Aktualności
Jestem w sieci. Odbiór!
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 1862
Pasja, sposób na życie, „to trzeba lubić” - m.in. takimi słowami laureaci konkursu na najlepsze podlaskie gospodarstwo ekologiczne określają to, czym zajmują się na co dzień. Znamienne, prawda? 9 października w tykocińskim zamku odbył się jego uroczysty finał.
Wydaje się, że rolnictwo ekologiczne staje się coraz bardziej popularne. Aż jedenastokrotnie wzrosła w okresie 2003-2012 r. powierzchnia użytków ekologicznych w Polsce. Obecnie wynosi ok. 3,4% całej powierzchni użytkowanej rolniczo. Szacunkowa wartość rynku żywności ekologicznej w Polsce wynosi 550-600 mln zł,a za lat dwa, wartość ta ma wzrosnąć o kolejne ok. 100 mln zł. Rysą na tej zdawać by się mogło świetlanej przyszłości są niektóre niekorzystne zjawiska. Mówiła o nich, podczas seminarium towarzyszącemu uroczystemu rozstrzygnięciu konkursu, Małgorzata Wróblewska z Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
- Gospodarstwa ekologiczne mają problem ze sprzedażą surowców, sklepy ekologiczne z zapewnieniem odpowiednio regularnych dostaw, a konsument ma problem z … kupnem ekologicznego towaru. Chciałby bowiem mieć dostęp do świeżych niepakowanych produktów – podkreśliła. - Co się najlepiej sprzedaje? Jaja, wędliny, warzywa, owoce, pieczywo, produkty mleczne, mięso, wędliny.
To nie niespodzianka, że największy problem właścicieli ekologicznych gospodarstw leży w zbudowaniu sieci sprzedaży. Zazwyczaj małe, rodzinne nie prowadzą produkcji na poziomie oczekiwanym przez pośredników. Niektóre mają grono prywatnych osób, które wolą pokonać większą odległość, a kupić żywność u zaufanego producenta. Ratunkiem jest zrzeszanie się, w myśl zasad duży może więcej, czego przykładem jest działalność Podlaskiej Spółdzielni Producentów Ekologicznych.
Mimo opisywanych trudności rok rocznie powierzchnia gospodarstwach ekologicznych tak w kraju, jak i na Podlasiu, wzrasta. Same gospodarstwa statystycznie mają też większą powierzchnię. To obecnie 26 ha, przy średniej krajowej wynoszącej ok. 10 ha. W podlaskim najwięcej gospodarstw jest w powiecie suwalskim (879) i sejneńskim (307). Uprawia się w nich najczęściej zboża. Sporo certyfikowanych upraw zajmują też trwałe użytki zielone. Dużo dalej w skali są warzywa, uprawy sadownicze, jagodowe i zioła. Z roku na rok maleje liczba zwierząt utrzymywanych w takich gospodarstwach, bądź są one utrzymywane konwencjonalnie. Np. więcej niż pięć sztuk krów mlecznych jest w 119 gospodarstwach.
Zwierzęta „ekologiczne” znajdziemy m.in. w gospodarstwie Heleny i Wiesława Grabowskich z Taraskowa w powiecie łomżyńskim, zwycięzcy konkursu w kategorii „Ekologia-środowisko”. To jedno z najstarszych gospodarstw ekologicznych w woj. podlaskim, które tymi metodami utrzymywane jest od 1990 r.
Taraskowo to miejsce z historią. Miejscowość założył sam Władysław Jagiełło, który zwykł wypoczywać w miejscu, w którym dziś położone jest gospodarstwo Grabowskich. Zajmuje 37 ha, ma profil wielokierunkowy, prowadzona jest w nim, zarówno produkcja roślinna, jak i zwierzęca. Rolnicy uprawiają mieszanki strączkowo-zbożowe, mieszanki trwa z motylkowatymi, trawy i seradelę (głównie na paszę). Do tego dochodzą ziemniaki, gryka, żyto ozime, orkisz, truskawki i warzywa, które sprzedawane są wprost u producenta. Wśród zwierząt utrzymywanych w gospodarstwie są konie zimnokrwiste, krowy mleczne i kury nioski.
- Do pracy w rodzinnym gospodarstwie „wróciłem” z miasta i szukałem swojej ścieżki. Były ziemniaki przemysłowe, zboża, a w końcu zająłem się rolnictwem ekologicznym – wyjaśnia Wiesław Grabowski.
Jak mówi, po dziś dzień to, co urodzi ziemia ekologicznie, sprzedawane jest jako konwencjonalne. Mimo to, nie narzeka na zyski. Śmiało obala też mit, że to, co wyprodukowane ekologicznie, musi być drobniejsze i do tego „parchate”. W tego typu gospodarowaniu wyspecjalizował się do tego stopnia, iż zdarzyło mu się, że przedstawiciele służb odpowiedzialnych za kontrole, z niedowierzaniem kręcili głowami, nie wierząc, że można uzyskać takie plony niekonwencjonalnymi metodami. Przekonały ich dopiero badania.
- To kwestia wiedzy, ziemi, umiejętności, wielu czynników, ale przede wszystkim ciężkiej pracy – mówi mój rozmówca.
Jedyna jego troska to brak następcy. Syn zajęty jest prowadzeniem własnej firmy. Jednak jak żartobliwie komentuje sytuację Wiesław Grabowski, on wrócił z miasta na wieś, więc może to taka rodzinna tradycja....
Problemów z następcami nie ma za to Stanisław Kulpa, który z żoną Elżbietą prowadzi w podbiałostockich Wojszkach potężne gospodarstwo ekologiczne. Pan Stanisław wywalczył drugie miejsce w kategorii „Ekologiczne Gospodarstwo Towarowe”. Jeśliby liczyć grunta jego i małżonki – mowa o 112 hektarach, wraz z ziemią córki i syna – bagatela - 200 ha.
To wielki orędownik rolnictwa ekologicznego i płodozmianu, czyli jego zdaniem najlepszej metody walki z bodaj największą udręką roślinnej produkcji – chwastami.
- Prowadzimy z dziećmi trzy oddzielne gospodarstwa, ale w zakresie płodozmianu współpracujemy ściśle, by wszystko pasowało do siebie jak puzzle – mówi. - Rolnictwem ekologicznym zająłem się w 1998 r. początkowo podchodząc do tematu z dużymi wątpliwościami. Przez te lata popełniliśmy mnóstwo błędów, wiele się nauczyliśmy, jak na przykład tego, że na wszystko jest sposób, trzeba tylko go znaleźć. Od kiedy się za to wziąłem, jestem w tym zakochany. To nasz sposób na życie. No i zupełnie nie musimy się martwić cenami nawozów.
Co na ten rodzaj działalności przepisy? Wszyscy, którzy choć „usiedli” obok rolnictwa ekologicznego, wiedzą, że największym absurdem, są przepisy, wskutek których niektórzy rolnicy byli zmuszeni do zwrotu dotacji wypłacanych w ramach tzw. „Programu Rolnośrodowiskowego”. Obecnie trwają prace nad zmianą rozporządzenia, które było tego przyczyną. Trwa też oczekiwanie na nowelizację ustawy o rolnictwie ekologicznym. Założenia już są, na szczęście korzystne dla rolników. np. zamiast obowiązku każdorazowego występowania o zgodę na odstępstwa, minister rolnictwa będzie miał możliwość wprowadzenia generalnego pozwolenia na zastosowanie niektórych odstępstw od zasad produkcji ekologicznej. Oby tak dalej.
tekst. i fot. Małgorzata Sawicka