Podlaskie AGRO

Aktualności

Aktywni ze wszech miar


Dorota Hołowienko to kobieta, która potrafi łączyć obowiązki w gospodarstwie, rodzinne, ale i społeczne. To też starościna tegorocznych Dożynek Wojewódzkich.

Dorota i Zbigniew Hołowienko hołdują zasadzie, że praca w gospodarstwie jest środkiem, a nie celem


Dwukrotnie powiększyli areał gospodarstwa, unowocześnili je, ukierunkowali produkcję, rozbudowali park maszynowy, a przy tym wszystkim potrafią znaleźć czas na działalność społeczną lub po prostu dla siebie. Dorota i Zbigniew Hołowienko z Suraża.

Państwo Hołowienko swoją wieloletnią pracę w gospodarstwie, położonym na skraju tego malowniczego miasteczka, rozpoczęli przed ponad dwudziestoma laty. Wcześniej należało ono do dziadków pana Zbigniewa. Młodzi małżonkowie podjęli zgodną decyzję, że zajmą się schedą po seniorach, choć od początku wiadomo było, że łatwo nie będzie. Było to typowe małe gospodarstwo, nie ukierunkowane na żadną konkretną gałąź produkcji. Wiele do życzenia pozostawiał zarówno park maszynowy, a tym bardziej budynki. Oboje zdecydowali się na porzucenie dotychczasowego życia. Pani Dorota zrezygnowała z pracy w przedszkolu, a pan Zbigniew z pracy w straży pożarnej. Podjęli też decyzję, że gospodarstwo będzie nastawione na produkcję mleka i przy okazji na odchów „młodzieży”.

- Wahań nie było. Pochodzę ze wsi, lubię pracę na wsi. Choć przyznaję - początki były ciężkie, szczególnie, gdy dzieci były małe - ocenia pani Dorota.

Naturalną koleją rzeczy było powiększanie areału gospodarstwa, aż do dzisiejszego stanu wynoszącego ok. 50 ha wraz z dzierżawą. Zainwestować należało też w budynki dla zwierząt. Obora, w której przetrzymywane są krowy, wybudowana została w 1992r., w 1996 przeszła gruntowną modernizację. Jest to obora uwiązowa z wyciągiem obornika i ze zbiornikiem na gnojowicę. W 1996r. w gospodarstwie zamontowany został zbiornik chłodzący na mleko, co na owe czasy było jeszcze ewenementem. Po dziś dzień mleko odbierane jest przez Spółdzielnię Mleczarską w Łapach.

Oczywiście nie obyło się bez ustawicznych inwestycji w park maszynowy, które trwają... do dziś.

- Zawsze znajdzie się jakaś potrzebna maszyna do kupienia, któraś zawsze nadaje się do wymiany i tak dalej i tak dalej. A ich ceny, nie ukrywajmy, do najniższych nie należą - zaznacza Dorota Hołowienko.

Co charakterystyczne rolnicy zmieniając oblicze swego gospodarstwa nie korzystali ze środków unijnych, a jedynie z preferencyjnych niskooprocentowanych kredytów.

- Trochę przerażały nas formalności - wyjaśnia pani Dorota. - A ponad to sięgając po pieniądze z SAPARD-u, czy PROW-u trzeba dysponować jednak środkami własnymi. Sądzę, że w tym względzie prześcignie nas syn, który już o tym myśli.

Poprawiające się z roku na rok warunki pozwoliły państwu Hołowienko na powiększanie stada. Obecnie liczy ono ponad 30 sztuk.

- Dziś już mamy warunki, by utrzymywać 20 krów i 23 sztuki jałowizny. Staramy się też dojść do takiego stanu, dlatego nie sprzedajemy w ogóle cieląt, wszystkie zostawiamy na odchów - mówi pani Dorota. - Nasze gospodarstwo nie jest może wielkie, ale dzięki temu, jesteśmy w stanie sami, jako rodzina, nad wszystkim zapanować.

Wielką pomocą są dorosłe niemal już dzieci, szczególnie syn Karol, uczeń technikum rolniczego, prawdopodobnie przyszły następca dorobku rodziców.

- Syn planuje pójście raczej w stronę bydła opasowego. Interesuje go rasa limousine - mówi pani Dorota. - To wspaniała pomoc w gospodarstwie. Dzięki niemu możemy sobie pozwolić na aktywne życie. Bo nie ma co ukrywać, gdy nie ma takiej pomocy, hodowla bydła mlecznego to zwykłe uwiązanie. Ktoś tu musi być i zająć się zwierzętami rano i wieczorem.

Państwo Hołowienko pracując w, bądź co bądź, ciężkim zawodzie, nie zrezygnowali z własnych marzeń. Drogą wyrzeczeń i ciężkiej pracy zbudowali piękny i przestronny dom, w którym mieszkają od listopada ubiegłego roku. Należy nadmienić, że gustowne wyposażenie urządzenie wnętrz jest zasługą gospodyni i jej córki.

- To było nasze marzenie - podkreśla pani Dorota. - Nie można tylko poświęcać się pracy. Trzeba też umieć żyć. Rozumiem to i dlatego nie ograniczam moich dzieci jeśli chodzi np. o wyjazdy. Syn np. często wyjeżdża na zgrupowania sportowe, to jego pasja, zamierza studiować na AWF-ie. Popieramy to. Ja poświęcam się pracy społecznej. W latach 2002-2006 byłam radną sejmiku województwa podlaskiego. Choć rodzina na mojej działalności straciła, bo miałam dla niej mniej czasu, ja się w tej roli spełniałam.

A we wrześniu Dorota Hołowienko zadebiutuje w nowej roli - jako starościna Dożynek Wojewódzkich. I choć jeszcze do końca nie wie na czym dokładnie będzie polegać jej rola, propozycję przyjmuje z radością.

- Bardzo ucieszyła mnie ona - mówi. - Postaram się jak najlepiej wywiązać z powierzonego mi zadania.

fot. i tekst: Małgorzata Sawicka



Nowy dom to spełnienie marzeń i duma państwa Hołowienko. Aranżacją wnętrz zajmowała się pani Dorota
Jesteś tutaj: Strona główna Artykuły Aktualności Aktywni ze wszech miar