Podlaskie AGRO

Porady

Nie patrz na mnie spod byka

Dziecko i_bykScenariusz wypadków przy obsłudze buhajków jest prawie zawsze taki sam. Obsługujący, który od wielu lat wykonuje te same czynności, popada w rutynę. Karmi, wygarnia obornik, rozrzuca ściółkę, czy przegania zwierzęta z kojca do kojca. Byczki, a później byki są spokojne. Nie atakują. Do czasu...
Czasami takiemu bykowi, mówiąc potocznie „odbija” z nieznanych zdawałoby się powodów i atakuje obsługującego go gospodarza. Pięćset, a czasami dużo więcej, kilogramów mięśni rzuca się z furią na człowieka, nie dając mu żadnych szans. Bardzo często słyszę od rodziny ofiar, czy samych poszkodowanych takie zdanie: „Panie, ten byk był zawsze taki spokojny. Nic nikomu nigdy nie zrobił.” I to jest prawda! Byk jak zaatakuje, to jest nie do zatrzymania. I niestety nigdy nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Dotyczy to ogółem samców: również ogierów, knurów i tryków.
Przyczyną większości tego typu wypadków jest lekceważenie zagrożeń przy obsłudze zwierząt. Może to być coś błahego – choćby niewłaściwy zapach opiekuna (byki są szczególnie wrażliwe na alkohol), jego zachowanie, czy agresja. Taki atak dla człowieka kończy się ciężkimi obrażeniami, a czasami śmiercią.
Jakie więc nie narażać się na niebezpieczeństwo? Najważniejszą sprawą jest dokonanie wyboru: hodujemy, czy nie hodujemy buhajki. Wielu rolników utrzymujących stada krów mlecznych zrezygnowało z opasu byków. I bardzo dobrze. Łączenie dwóch kierunków produkcji, w tym przypadku nie jest najlepszym pomysłem. Każdy kto utrzymuje krowy mleczne zauważył, że byki reagują na krowy w rui i są wtedy bardziej pobudzone i agresywne. Taki jest ich instynkt i na to nic nie poradzimy. Jeżeli jednak rolnik chce opasać byki, to powinien przestrzegać kilku zasad.
Po pierwsze samce, w tym byki, obsługiwać mogą tylko sprawni fizycznie mężczyźni. Kobiety i dzieci powinny być wyłączone z tych prac, gdyż w ich przypadku ryzyko ataku jest dużo większe. Po drugie – obsługa powinna się zachowywać spokojnie i pod żadnym pozorem nie można bić zwierząt. One też mają pamięć i w dogodnej chwili mogą oddać człowiekowi. Tego typu prac nie można wykonywać pod wpływem alkoholu, czy na tzw. „kacu”. Należy unikać ostrych zapachów – dezodorantów, perfum. Kolejną sprawą jest zakładanie buhajom kółek nosowych przed osiągnięciem przez nie dojrzałości płciowej. Najlepiej jak najwcześniej. Rany nosa powstałe przy zakładaniu kółka są mniejsze i goją się szybciej. Im byk starszy, tym problem większy. Nos jest jedynym czułym miejscem byka. Tylko uścisk nozdrzy jest na tyle bolesny dla byka, że pójdzie tam, gdzie będziemy chcieli. W każdym gospodarstwie, w którym hodowane są byki powyżej pierwszego roku życia powinna się znaleźć tzw. laska. Jest to drąg o długości 140-160 cm z haczykiem na kółko nosowe byka. Zakładamy go i prowadzimy byka bezpiecznie. Jeżeli komuś wydaje się, że 600-700 kg byka można prowadzić bezpiecznie na postronku, to grubo się myli. Byk pójdzie tylko tam, gdzie on chce. To ważna informacja, bo do ataków dochodzi najczęściej w czasie przeganiania.
W każdym gospodarstwie utrzymującym bydło powinien być poskrom. Jest to jedyne bezpieczne miejsce do wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych. Osoby bezpośrednio obsługujące byki i inne rozpłodniki nie powinny wykonywać bolesnych dla zwierząt zabiegów. Chodzi o to, żeby zwierzę nie kojarzyło z bólem tego, kto karmi i chodzi przy nim codziennie.
Kilka powyższych rad pozwoli Państwu pracować bezpiecznie przy obsłudze samców. Jednak to od Państwa zależy, czy będziecie się stosowali się do tych rad. Pamiętać należy też o tym, że to Państwo zapłacą za swoje błędy.
tekst i fot. Bartłomiej Królik, Okręgowy Inspektorat Pracy w Białymstoku

Jesteś tutaj: Strona główna Artykuły Porady Nie patrz na mnie spod byka