Aktualności
Niektóre rzeczy trzeba mieć we krwi
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1911
- Dla nas sukces to doping i satysfakcja, ale nie można zapominać, że za tymi miłymi chwilami idzie nasza praca i wysiłek - podkreślił w rozmowie z nami Zenon Statkiewicz.
Upór popłaca
Z resztą Statkiewiczowie wcale nie palili się do stawania w szranki z innymi gospodarzami. Tu nieustępliwością i uporem popisała się ich 17-letnia córka, która namówiła rodziców, by wzięli udział w konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Jak się okazało - upór popłaca. Ład, porządek i poziom przestrzegania zasad bezpieczeństwa w gospodarstwie państwa Statkiewiczów „zmiótł” konkurencję z województwa bezapelacyjnie. Na cały kraj Karolinianie zajęli zaszczytne czwarte miejsce. Dzięki nim oraz państwu Klimaszewskim, którzy wygrali w ubiegłym roku - można wysnuć wniosek, że z bezpieczeństwem w podlaskich gospodarstwach jest całkiem nieźle.
- To nie jest tak, że potrzeby bezpiecznej pracy można się gdzieś wyuczyć. To trzeba mieć we krwi, jak mój mąż - podkreśla pani Marzanna.
Zenon Statkiewicz jest typem społecznika-innowatora. Społecznika, bo zasiadał w radzie gminy, działał w izbach rolniczych i banku spółdzielczym. A innowatora, gdyż wciąż wymyśla różnego rodzaju rozwiązania technologiczne wprowadzające udogodnienia w pracy w gospodarstwie, a swoją wiedzą i doświadczeniem chętnie dzieli się z innymi rolnikami.
Do wynalazków pana Zenona należy m.in. opracowany system do wyłapywania wybranych krów z obory wolnostanowiskowej. U Statkiewiczów krasule, które dają dużo mleka automatycznie nagradzane są przysmakiem podczas doju. To też pomysł i realizacja gospodarza. Na terenie gospodarstwa znajduje się ponadto biologiczna przydomowa oczyszczalnia ścieków. Na razie właściciele chwalą sobie to rozwiązanie, czekają tylko na zimę, by ją ostatecznie przetestować w czasie niskich temperatur.
Rys historyczny
Karolin został założony w 1792r. przez Ludwika Skąpskiego. Należał do niego duży dwór, który nazwę zawdzięcza córce właściciela - Karolinie. Z biegiem czasu dwór przestał istnieć, a pozostała wieś. W tej właśnie miejscowości położone jest gospodarstwo Marzanny i Zenona Statkiewiczów. Już na pierwszy rzut oka widać dokładnie, że mieszkający i pracujący tu ludzie lubią porządek. Wokół domu piękny ogród, zadbane zabudowania, wszędzie schludnie i czysto. W rękach rodziny gospodarstwo jest od pokoleń.
Obecni gospodarze przejęli je w 1986r., ale już wcześniej, od 22 lat pracowali w nim wraz z rodzicami. Obecnie pomagają im dzieci, szczególnie syn Szymon - student trzeciego roku rolnictwa i drugiego roku ekonomi na uniwersytecie w Olsztynie.
Gospodarstwo liczy 86 ha, w tym większość, bo 50 ha to własność, a reszta - dzierżawy. Droga jego rozwoju jest bardzo podobna do innych tego typu. Bo początek to znacznie mniejsze gospodarstwo rodzinne, wielokierunkowe. Tak i w tym przypadku gospodarze zaczynali od 12 ha, sukcesywnie powiększając jego powierzchnię. Postanowili zainwestować też w rozwój stada krów. Ta decyzja podjęta została również dzięki wprowadzeniu kwoty mlecznej.
- System kwotowania mleka zmobilizował nas do rozwoju tego kierunku gospodarowania. Naszym zdaniem limitowanie produkcji wprowadza porządek na rynku - mówi pan Zenon. - Posiadany przez nas limit to 320 tys. litrów, który w pełni wykorzystujemy.
Nowoczesność w każdym calu
Obecnie stado Statkiewiczów liczy 100 sztuk - połowa to krowy dojne, reszta tzw. młodzież. Rozbudowa stada wymagała inwestycji w budynki inwentarskie.
W 2001r. Statkiewiczowie podjęli decyzję o budowie obory na 25 sztuk bydła. Była to obora uwięziowa. Już pięć lat później w ich gospodarstwie stanęła kolejna obora, tym razem wolnostanowiskowa i większa, bo na 80 sztuk bydła. Została wyposażona w halę udojową (5x2). Obora jest monitorowana - pierwsza z czterech kamer umieszczona została na „porodówce”, druga w części gdzie przebywa „młodzież”, a kolejne dwie skierowane są na krowy dojne. W gospodarstwie jest też płyta gnojowa oraz zbiornik na gnojowicę o pojemności 700 msześc.
Statkiewiczowie posiadają świetnie wyposażony park maszynowy. Jest w nim właściwie wszystko, w tym kombajn zbożowy i kukurydziany oraz cztery ciągniki. Mimo tej sytuacji Statkiewiczowie nie ustają w planowaniu dalszego rozwoju. Ubiegają się na ten cel o fundusze unijne. Miło nam też zakomunikować, że dzięki udziałowi w konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne” park maszynowy gospodarzy został powiększony o kolejny ciągnik. I jak tu nie wierzyć, że warto dbać o bezpieczeństwo?
Małgorzata Sawicka
Dziękujemy rodzinie Statkiewiczów za pomoc w przygotowaniu materiału i użyczenie zdjęć z archiwum rodzinnego. W imieniu Redakcji Podlaskiego AGRO życzę dalszych sukcesów.