Hodowla
Jak zostać miss?
Siedmiu młodych hodowców z woj. podlaskiego i warmińsko-mazurskiego będzie w tym roku reprezentowało nasz kraj podczas European Young Breeders School w Battice (Belgia). By jak najlepiej przygotować się do tego kilkudniowego kursu, dotyczącego przygotowania jałówki do wystawy, zorganizowali we własnym zakresie dwudniowe szkolenie. A to dopiero początek ich pomysłów...
Fitting – to obcobrzmiące słowo oznacza szereg czynności podejmowanych w celu przygotowania zwierząt do wystawy. Prawda jest taka, że obecnie nawet najlepszy okaz bez fachowej opieki i pielęgnacji nie ma szans na wygraną w prestiżowej wystawie. W Europie fitting jest bardziej popularny, tam zajmują się tym już małe dzieci. W Polsce fachowców brakuje, usługi fitterskie oferuje m.in. Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, jednak wkrótce ma się to zmienić.
Zaczęło się w roku ubiegłym, kiedy to trójka młodych hodowców, a dokładniej „hodowczyń” Emilia i Aneta Zawadzkie i Agnieszka Jończyk wyjechały do Belgi z ramienia PFHBiPM. Belgijska Szkoła Młodych Hodowców to kilkudniowy intensywny kurs fitterski prowadzony przez najlepszych hodowców z całej Europy (w ub. roku byli nauczyciele ze Szwajcarii, Kanady, Włoch) dla młodych hodowców z całej Europy.
- Zajęcia trwają trzy dni – opowiada Emilka Zawadzka. - Czwartego dnia odbywa się huczne zakończenie szkolenia i oceniane są nasze działania. Ostatniego dnia organizowana jest wystawa, podczas której sędziowie dokonują wyceny przygotowanych przez nas zwierząt. Każdy z uczestników otrzymuje certyfikat ukończenia tego szkolenia.
W szkoleniu mogą wziąć udział młodzi hodowcy (16-25 lat). Rok temu Polacy pojechali po raz pierwszy. Zespół tworzyli wspólnie z czwórką Słowaków. W tym roku pojedzie tam już siódemka naszych rodaków: Monika Cudnowska z Netty Drugiej, Agnieszka Jończyk z miejscowości Garzewko, Konrad Krupiński z Kukowa, Łukasz Polewko z Kowalewa, Patryk Zakrzewski z Lizy, Aneta i Emilia Zawadzkie z Ciemnoszyj. Ich belgijska przygoda rozpocznie się 31 sierpnia.
By się do niej odpowiednio przygotować powstała inicjatywa, by zorganizować wstępne szkolenie. Pokazy praktyczne i wykłady poprowadziły dziewczyny, które rok wcześniej nabyły umiejętności w Belgi. Szkolenie odbyło się w gospodarstwie Adama Pietruszyńskiego w Stradunach k. Ełku. Maciej Kurowski, główny hodowca uznał fakt, że na szkolenie wybrano to właśnie miejsce za zaszczyt.
- To nie pierwsze nasze doświadczenia ze szkoleniami. Tu też odbywają się kursy dla sędziów wystaw hodowlanych. – mówi. - To naprawdę świetne uczucie podglądać entuzjazm tych młodych ludzi. I muszę przyznać, że całkiem sprawnie im idzie. Gołym okiem widać, że to hodowcy z prawdziwego zdarzenia. Mają podejście do zwierząt. Jałówki, które wybraliśmy im do przeprowadzania na nich zabiegów, jak widać, są spokojne, przeżuwają w trakcie, co świadczy o niskim poziomie stresu. Wygląda na to, że już niedługo w Polsce przybędzie doskonałych i zaangażowanych fachowców w dziedzinie fittingu.
W szkoleniu wzięło udział kilkanaście osób, choć tylko część będzie miała okazję pogłębiać swoje umiejętności w Belgii. Jednak każda dostrzega w byciu fitterem jakąś pasję, sposób na sprawdzenie siebie. Mimo, że jak sami przyznają sztuka ta do najprostszych nie należy.
- Jest to dosyć trudne, bo zwierzęta bywają bardzo uparte, wymaga to więc nie tylko umiejętności technicznych, ale i odpowiednich cech charakteru, takich jak cierpliwość. Jeśli ktoś będzie nerwowy, to krowa, czy jałówka na pewno nie będzie współpracować. Wszyscy wychowywaliśmy się w gospodarstwach, wśród zwierząt, więc z tym nie mamy trudności – ocenia Emilia Zawadzka.
Na czym właściwie polega fitting? Pierwszy etap to przyzwyczajenie zwierzęcia do człowieka i człowieka do zwierzęcia. Kontakt, zadawanie paszy, mówienie do niego. Zwierzę dzięki temu odwdzięczy się zaufaniem i, co tu dużo mówić, spokojną współpracą. Wtedy przychodzi czas na... spacery. A tak! Zwierzaka trzeba bowiem przyzwyczaić do kantara, czyli rodzaju uproszczonej uzdy i zajmowania odpowiedniej pozycji. W praktyce sprowadza się to do oprowadzania go. Wtedy przychodzi czas na kolejne zabiegi, które już mają bezpośredni wpływ na wygląd zwierzęcia. Przed wystawą krowę, czy jałówkę trzeba bardzo dokładnie umyć (kilkakrotnie) i osuszyć. Następnym etapem jest strzyżenie. I choć wydaje się, że krowia sierść do najdłuższych nie należy, wiele da się dzięki jej strzyżeniu poprawić. Jeśli np. jałówka jest zbyt okrąglutka, podgala się jej żebra, by były wystające. W ten sposób też profiluje się linię brzucha, grzbietu itd. To samo dotyczy kształtu nóg, jeśli są byt grube/chude, dopasowując odpowiednią długość noży można zbliżyć daną sztukę do ideału. Trzeba tylko wiedzieć jak wygląda champion.
Do strzyżenia krów przystosowane są specjalne maszynki. Niestety niełatwo je kupić. Jak mówią dziewczyny, trzeba je sprowadzać zza granicy. One kupiły swój sprzęt, podczas pobytu w Belgii. W innych krajach Europy jest większa tradycja, by się tym zajmować. Tam do sztuki fitterskiej przyuczane są już kilkuletnie dzieci, którym pod opiekę powierza się cielęta. Ostatni element to prezentacja zwierzęcia na ringu. Zajęcie przez niego odpowiedniej postawy to połowa sukcesu.
- Trzeba pamiętać, że występ na wystawie jest dla zwierzęcia naprawdę dużym stresem. Publiczność, mnóstwo dźwięków, opuszczenie dobrze znanej i bezpiecznej obory. Dodatkowo ludzie nie wiedzą jak postępować ze zwierzętami, głaszczą je dotykają, co jest nie tylko dodatkowym powodem dla zwierzęcia do zdenerwowania, a i niebezpieczeństwo dla ludzi – wyjaśnia Agnieszka Jończyk.
Zarówno Agnieszka, jak i Emilka mają już za sobą doświadczenia fitterskie.
- Przygotowana przeze mnie jałówka zdobyła superchampionat w kategorii jałowica 16-18 miesięcy – mówi Emilka. - Bardzo lubię się tym zajmować, a ten superchampionat był dla mnie dowodem na to, że potrafię to robić, doceniono mnie.
Spotkanie w Stardunach jest pierwszym elementem większego planu. Marzeniem dziewczyn jest, by działalność fitterska była w Polsce popularniejsza, a takie szkolenia odbywały się w wielu zakątkach Rzeczpospolitej.
- Chcemy pokazać Europie, że my też potrafimy. Walczymy z mitem, że na gospodarce jest źle, ciężko. Bo jeśli nawet tak, to nie przeszkadza by coś zrobić, czy osiągnąć sukces – mówi z zapałem Emilka.
tekst: Małgorzata Sawicka
fot. Sebastian Rutkowski