zakaz zakładania plantacji genetycznej kukurydzy, twierdząc że mają one negatywny wpływ na środowisko. Raport Komisji Europejskiej nieco łagodzi te obawy.

Ustalono, że „uprawy GMO nie szkodzą w żaden dający się udowodnić sposób produkcji konwencjonalnej i organicznej\". Jednak eksperci podkreślają, że ważne jest zachowanie przez rolników zasad bezpieczeństwa.

W Unii Europejskiej uprawy GMO zajmują 100 tysięcy hektarów. Najwięcej plantacji jest w Hiszpanii.



Źródło: Agrobiznes

Możliwa zmiana?

Komisja Europejska przygotowuje zmianę przepisów w sprawie przyznawania pomocy dla rolników gospodarujących na terenach o niekorzystnych warunkach. Ma być prościej i jednakowo we wszystkich krajach członkowskich.


Nowy system kwalifikacji gruntów o niekorzystnych warunkach gospodarowania wejdzie w życie w 2014 roku i będzie się opierał na 8 czynnikach gruntowych i klimatycznych.

Teraz takich czynników na podstawie których można się ubiegać o unijna pomoc jest około setki.

Komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel powiedziała, że nowe przepisy nie mają doprowadzić do zmniejszenia wielkości gruntów o niekorzystnych warunkach gospodarowania, ale ujednolicić kryteria ubiegania się o taki status.

Źródło: Agrobiznes



Jesteś tutaj: Strona główna