Podlaskie AGRO

Aktualności

Krowa stoi – robot ją doi

krowy do_robotowskalJak Neil Armstrong stawiał pierwsze kroki na księżycu, tak Astronaut, robot udojowy firmy Lely, przecierał ścieżki w Europie dla automatów udojowych. Lely była prekursorem wprowadzania robotów na światowy rynek. W Polsce te rolę pełnił DeLaval. To dwóch najpoważniejszych graczy, którym po piętach depczą kolejne firmy. Przedstawiamy te, które są zainteresowane rynkiem podlaskim.
Roboty udojowe to żadna nowina... w Europie. Nad Wisłę, a także w granice województwa podlaskiego dotarły one stosunkowo niedawno. Jednak jak już dotarła, rozwija się w zawrotnym tempie.
Historię robotów na świecie otwiera firma Lely. Testowanie prototypu jednostanowiskowego automatu udojowego rozpoczęła ona już w 1986 r., natomiast w 1992 r. pierwszy z nich o nazwie Astronaut rozpoczął pracę na farmie mlecznej w Holandii. To był iście kamień milowy w zakresie doju krów. Po raz pierwszy zwierzęta były dojone bez bezpośredniego udziału człowieka.
„Szwedzka firma DeLaval rozpoczęła pracę nad wprowadzeniem robota własnego pomysłu już w latach 80-tych. Pierwsze modele tej firmy, wykorzystujące koncepcję VMS (dobrowolny system udojowy), zainstalowano w 1998 r. w Szwecji.”1
Moda na roboty zapanowała na dobre po 2000 r. Każdego roku instalowano początkowo kilkaset, a potem kilka tysięcy robotów. Automaty święcą triumfy w krajach europejskich, ale można je znaleźć także w Japonii, czy Korei.
Baju baju baj baj
Popularyzacja robotów w Polsce i woj. podlaskim nie do końca rozwiała mity związane z automatami udojowymi, w tym te negatywne. Jedne dotyczą okaleczania krów, inne spadku wydajności. Wyjaśniamy więc – nie taki automat straszny, jak go malują. Nie kaleczy wymion, co nie znaczy, że nie trzeba nad nimi pracować. Elementem wpisanym w automatyzację doju jest konieczność ciągłego poprawiania budowy wymienia u krów. Za to, jak pisze w swoim artykule poświęconym robotom Aleksander Osten Sacken, „po wprowadzeniu robotów obserwuje się wzrost wydajności mleka nawet do 15%, przy jednoczesnym spadku liczby komórek somatycznych w mleku. Jest to efekt częstszego doju krów i specjalnych rozwiązań, które sprzyjają dobrej zdrowotności wymion”2. Jego obserwacje potwierdzają też wyniki prowadzone przez firmy montujące roboty.
Nietrudno się domyślić dlaczego rolnicy wykładają grube pieniądze na montaż robotów (montaż jednego to przecież koszt kilkuset tysięcy złotych). Największą bowiem uciążliwością w prowadzeniu tego kierunku produkcji jest obowiązek doju, który nie dość, że jest czasochłonny, to jeszcze powoduje osławione „przywiązanie” do gospodarstwa. Może wydawać się to błahą przyczyną. Tę bolączkę producenta mleka zrozumie tylko... inny producent mleka. Poza tym posiadanie takiego sprzętu to z pewnością powód do dumy i wzrost prestiżu.
Podstawowe zasady
Sam montaż robota nie jest zbyt czasochłonny. Niektóre przywożone są w modułach, co powoduje skrócenie tego procesu do minimum - do zaledwie kilku godzin. Pozostaje to, co chyba najgorsze w opinii rolników użytkujących. Roboczo nazywamy to okresem przejściowym, w którym krowy trzeba nauczyć korzystania z robotów, a na niektóre sztuki wywrzeć „nieco większą presję”. Wspomnienia hodowców z tego czasu są naprawdę różne. Nie ma się jednak co nastawiać, że pierwszego dnia od montażu robota, pojedziemy na długo oczekiwane wakacje.
Na szczęście krowy błyskawicznie oswajają się z robotem w oborze. I w zdecydowanej większości chętnie korzystają z udojowej nowinki. To dzięki zintegrowanej z maszyną stacji paszowej, która wabi mućki pysznymi smakołykami.
Ilość dojów ustala sam hodowca w zależności od wydajności krowy. Sztuka, która chce skorzystać z robota, choć nie upłynęło jeszcze dość czasu od ostatniego doju, nie zostanie wpuszczona. Zadziała wówczas elektroniczny system identyfikacji zwierząt. Dój odbywa się automatycznie, bez udziału hodowcy, poprzedzony jest myciem wymion, ramię robota nakłada kubki udojowe na strzyki. Po zakończeniu doju w każdej ćwiartce indywidualnie, kubki są ściągane, nie ma więc tzw. pustodoju.
Roboty mają też ten plus, że wykrywają podkliniczne stany zapalne wymion, a mleko z zainfekowanych krów odprowadzane jest do oddzielnego pojemnika. Jest to możliwe dzięki czujnikom przewodności elektrycznej, która wzrasta przy większej ilości soli, a taka sytuacja pojawia się przy zapaleniach.
Prekursorzy
Jak pisałam wyżej, pierwszą firmą, która zadebiutowała na rynku światowym z robotem udojowym była Lely. W województwie podlaskim wyprzedził ją jednak DeLaval. Pierwszego września 2009 r. rozpoczął bowiem pracę robot VMS zamontowany w gospodarstwie Tomasza Brulińskiego z miejscowości Osobne w gm. Śniadowo. Prowadzi on ponad 50-hektarowe gospodarstwo, a do czasu zmian utrzymywał krowy w oborze stanowiskowej, które dojone były przy użyciu dojarki rurociągowej. Zdecydował się na budowę nowej obory wolnostanowiskowej z myślą o montażu w niej robota udojowego. Wyszło imponująco. Na miejscu starej wiaty na maszyny (i przy użyciu jej elementów) powstała nowa obora z 61 stanowiskami dla krów, w systemie bezściółkowym. Konstrukcja jest stalowa, okładziny drewniane, a środek wypełniony wełną mineralną. Dach wykonano z płyty warstwowej. Czym robot DeLaval-a skusił Tomasza Brulińskiego? Oddajmy głos producentom.
DELAVAL - VMS
DeLaval VMSskalPierwszy robot udojowy w Polsce DeLaval VMS został uruchomiony w lipcu 2008 r. W województwie podlaskim zostało sprzedanych 18 robotów tej marki, obecnie 8 z nich pracuje.
- Przewidujemy, że do końca roku w Polsce będzie pracowało 100 robotów DeLaval VMS – ocenia Krzysztof Dembowski, menedżer ds. urządzeń udojowych DeLaval. - Nasze roboty dobrze sprawdziły się w Polsce, jak również w woj. podlaskim, gdzie osiągnięto znakomite wyniki w zakresie do wydajności.
To właśnie z naszego regionu pochodzi „wydajnościowy” rekord, który osiągnęło gospodarstwo Elżbiety i Tomasza Kurpiewskich ze wsi Jakać Borki w gminie Śniadowo. Według oficjalnej kontroli użytkowości uzyskali w 2011r. średnio 2.168 kg mleka dziennie z jednego robota udojowego. Jest to wydajność osiągana przez najlepsze gospodarstwa w Europie!
Jak zapewnia producent, konstrukcja boksu robota VMS jest na tyle mocna, że może przetrwać wiele lat intensywnej całodobowej pracy. Sam robot wykonany jest w całości ze stali kwasoodpornej. Zastosowano w nim szereg bardzo praktycznych rozwiązań, takich jak np: elastyczne ramię robota pozwalające na dojenie wszystkich niemal krów w stadzie, niezależnie od budowy wymienia. Dzięki temu brakowanie w stadach jest minimalne.
- Żaden z naszych klientów nie musi używać starej dojarni do dojenia części krów nie nadających się do dojenia robotem – dodaje nasz rozmówca. - Bardzo ceniona przez naszych użytkowników jest możliwość ręcznej obsługi nowych i problemowych krów - ekran dotykowy jest położony blisko wymienia, które jest łatwo dostępne.
DeLaval VMS posiada dokładne mierniki doju ćwiartkowego. W połączeniu z badaniem przewodności mleka i śladów krwi daje to możliwość wczesnego wykrycia mastitis. Opcjonalne rozwiązania takie jak: licznik komórek OCC lub Herd Navigator pozwalają na zastosowanie zaawansowanej analityki chorób wymion, monitorowania rozrodu, czy wykrywania wczesnych objawów ketozy.
We wprowadzane każdego roku nowe rozwiązania do nowych modeli można doposażyć już pracujące roboty, by je „zaktualizować”.
DeLaval wyróżnia oferta różnych sposobów organizacji ruchu krów i kontroli dojów. To: system wolny, dój pierwszy (Milk First) i żywienie pierwsze (Feed First). Pozwala to na dobranie optymalnego i efektywnego rozwiązania dla poszczególnych gospodarstw.
- Naszym atutem są doradcy posiadający wiedzę i odpowiednie narzędzia do wykonania projektu nowej obory, czy też przebudowy istniejącej – zapewnia Dembowski. - Stawiamy też na kompetentny, szybki i dostępny serwis. W ośrodku szkoleniowym w Szwecji zostało przeszkolonych 30 serwisantów, obecnie jest uruchamiany ośrodek szkoleniowy w Polsce, który stworzy nieograniczone możliwości szkoleniowe. Obecnie już trzy firmy dealerskie w podlaskim serwisują roboty udojowe, następne dwie się do tego przygotowują.
LELY – ASTRONAUT A4
Lely -_robotskalPierwszy robot marki Lely w woj. podlaskim został uruchomiony 4 lutego 2010 r. w gospodarstwie Emili i Adama Jarnutowskich z miejscowości Olszewo w gm. Śniadowo. W kraju działa ich już 49, sprzedanych jest w sumie 111 sztuk.
Astronaut A4 to koncepcja modułowa. Składa się z jednostki centralnej z system podciśnienia i mycia obsługującej do dwóch jednostek udojowch. Poszczególne elementy mogą stać w odległości do 30m od siebie, co zapewnia znacznie większą swobodę i przestrzeń dla ustawienia jednostek udojowych w oborze. Lely Astronaut A4 jest dostępny w dwóch modelach: Manager i Operator z możliwością konfiguracji dodatkowych opcji opartych na własnych potrzebach rolnika.
Uruchomienie robota udojowego Lely Astronaut jest bardzo łatwe – urządzenie jest dostarczane jako kompletny system i, aby zaczął działać, wystarczy doprowadzić instalację mleczną oraz wodę i prąd. Fakt ten poprzedza analiza obecnej sytuacji w oborze, rozplanowanie i określenie celu dokonywane przez doradców Lely. Wspólnie z rolnikiem planują oni ruch krów w oborze jeszcze przed wstawieniem do niej robota, przeprowadzają weterynaryjną analizę zdrowotności stada oraz szkolenie z zakresu obsługi programu do zarządzania stadem.
- Wszystkie te działania gwarantują optymalne uruchomienie robota, eliminując stres dla rolnika i krów – wyjaśnia Joanna Aerts, dyrektor marketingu Lely East.
Lely stawia na wolny wybór krów. Krowa sama decyduje co chce robić. Być dojona, jeść, pić, czy leżeć. To ma zapewnić dobre samopoczucie zwierząt, które zwraca się we wzroście wydajności wszystkich krów (o 10% - jak zapewnia producent). Jednocześnie swobodne oddawanie mleka i odpowiednio dostosowany dój ćwiartkowy to znaczna poprawa zdrowotności wymienia i stada oraz lepszej jakości mleka.
Innowacyjną cechą Lely Astronaut A4 jest koncepcja o nazwie I-flow. Umożliwia ona szybkie wejście i wyjście krowy z jednostki udojowej na wprost, bez konieczności skręcania. Bezprogowy boks udojowy pozwala krowie na wejście i wyjście w jej własnym tempie eliminując niepotrzebny stres. Lely 4Effect pulsator umożliwia regulację podciśnienia i pulsacji na poziomie każdej ćwiartki. To gwarantuje indywidualne ustawienie dla każdej ćwiartki u każdej krowy.
Jednostka centralna zintegrowana jest z instalacją myjącą (izolowany bojler ze stali nierdzewnej z grzałką), która zużywa min. ilość wody i energii do jej podgrzania. Mycie główne trwa 12 minut. Według zapewnień producenta robot zużywa ok. 190W/godz. na sam proces dojenia. Strzyki krowy przed dojem czyszczone są szczotkami, co ma powodować najlepsze efekty w przygotowaniu zwierząt, higienie, jakości mleka oraz stymulacji wymienia. Lokalizacja strzyków następuje w robocie Lely za pomocą trójwiązkowego precyzyjnego lasera, dzięki czemu ramię robota szybko nakłada kubki udojowe, które zdejmowane są indywidualnie z wydojonych ćwiartek, co ma eliminować ryzyko pustodoju. W Astronaut A4 zastosowano kontrolę jakości mleka - próbki pobierane są z każdej ćwiartki wymienia, a w przypadku zidentyfikowania mleka o gorszej jakości bądź też niepożądanego, zostaje ono automatycznie oddzielone. MQC sprawdza: barwę mleka, przewodność, czas doju, liczbę dojów, ilość mleka (wydajność) oraz przepływ mleka z poszczególnej ćwiartki.
„Mózgiem” każdego robota jest program do zarządzania. W przypadku Lely to T4C, dzięki któremu informacje są przechowywane kompleksowo i szczegółowo. Wszystkie pomiary prezentowane są w postaci jednego czytelnego wykresu, co pozwala na wychwycenie tych krów, które wymagają szczególnej uwagi. Dodatkowo Lely oferuje możliwość podłączenia się do serwera T4C poprzez przenośny palmtop PDA, co umożliwia wpisanie danych do programu z każdego miejsca w oborze lub poza nią o dowolnym czasie bez konieczności siedzenia przed komputerem.
Lely ma w swojej ofercie liczne opcje dodatkowe. To m.in. system czyszczący Lely Pura Steam, który zabija 99% bakterii znajdujących się w kubkach udojowych bez użycia środków chemicznych poprzez czyszczenie po każdym doju kubków udojowych gorącą parą i płukanie zimną wodą. Można też dokupić urządzenie do pobierania próbek Lely Shuttle, wyposażone w 60 butelek na tacy, do których automatycznie są pobierane próbki mleka z każdego udoju w trakcie całego okresu pomiaru mleka.
Na nowy robot tej marki producent udziela rocznej gwarancji, a na boks ze stali nierdzewnej - 10 lat od chwili uruchomienia. Za dodatkową opłatą gwarancję na niektóre elementy można przedłużyć do 5 lat.
Lely proponuje dwa rodzaje umowy serwisowej: typu Select, która obowiązuje 12 miesięcy od daty podpisania lub uruchomienia i umowa Master, która obowiązuje przez przynajmniej 36 miesięcy. W ramach umowy serwisowej Lely Center jest zobowiązane dojechać do gospodarstwa w przeciągu 2,5 godziny od momentu otrzymania zgłoszenia. Firma Lely, wspólnie z firmą ubezpieczeniową, przygotowała również pakiet ubezpieczeń.
SAC - FUTURELINE MAX
sacskalO podlaskim rynku intensywnie myśli też firma SAC, która prowadzi już konkretne rozmowy z kilkoma klientami. Automaty udojowe tej marki są popularne w Europie, szczególnie w Holandii, gdzie pracuje 500 jednostek. Producent zapewnia, że SAC Futureline Max to wydajny i solidny system. Urządzenie jest proste w montażu i zajmuje stosunkowo mało miejsca. Nadaje się do stosowania w większości obór - zarówno nowych, jak i tych już wcześniej używanych, niezależnie od liczebności pogłowia.
To, co wyróżnia ten robot i jest jego największą zaletą to fakt, że jedno ramię robota może obsługiwać dwa boksy udojowe (120 krów). Ta podwojona wydajność w prosty sposób przekłada się na wysokość kwoty, którą na zakup musi wyłożyć rolnik.
Wśród zalet Futureline MAX należy, jak zapewnia producent, wymienić również niskie koszty eksploatacji (z racji tego, że urządzenie czyszczone jest parą wodną zużywa mało wody). Futureline MAX ma też maksymalnie oszczędzać energię elektryczną i wodę dzięki nowej generacji automatycznych ramion – manipulatorów i technologii sensorowej. Urządzenie ma się również charakteryzować dużą odpornością na czynniki zewnętrzne, które jak wiadomo są w oborze szczególnie agresywne.
- Atutem naszego produktu jest m.in. szybki jego montaż, który trwa ok. 4,5 godz. - mówi Paweł Sadowski z SAC-Centrum. - Zarówno system na jeden boks (ok. 60 krów), jak i na dwa (ok. 120 krów) dostarczany jest z fabryki już zmontowany, łatwy do zainstalowania; oba nadają się do zastosowania w większości obór – zarówno nowych, jak i tych już wcześniej używanych, a ich elementy można ze sobą łączyć w zależności od liczebności pogłowia. Możliwości są tu ogromne.
Komunikacja z robotem może odbywać się za pośrednictwem: PC, ekranu dotykowego, smartfona, czy Internetu. Informacje przekazywane są w systemie on-line, niezależnie od tego, gdzie się znajduje hodowca. Futureline MAX współpracuje z systemem zarządzania pogłowiem o nazwie TIM. Gromadzi on wszelkie informacje w jednym miejscu, pozwala śledzić wybrane kluczowe kwestie. SAC daje możliwość uzyskania pomocy w dowolnych kwestiach związanych ze sprzętem za pośrednictwem gorącej linii i gwarantuje ciągłą aktualizację systemu.
ALIMA BIS – GALAXY ASTREA 20.20
Alima -_Bis_skal- Założeniem towarzyszącym konstrukcji robota Galaxy Astrea 20.20 było prowadzenie doju w sposób jak najbardziej zbliżony do naturalnego. Dlatego podczas doju pod krową nie znajduje się żaden element robota z wyjątkiem kubków udojowych. Takie rozwiązanie ogranicza krowom poziom stresu, a także możliwość przypadkowego zranienia zwierzęcia. Właśnie to świadczy o unikalności i wyjątkowym charakterze modelu Astrea 20.20 – wyjaśnia Mateusz Rusinek, specjalista ds. marketingu w A-lima-Bis.
Oferowany przez A-lima-Bis robot wykonany jest ze stali kwasoodpornej, która zwiększa żywotność sprzętu w silnie agresywnym środowisku obory, a także zapobiega przypadkowemu uszkodzeniu przez zwierzęta. W odróżnieniu do konkurencji układ serwomechanizmów jest w pełni elektryczny co zapewnia precyzję i niezawodność działania nawet w obniżonych temperaturach. Ramię robota wyposażone zostało m.in. w precyzyjny laser połączony z technologią skanowania wymienia, co pozwala na szybkie i pewne zakładanie kubków udojowych. Technologia ta eliminuje również konieczność ręcznej kalibracji robota w przypadku wprowadzania nowych krów w stadzie.
Unikalna budowa ramienia klasy przemysłowej pozwala w pełni wydajnie obsługiwać dwa boksy jednocześnie optymalizując wydajność dobową robota na poziomie około 120 krów. Przy takim obciążeniu maksymalny dobowy czas pracy robota wynosi ok. 22 godziny. Pozostałe dwie godziny są sumą czasów technologicznych niezbędnych robotowi na czynności samoobsługowe.
Zaproponowany przez Galaxy Astrea system dojenia jest wolny od presji wywieranej na zwierzętach. Krowy mogą przystępować do boksu udojowego kiedy chcą. A jeśli będą zbyt często przychodzić to Galaxy Astrea delikatnie je wyprosi.
Boks udojowy w Galaxy Astrea jest przestronną konstrukcją wyłożoną gumową podłogą podnoszącą komfort przebywających w nim krów. Zainstalowana tam stacja paszowa może dozować w trakcie doju do trzech różnych typów paszy treściwej. Otwarta konstrukcja boksu udojowego pozwala krowom utrzymywać kontakt ze stadem nie powodując ich izolacji, a hodowcy obserwować zwierzę podczas doju. Układ odbioru mleka został wyposażony przez producenta w szereg czujników pomiarowych w tym m.in. czujnik pomiaru przewodności, przepływu mleka czy obecności krwi w mleku. Ważną cechą jest także funkcja wykrywania rui u krów, która analizuje dane z przydzielonych krowom pedometrów.
Aby zrealizować główne założenie doju zbliżonego do naturalnego procesu podzielono go na fazy. Najpierw następuje faza indywidualnego mycia strzyków i jednoczesnego pobudzania wymienia do wydzielenia oksytocyny. Za pomocą specjalnego kubka higienicznego każdy strzyk jest myty i suszony. Kubek ten dokonuje również doju wstępnego podczas którego ściągana jest pierwsza – mogąca zawierać bakterie – porcja mleka. Kubek higieniczny jest myty każdorazowo po każdej krowie, aby zapobiec przeniesieniu potencjalnego zakażenia na inne zwierzęta, a tym samym zagwarantować ochronę wymion w całym stadzie. Następnie odbywa się dój właściwy uwzględniający indywidualne parametry dojenia zwierząt. W jego trakcie prowadzona jest kontrola przepływu mleka dla każdego strzyka z osobna. W przypadku wykrycia podciśnienia robot podejmuje decyzję o zakończeniu doju i odłączeniu danego kubka. Ostatnią fazą jest mycie kubków strzykowych gorącą parą. Jest to kolejny element wyróżniający Galaxy Astrea od konkurencji, która w procesie mycia kubków stosuje środki chemiczne. Mycie parą wodną jest skuteczniejszą metodą zabijania bakterii a przy tym zupełnie neutralną dla środowiska naturalnego.
Zakończeniem procesu dojenia jest przepompowanie ściągniętego mleka. Tutaj Galaxy Astrea daje pełną możliwość separacji mleka. Mleko pełnowartościowe transportowane jest do centralnego schładzalnika natomiast nie spełniające warunków jakościowych np.: z uwagi na zawartość krwi w mleku bądź obecność siary jest zlewane do jednego z pojemników separacyjnych. Badanie jakościowe mleka odbywa się m.in. w oparciu o sprawdzanie kilku parametrów w tym przewodności i barwy mleka. Dzięki temu możliwe jest prowadzenie stałej kontroli nad stanem zdrowia wymion.
O niezawodności robota niech świadczy 3-letnia gwarancja udzielana na ramię. Serwis robota świadczony jest w systemie terenowym i własnym. Serwisanci szkoleni są w holenderskim centrum serwisowym producenta w systemie ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Jak zapewnia dystrybutor Galaxy Astrea czas oczekiwania na reakcję nie przekracza 2,5 godziny.
Jak widać przyjęcie prostej koncepcji zapewnienia naturalności doju pozwala uzyskać dobrostan zwierząt i maksymalizację produkcji mleka. Rozwiązania oferowane przez A-lima-Bis oraz doradztwo świadczone klientom na każdym etapie inwestycji pozwalają zaadoptować robota Galaxy Astrea niemalże w każdym typie obory.
GEA Technologies - MIONE
GEA -_GROUp_-_Mlone_skalFirma GEA Technologies (dawna nazwa Westfalia) jest rozpoznawalna na rynku jako dostawca urządzeń udojowych, gdzie unikalne rozwiązania procesu doju uważane są za jedne z najlepszych na świecie. Wiedza na temat doju, jak go przeprowadzić najefektywniej z punktu widzenia biologii zwierzęcia i z korzyścią dla użytkownika, gromadzona była na przestrzeni dziesiątek lat. Do tej pory nie znana jest z robotów w Polsce, co powinno zmienić się w najbliższej przyszłości.
GEA nie próżnowała w temacie robotyzacji doju i zaistniała na rynku robotów po raz pierwszy w 1998r. z robotem o nazwie Leonardo. Następny model o nazwie Titan wprowadzony został w 2005 r. Na bazie ścisłego kontaktu z użytkownikami wypracowano najnowszy model robota o nazwie MIone, który po raz pierwszy ujrzał światło dzienne na wystawie w Hanowerze w 2008 r. Od momentu wprowadzenia technologii robotów sprzedanych zostało ich ponad tysiąc sztuk w przeważającym udziałem rynku zachodniego. Na rynek polski zdecydowano się wejść bardzo ekspansywnie w lipcu 2011 r. Z racji charakteru sprzedaży produktów kapitałowych, tzn. dość długiego czasu od momentu zidentyfikowania potencjalnego klienta i uruchomienia urządzenia, nie ma jeszcze pracujących robotów w Polsce, aczkolwiek zostały już sprzedane pierwsze projekty. Uruchomienie MIone w Polsce przewidywane jest na połowę tego roku.
- Robot w wydaniu GEA to nie automat, który tylko zakłada kubki udojowe, ekstraktuje mleko indywidualnie z każdej ćwiartki, analizuje zawartość komórek somatycznych, ilość wydojonego mleka, ocenia zabarwienie, umożliwia oddzielny dój siary bez udziału dojarza. W robocie zakumulowane są wszystkie doświadczenia firmy, pozwalające wydoić krowę szybko, delikatnie i do końca w poczuciu komfortu zwierzęcia, zapewniając surowiec najwyższej jakości - mówi Jacek Szołucha z firmy GEA.
W koncepcji firmy robot to część „kompleksu obory”, która musi być profesjonalnie i inteligentnie zarządzana. Aby to zadanie było spełnione, niezbędny jest sprawdzony system zarządzania stadem, stworzony w oparciu o lata współpracy z klientami. Dzięki temu robot nie tylko doi, ale pomaga w prowadzeniu hodowli. Związana jest z tym koncepcja „centrum udojowego”, wokół którego znajdują się specjalne obszary, które organizują odpowiednio codzienne rutyny (wprowadzanie pierwiastek do doju, dój krów w pierwszych dniach po porodzie, inseminacja, wyselekcjonowanie krów do zabiegów itd.).
- Naszym zdaniem niemożliwe jest pełne zadowolenie z zakupu robota, który co prawda doi, ale nie idzie za nim dobra organizacja pracy, co sprawia, że rolnik sporą część dnia poświęca na obsługę krów problematycznych - dodaje Szołucha. - Nie każdy ma świadomość, że właśnie na te krowy, stanowiące 20% stada, poświęca się 80% nakładów pracy.
W oborze zawsze znajdują się krowy, u których jest nieuniknione ręczne założenie aparatów (np. zbyt nabrzmiałe strzyki). Z tego powodu GEA stosuje obniżenie posadzki od strony ramienia/manipulatora. Dodatkowy, łatwy dostęp do wymienia doceniany jest jeszcze w wielu innych przypadkach, chociażby w zabiegach pielęgnacyjnych wymienia, leczeniu, zasuszaniu i innych.
Jedno ramię robota MIone może obsłużyć do pięciu boksów obniżając przez to koszty zakupu (im więcej boksów tym niższa cena w przeliczeniu na jeden boks) i serwisu. Strzyki lokalizowane są za pomocą kamery w technice 3D na podczerwień, która znajduje się pod krową tylko i wyłącznie w momencie zakładania kubków udojowych, co zmniejsza ryzyko jej mechanicznego uszkodzenia podczas skopywania aparatu udojowego. Dzięki użyciu takiej właśnie kamery system odczytuje bezbłędnie kształt strzyków, kubków i ich wzajemnego usytuowania niezależnie od stopnia nasłonecznienia. To rozwiązanie ma gwarantować niezawodną aplikację kubków udojowych.
Jak ważną kwestią jest zakażanie krzyżowe strzyków wie każdy hodowca. Aby tego uniknąć robot GEA stosuje jeden wielofunkcyjny kubek, który po jednokrotnym założeniu myje strzyk, stymuluje do doju i przeprowadza dój. Cecha ta zwiększa też wydajność robota, zmniejszając liczbę operacji robota. Stąd też pomimo stosowania jednego ramienia, czas aplikacji kubków udojowych jest krótki, a wydajność robota na wysokim poziomie. Po każdym doju kubek może być dezynfekowany chemicznie (dodatkowa opcja za dopłatą). Jest to szczególnie ważna cecha użytkowa urządzenia w stadzie, w którym występują choroby wymion przenoszonych za pomocą kubków udojowych. Kubki są tak podtrzymywane, by nie dochodziło do ich skręcania, spadania na posadzkę, a użycie stali „sprężynowej” gwarantuje trwałość konstrukcji i eliminuje uszkodzenia w przypadku kopnięć przez krowę. Solidność niemiecka przekłada się też na konstrukcję boksu udojowego, który wykonany jest w całości ze stali nierdzewnej. Komfort zapewniają krowie lita posadzka pokryta matą gumową. Wymiary i ażurowa konstrukcja boksu pozwalają na komfortowe przebywanie w nim krowy. Składana szeroka bramka wyjściowa zapewnia swobodne opuszczenie robota, a czujnik zbliżeniowy zabezpiecza krowę przed uderzeniem jej w trakcie wychodzenia.
Użycie przez firmę GEA elementów sprawdzonych w urządzeniach udojowych przekłada się nie tylko na jakość procesu doju, ale i na dostępność części serwisowych, które każdy dealer, nawet nie zajmujący się serwisem robotów, w dużym zakresie ma w magazynie. Ich typowość (mowa tu o: płytach elektronicznych myjni, komunikacji z urządzeniami peryferyjnymi, sterowaniu pulsacją, pulsatory, pomiar mleka, ogólnie dostępna pneumatyka przemysłowa) znacznie obniża cenę części zamiennych. Nie bez znaczenia jest koszt bieżący eksploatacji robota. W przypadku MIone koszt energii wynosi średnio 0,013 kWh x kg-1 (mleka). Średnie zużycie dobowe wody wynoszące ok. 230 l/dobę na robota.
zebrała i opracowała: Małgorzata Sawicka

Przypisy:
1 - A. Osten-Sacken, Robot doi, "Farmer" nr 24/2008, s.35.
2 - Ibidem

Jesteś tutaj: Strona główna Artykuły Aktualności Krowa stoi – robot ją doi