Podlaskie AGRO

Hodowla

Kosztowny skok w bok

Kosztowny skok w bok Fot. WCHiRZWiodącą metodą zapłodnienia, stosowaną w nowoczesnej hodowli bydła mlecznego, jest inseminacja. Rosnące do niebotycznych rozmiarów wydajności krów przynoszą ze sobą niekiedy problemy zdrowotne związane z rozrodem. W takiej sytuacji sztuczne unasiennianie może kończyć się niepowodzeniem. Ciche ruje lub ich brak, częste trudności z określeniem optymalnego terminu krycia, to problemy z jakimi na co dzień borykają się właściciele stad krów mlecznych.


Skuteczność zabiegu inseminacji jest pochodną wielu czynników, do tych najbardziej znaczących należy jednak zaliczyć prawidłowe wykrycie rui, które zależy wyłącznie od hodowcy. Zaobserwowanie objawów rui ma decydujące znaczenie dla ustalenia optymalnego terminu unasieniania. Nasienie powinno zostać zdeponowane w okresie, który gwarantuje największe prawdopodobieństwo zapłodnienia. Mimo iż pisma branżowe na prawo i lewo trąbią, wskazują, doradzają hodowcy jak prawidłowo rozpoznać oznaki rui, to jednak sprawa ta w praktyce wciąż pozostawia wiele do życzenia. Wpływ na taki stan rzeczy mają odpowiednie kwalifikacje personelu odpowiedzialnego za obsługę zwierząt oraz bardzo często umotywowanie finansowe lub jego brak. W przypadku, w którym to właściciel gospodarstwa jest zarazem osobą doglądającą krów i jednocześnie zgłaszającą ruje inseminatorowi, nie można sobie pozwolić na zaniedbania na tym etapie zarządzania stadem. Często obciążenie pracą, wielkość pogłowia i brak czasu powodują, że obserwacji zwierząt nie poświęca się wystarczająco dużo uwagi, zrzucając winę za wszelkie niepowodzenia inseminatora lub jakość nasienia – w myśl zasady, że „wszyscy są winni tylko nie ja”. Gwarancją skutecznego wykrycia rui jest obserwacja krowy, tak często jak to możliwe, zwłaszcza w porach odpoczynku zwierząt, najlepiej po karmieniu i doju. Ze względu na niepewność stwierdzenia rzeczywistego czasu rozpoczęcia rui każdy szanujący się inseminator działa według określonego schematu, który zakłada, iż dla krów, u których objawy rujowe zauważono wieczorem, najlepszym momentem unasieniania są godziny poranne następnego dnia, z kolei dla krów wchodzących w ruję w godzinach nocnych, najlepszą chwilą na unasienianie są godziny popołudniowe. Im bardziej szczegółową informację na temat objawów u krowy hodowca przekaże osobie wykonującej zabieg, tym termin wprowadzenia nasienia także będzie określony z większą precyzją, przyczyniając się do wzrostu skuteczności zabiegu. Przeważnie mniej problemów z rozpoznawaniem rui występuje w oborach wolnostanowiskowych, gdzie łatwo zaobserwować odruch tolerancji u obskakiwanej krowy. W praktyce odruch tolerancji jest najważniejszym symptomem rui, oczywiście, jeśli poświęca się wystarczająco dużo czasu na obserwowanie zwierząt. Należy mieć na uwadze fakt, że u krów z wyższymi wydajnościami czas manifestowania objawów rujowych jest krótszy, niż u tych z „przeciętnymi”, niewyśrubowanymi wydajnościami. Wiele źródeł branżowych wskazuje, iż obserwacja krów w odstępach co 6 godzin gwarantuje najwyższe wykrywanie rui u obserwowanych zwierząt.
Ratunek tylko z pozoru
W sytuacji, gdy cena mleka kształtuje się często na granicy rentowności, obniżanie przez hodowców kosztów tej produkcji wydaje się być zrozumiałe. W związku z powyższym, hodowcy często poszukują alternatywy dla zabiegu inseminacji. Wydaje im się, że jedynym „ratunkiem” może okazać się krycie naturalne przy użyciu w stadzie własnego buhaja, jednak jest to myślenie jak najbardziej mylne.
Sztuka wyboru
Wprowadzenie do stada tzw. punktowca pojawia się w oborze, w której z różnych przyczyn właściciel zwierząt zrezygnował całkowicie lub częściowo z inseminacji. Pojawiające się problemy z rozrodem, a szczególnie z płodnością krów mają swoje przełożenie we wskaźnikach inseminacyjnych, a mianowicie w liczbie porcji nasienia zużytych na skuteczne zacielenie krowy. Prawidłowy wskaźnik powinien, w zależności od wielu czynników, zawierać się w przedziale 1,5 -2 porcji nasienia, które trzeba zużyć na skuteczne zacielenie. Niepowodzenia w stadzie, związane ze wzrostem tego wskaźnika, zmuszają czasami hodowcę do wykorzystywania w stadzie własnego buhaja. Bardzo rzadko jednak stanowi on rozwiązanie problemu, których źródło najczęściej jest inne niż wykorzystywane nasienie. Ryzyko użycia w stadzie własnego buhaja, który najczęściej nie posiada podstawowych badań weterynaryjnych oraz oceny morfologii nasienia jest przeważnie lekceważone przez osoby, które zdecydowały się na ten, nie bójmy się użyć tego sformułowania – bezmyślny krok. W myśl starożytnej zasady „kto nie idzie naprzód, ten się cofa”, można sparafrazować słowami „hodowca, który nie korzysta z dobrodziejstwa jakim jest inseminacja, nie osiągnie sukcesu w hodowli bydła mlecznego”.
Inseminacja – to się opłaca
Udowodniono, że krowy pochodzące po inseminacji, a więc po buhajach posiadających znaną wartość hodowlaną, charakteryzują się zdecydowanie wyższymi wydajnościami w laktacji, niż krowy pochodzące z krycia naturalnego. Podobnie zawartość białka i tłuszczu w mleku jest wyższa u tych pierwszych, co przy niższej zawartości komórek somatycznych zdecydowanie wpływa na cenę skupowanego mleka. Ryzyko trudnych porodów jest mniejsze dzięki możliwości użycia buhaja charakteryzującego się genetycznie łatwymi porodami. Hodowca nie posiada takiej wiedzy, używając w rozrodzie punktowca, co przyczynia się nawet do 50% strat cieląt w ciągu roku. Należy pamiętać, że przy wykorzystaniu tylko jednego buhaja w stadzie może niebezpiecznie wzrosnąć współczynnik inbredu. Buhaje, będące własnością stacji inseminacyjnych posiadają komplet badań cytogenetycznych wykluczających nieprawidłowości związane z chorobami genetycznymi. Także badania w kierunku chorób zakaźnych, jak BVD czy IBR powinny mieć decydujące znaczenie przy wyborze buhaja oferowanego przez stacje. Należy zauważyć, iż obecność w stadzie buhaja negatywnie wpływa na ustalenie terminu wycieleń i terminu zasuszenia, co ma także wymierne konsekwencje finansowe.
Zastanów się dwa razy…
Podsumowując, prawidłowe wykrycie rui jest podstawą skutecznej inseminacji. Ma to swoje przełożenie w niskim zużyciu nasienia oraz niższych kosztach związanych z rozrodem. Zalety stosowania nasienia buhajów dostępnych w stacji także mają swoje korzyści finansowe dla hodowcy. Zysk, po przeliczeniu na pojedynczą krowę pochodzącą po inseminacji w ciągu roku jest zdecydowanie wyższy, niż przynieść mogą krowy pochodzące po punktowcu. Przeważnie punktowiec jest użytkowany w stadzie przez około 1 rok, ale następstwa jego użytkowania w hodowli ciągną się latami, ograniczając zysk hodowcy. Każdy, kto rozważa wprowadzenie takiej formy rozrodu w swoim stadzie, powinien się dwa razy zastanowić nad konsekwencjami tego wyboru. Pragnąc mieć stado charakteryzujące się wysokimi wydajnościami, zdrowymi nogami i racicami, poprawnie zbudowanym wymieniem, należy mieć na uwadze, że takie rezultaty są możliwe tylko dzięki stosowaniu nasienia buhajów o znanej wartości hodowlanej. Pozostawienie buhaja w stadzie jest krokiem wstecz na drodze do wymarzonych wyników hodowlanych, a przy okazji do uzyskiwania wyższych dochodów z własnego gospodarstwa.
Tekst: Szymon Bugaj
Fot. WCHiRZ

Jesteś tutaj: Strona główna Artykuły Hodowla Kosztowny skok w bok