Aktualności

Ryzyko na bocznym torze


Małgorzata Czaban (pierwsza z prawej) prowadzi w Studziankach gospodarstwo nastawione na produkcję mleka. Już od jakiegoś czasu zastanawiała się nad poprawą bezpieczeństwa we własnym gospodarstwie. Potrzebna jej była wiedza, co i jak pozmieniać, po k

Szkolenia na temat BHP w gospodarstwie rolnym


Teoretycznie każdy rolnik wie, co to znaczy pracować bezpiecznie. W praktyce brak czasu, pieniędzy, albo zwykłe lenistwo i zaniedbanie, sprawiają, że zasad BHP nie stosują. Wszyscy mówią, że warto, a jednak wielu w konkretnej sytuacji stawia na pośpiech i „łatwiznę”. Wielu też za to zapłaciło zdrowiem i życiem.

Dlatego właśnie Podlaska Izba Rolnicza zorganizowała cykl szkoleń poświęconych bezpieczeństwu pracy w gospodarstwie rolnym w województwie podlaskim. Odbywały się one od grudnia ubiegłego roku, a zakończyły w lutym, roku bieżącego. Do akcji włączyły się instytucje takie jak: Państwowa Inspekcja Pracy, Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz Komenda Wojewódzka Policji. Wspólnymi siłami przedstawiciele tych instytucji starali się przekonać, że warto poczynić starania, by poprawić bezpieczeństwo swojej pracy.

Każdy sposób dobry

Od lat przedstawiciele tych instytucji tłumaczą, wyjaśniają, przekonują, że BHP w rolnictwie to nie jest zbędny balast. który musi być respektowany, ale zbiór zasad, które ułatwiają życie, a nieraz, po prostu pozwalają dłużej się nim cieszyć. Cieszyły się, ale zainteresowaniem rolników zorganizowane przez PIR szkolenia, o czym przekonaliśmy się goszcząc na jednym nich. Rolnicy chętnie na nie przyjeżdżali, byli aktywni, zadawali pytania.

Małgorzata Czaban, rolnicza ze Studzianek, przyjechała na spotkanie w Porosłach mimo natłoku obowiązków.

- Korzystam z każdej okazji, by się dokształcić - kiedy więc dowiedziałam się o tym szkoleniu, od razy zdecydowałam się wziąć w nim udział - tłumaczy kobieta. - To zawsze jakieś informacje, a wiedza w naszej pracy jest bardzo przydatna. Zależy mi na tym, żeby w miarę możliwości pracować w bezpiecznym gospodarstwie i chcę w swoim wprowadzić zmiany, by poprawić sytuację.

Takie spotkania to okazja, by po raz kolejny pokazać, że praca rolnika należy do grupy największego ryzyka - tu wypadki mogą się zdarzyć na każdym kroku. To okazja do tego, by przypomnieć, że kiedy rolnik wyjeżdża z gospodarstwa, jest takim samym użytkownikiem dróg publicznych, jak każdy inny i jego również obowiązują te same przepisy. To okazja do przekazania najnowszych statystyk, może trochę postraszenia - jak łatwo o wypadek, ale przecież jeśli chodzi o bezpieczeństwo - każdy sposób jest dobry.

Wypadków niemało, ale mniej

Może właśnie tego typu spotkania, a może konkursy, quizy dla dzieci z terenów wiejskich, a może zupełnie inne działania sprawiły, że sytuacja jest lepsza. Liczba wypadków zgłaszanych do KRUS-u od kilku lat systematycznie się zmniejsza. Analogiczna sytuacja jest z wypadkami śmiertelnymi (podczas gdy w 2004 roku - było ich w woj. podlaskim 17, tak w 2007 - zaledwie 6). Jednak jest jeszcze druga strona medalu. Bo choć tendencja jest spadkowa, sytuacja w woj. podlaskim nie wygląda „różowo”. Na tle kraju należymy do grona rekordzistów, ale tych niechlubnych. Wyższy niż „my” wskaźnik wypadkowości (wyliczany na podstawie liczby zgłaszanych wypadków) mają tylko trzy województwa - warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i lubelskie.

Jako województwo prowadzimy też w rankingu na liczbę chorób zawodowych.

- W ubiegłym roku zgłoszono ich w województwie podlaskim aż 38 - podkreślił podczas szkolenia Krzysztof Kozioł z białostockiego Oddziału KRUS. - Większość ze zgłoszeń dotyczyło chorób odkleszczowych.

Ta informacja wzbudziła poruszenie wśród zebranych w Porosłach rolników. Większość nie wiedziała o tym, że choćby borielioza jest chorobą zawodową.

- My po prostu czasem pewnych rzeczy nie wiemy - mówili.

- I takie szkolenia są właśnie po to, by się dowiedzieć - podkreślił w odpowiedzi Bartłomiej Królik z Okręgowego Inspektoratu racy w Białymstoku.

Czyhające zagrożenia

Jak również po ty, by uzmysłowić rolnikom grożące niebezpieczeństwa. A tych jest niemało. Począwszy od nieporządku w obejściu, poprzez grząskie podwórko, oblodzone schody, brak barierek zabezpieczających na rusztach, wadliwe, stare drabiny, na niezabezpieczonych szambach skończywszy.

Przykładów drobnych modernizacji w gospodarstwie, które poprawiają sytuację, też nie brakuje. To choćby likwidacja lub oznakowanie progów, zabezpieczenie włazów barierką i płytą. Drabiny? Muszą być solidne - z porządnie umocowanymi szczeblami. Najlepiej jeśli mają zabezpieczenia antypoślizgowe. Ich stan trzeba co jakiś czas sprawdzać. Wszelkie schody i schodki - powinny mieć barierki. Drzwi - podpórki. Ale przede wszystkim w gospodarstwie bezwzględnie powinien być porządek. Doskonale znany jest przykład rolnika, który wybił sobie zęby o grabie, których nie chciało mu się odnieść na miejsce.

Nie mniej ważne od tego, w jakich warunkach pracujemy - jest to jak pracujemy. Oto garść złotych zasad, które „wyłapaliśmy” na szkoleniu PIR.

wszelkie prace w zbiornikach należy wykonywać zespołowo oraz używać mocnej liny zabezpieczającej

zamiast przenosić ładunki, lepiej je przewozić. Jeśli to niemożliwe - dźwigajmy ciężary w sposób bezpieczny, przy właściwej postawie

sprzęt mechaniczny powinien być sprawny,. używany zgodnie z przeznaczeniem

przy transporcie - należy pamiętać o drabinach pozwalających zejść z ładunku

ładunek powinien być rozmieszczony równomiernie

ciągnik z przyczepą powinien być podczas postoju, zabezpieczony przez samoczynnym ruszeniem

maszyny nie powinny być transportowane w szerokości roboczej

transport osób jest możliwy tylko w przeznaczonych do tego miejscach, a nie na błotnikach, zaczepach itp.

W gospodarstwie jest niebezpiecznie, ale poza nim również. Każdy rolnik to użytkownik pojazdów mechanicznych, a także dróg publicznych, a więc obowiązują go przepisy Kodeksu Drogowego. Tak więc - bezpiecznej pracy i... szerokiej drogi.

Małgorzata Sawicka


fot. S. Rutkowski