Aktualności

Lubię to, co robię!

Gertruda i_Krzysztof_SzmurloNiektórzy żyją w świetle fleszy, uwielbiają mówić o swoich sukcesach, inni pracują po cichutku osiągając efekty nieraz o wiele większe od bardziej medialnych kolegów z branży. Jak to się stało, że gospodarstwo Gertrudy i Krzysztofa Szmurło z Popław tylko raz zagościło na łamach Podlaskiego AGRO? Nie wiem. Ich zwycięstwo w wojewódzkim etapie tegorocznej Agroligi sprawiło, że naprawiamy nasz błąd.
„Pamiętasz była jesień...” - mówią słowa piosenki. I była też jesień, kiedy to w 1989r. rodzice przekazali młodym rolnikom – Gertrudzie i Krzysztofowi gospodarstwo. To była oczywiście tylko formalność, bo przez ostatnich dziesięć lat państwo Szmurło pracowali w nim, a pan Krzysztof, wychowany tam, znał każdy skrawek ziemi na pamięć. A ziemia ta, to na tamte czasy niemała, powierzchnia wynosiła bowiem ponad 20 ha.
- Do tego odziedziczyliśmy kilkadziesiąt sztuk bydła – dodaje pan Krzysztof.
Młodzi rolnicy postawili na intensywny rozwój produkcji. Plan był prosty – powiększyć powierzchnię gospodarstwa, stado i osiągnąć jak najwyższą wydajność krów. Prosty i zdecydowanie realizowany. Młodzi rolnicy dokupowali i dzierżawili ziemię skąd się tylko dało. I to nawet pomimo powątpiewania sąsiadów, którym w głowie się nie mieściła taka skala produkcji.
Jednak coś za coś. Dynamika rozwoju zmusiła rolników do budowy obory.
- W 2003r. odbyło się uroczyste otwarcie obiektu – wspomina Krzysztof Szmurło. - Pamiętam, że odbyła się tu u nas huczna impreza.
Świętowano zakończenie prac budowlanych obory wolnostanowiskowej, na głębokiej ściółce, wyposażonej w halę udojową rybia ość 2x8. Rolnicy przy realizacji inwestycji posiłkowali się kredytem.
- Jak na te czasy to była innowacja – mówi Szmurło. - Co prawda obory wolnostanowiskowe inni rolnicy już wówczas posiadali, ale na rusztach, a nie na ściółce. Dziś podobnej decyzji bym nie podjął - słoma jest w cenie.
Krzysztof Szmurlo_w_oborzePrzed budową w gospodarstwie było ok. 60 sztuk krów dojnych, teraz około 200. A stado w całości liczy prawie 400 sztuk. Mleko oddawane jest do bielskiej spółdzielni mleczarskiej Bielmlek. I jak łatwo się domyślić, Szmurło jest największym jej dostawcą. W ubiegłym roku z tego gospodarstwa do Spółdzielni trafiło 1 mln 700 tysięcy l mleka. W tym - szacunek jest jeszcze większy – przewiduje się, że będzie to niebotyczna ilość 1 mln 900 tys. l.
Obecnie w ośrodku zainteresowania rolników jest nie powiększania stada krów dojnych, a inwestycje w odchów byków. Jedno jest pewne – paszy dla zwierząt w gospodarstwie nie zabraknie. Jego powierzchnia to obecnie niemal 400 hektarów, oczywiście tyle wynosi cały jego areał – grunty własne wraz z dzierżawami. Struktura upraw wygląda dość standardowo: 120 hektarów pod kukurydzę, blisko setka to łąki, reszta obsiana jest zbożami – pszenżytem i pszenicą.
Zdecydowanie wart zainteresowania w tym gospodarstwie jest park maszynowy. W tym zakresie rolnik z Popław wykazał się dbałością o jakość i zamiłowaniem do innowacji. Dlaczego? Ponieważ wybierając marki maszyn w znacznie mniejszym stopniu kierował się ceną, stawiając na sprzęt charakteryzujący się wykonaniem z najlepszych, najbardziej trwałych materiałów. Wszystko z prostej przyczyny: gospodarz uważa, że w usuwanie ciągłych awarii bawić się może ten, kto ma niewiele hektarów. Przy takiej powierzchni gospodarstwa niezbędny jest niezawodny sprzęt, w który inwestuje się większe pieniądze raz i ma się prawo oczekiwać, że bezawaryjnie popracuje długi czas. Jak dotąd nie zawiódł się.
Estetyka gospodarstwa_robi_duze_wrazenieWe wspomnieniach rolnika rozbudowa, unowocześnienie parku maszynowego przebiegała etapami. W 1995r. gospodarstwu przybyło najwięcej sprzętu. Było to m.in. ciągnik Ursus, agregat uprawowo-siewny, sprzęt zielonkowy, kombajn zbożowy. Ten i kolejny „rzut zakupowy” maszyn sfinansowany był z kredytu. W drugim, państwo Szmurło zakupili m.in. 175-konny ciągnik, pług obracalny i rozrzutnik marki Brochard.
- Z tym rozrzutnikiem wiąże się cała historia – wspomina gospodarz. - Firma była wówczas zupełnie nieznana, mój syn znalazł maszynę w internecie. Pojechaliśmy specjalnie na wystawę w Bednarach, by ją obejrzeć i... kupiliśmy. Teraz mamy już drugi rozrzutnik tej samej marki, tyle, że znacznie większy.
Potem przyszedł Program Rozwoju Obszarów Wiejskich i „Modernizacja Gospodarstw Rolnych”, a wraz z nim w gospodarstwie pojawiły się: kombajn New Holland, ciągnik JCB Fastrac i maszyny zielonkowe Poetingera. A wszystkie te zakupy pan Krzysztof podsumowuje słowami, że park maszynowy ma przyzwoity... Ta skromność jest niesamowita.
Rozmach tego gospodarstwa idzie w parze z jego estetyką. Zadbany dom, garaże, magazyny, piękny i rozległy ogród. To robi wrażenie. A cały ten dorobek życia „można powiedzieć” państwo Szmurło mają między kogo dzielić.
- Mamy trzech synów i córkę – mówi pan Krzysztof. - Cała czwórka skończyła studia wyższe i jest zainteresowana rolnictwem. A córka nie mniej niż synowie...
tekst: sam
fot. Wojciech Gawryluk