Finanse
Odszkodowanie bez łaski
- Kategoria: Finanse
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 2187
Rozmowa z Markiem Czyżem, prezesem firmy Votum SA, pomagającej osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych.
- Wypadek zawsze kojarzy się nam ze zniszczonym samochodem oraz - co gorsze – obrażeniami kierowcy i pasażerów. Ale... szczególnie w okresie zimowym, dochodzi do wielu niegroźnych kolizji. Nic się nie dzieje podróżującym. Jednak kwestie formalne, dotyczące stłuczki zajmują czas, rujnują założony plan dnia. Nikogo nie interesuje, że z powodu spóźnienia nie wykonaliśmy poważnej czynności? Nie zjawiliśmy się na czas w umówionym miejscu, a przez to „przeszedł nam koło nosa” atrakcyjny zakup ciągnika?Albo zniszczyliśmy ubranie, okulary - może bardzo drogie? Wszystko to niszczy nasze zdrowie psychiczne. Czy takie problemy, to nasze widzi-mi-się, czy można za nie uzyskać odszkodowanie?
- Każdy człowiek, który na skutek nagłego zdarzenia, a właściwie działania osoby trzeciej, staje przed problemem poukładania życia na nowo, może uzyskać stosowne odszkodowanie. Wie o tym niewiele osób. Tymczasem polskie prawo chroni nie tylko szkody rzeczowe, ale również szkody spowodowane rozstrojem zdrowia. Wiadomo powszechnie, że przepisy nakazują wszystkim posiadaczom pojazdów wykupienie ubezpieczenia OC. Kupując pojazd mamy obowiązek zawarcia takiej polisy. Zakład ubezpieczeń ma natomiast obowiązek wypłacić poszkodowanemu odszkodowanie, składające się z wielu czynników.
Problem polega na tym, że nawet jeśli wiemy, jakie uprawnienia nam przysługują, to w konfrontacji z towarzystwem ubezpieczeniowym, nie łatwo wygrać. Osoby poszkodowane muszą udowodnić, jaką szkodę poniosły, a reguły dotyczące ustalenia odszkodowania nie są jasne, różnie interpretowane przez różne towarzystwa i znane głównie likwidatorom szkód. Więc przeciętny klient – można by rzec – nie ma szans w konfrontacji z profesjonalnym ubezpieczycielem. I najczęściej odszkodowania wypłacane są w kwotach zdecydowanie niższych.
- To jest ciężkie oskarżenie...
- Nie, to jest fakt. Mamy na swoim koncie wiele wygranych spraw. Klient w postępowaniu sądowym uzyskiwał kwoty kilkukrotnie przekraczające te, wypłacone w postępowaniu likwidacyjnym. Potwierdzają to też wystąpienia sędziów Sądu Najwyższego, które wskazują, że praktyki stosowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe są faktycznie nierzetelne.
- Miałem wypadek, coś mnie tam boli. Staję przed komisją lekarską, która orzeka procentowy uszczerbek na zdrowiu. Wobec tego ubezpieczyciel wypłaca mi jasną kwotę, wynikającą z orzeczenia tychże lekarzy?
- No właśnie, wyliczana jest kwota za uszczerbek na zdrowiu. Natomiast problem tkwi w tym, że to zadośćuczynienie powinno też zawierać w sobie cały szereg elementów związanych z bólem i cierpieniem, długością i uciążliwością leczenia, z dolegliwościami natury subiektywnej, z przerwaniem zwykłych czynności życiowych, utratą perspektyw związanych z określonym czasem dla tej osoby, z utratą aktywności zawodowej, rodzinnej. Cały kompleks tych elementów, które powinny być brane pod uwagę przy wycenie tego uszczerbku, powoduje, że osoby nieprofesjonalne nie potrafią w sposób właściwy udokumentować tych szkód.
- Nie może tego za nich zrobić ubezpieczyciel?
- Nie leży to w jego interesie. Nie chcę w ten sposób powiedzieć, że wszystkie instytucje działają nierzetelnie. Są takie, które wypłacają odszkodowania w sposób właściwy, są takie, które robią to mniej rzetelnie, ale są i takie, które stosują politykę niewypłacania odszkodowań, licząc na to, że poszkodowany z niewiedzy, albo obaw nie wystąpi do sądu.
- A może poda Pan kilka wskazówek, jakie dowody przedstawić ubezpieczycielowi, by otrzymać pełne odszkodowanie?
- No niestety, nie podam gotowej recepty, bo jej nie ma. Komisja lekarska to jeden z elementów, choć bardzo ważny. Procentowy uszczerbek na zdrowiu przelicza się według przyjętych standardów. Łatwo udokumentować np. koszty dojazdów do placówek medycznych, koszty leków, czy rehabilitacji. Ale spora część zadośćuczynienia ma niewymierny wymiar. Bo jak ocenić ból, strach bliskich, stratę czasu. Tu jest potrzebna wiedza i umiejętności właściwego budowania argumentacji.
Jako przykład podam przypadek sportowca olimpijczyka, któremu przyznano 7% uszczerbku na zdrowiu, zaproponowano mu odszkodowanie w wysokości kilku tysięcy zł. Tymczasem wypadek przerwał przygotowania do olimpiady i w efekcie kobieta w niej nie wystartowała. Wystąpienie na drogę sądową spowodowało, że kwota ta ostatecznie wyniosła 40 tys. zł. Każdy ma jakieś plany, ambicje, które wskutek wypadku zostały przerwane, czy przesunięte w czasie. Potrzeba osoby, która zna orzecznictwo, czy triki stosowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe, by kwota odszkodowania była właściwa.
- Coraz więcej słyszymy o działaniu radców prawnych, wyspecjalizowanych firm pomagających uzyskać odszkodowania. Jakie kryteria przyjąć przy ich wyborze, jakie standardy powinna spełniać firma, świadcząca te usługi?
- Branża jest rzeczywiście bardzo zróżnicowana, szacuje się, że obecnie na rynku funkcjonuje ok. 200-250 firm. Przygotowanie merytoryczne do wykonywania tego typu czynności jest w nich różne. W największych podmiotach można liczyć na lepszą lub gorszą, ale prawniczą obsługę. W zakresie standardów wymagamy od siebie zawodowego przygotowania. Chcemy, żeby Komisja Nadzoru Finansowego objęła nas swoim nadzorem, wprowadziła pewnego rodzaju reglamentację dla doradców i pośredników odszkodowawczych. Podmioty, które nie spełniają standardów, powinny zniknąć z rynku. Jesteśmy za obowiązkiem wprowadzenia wykształcenia prawniczego bądź administracyjnego. Jednym z elementów jest też wprowadzenie powszechnego obowiązku posiadania polisy OC z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej. To zabezpieczenie dla klientów w przypadku błędnego prowadzenia sprawy.
- Dziękuję za rozmowę.
notowała Marzena Bęcłowicz