Aktualności
Mechaniczne oblężenie
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1302
Podlaskie Agro z wizytą na farmie, w której zamontowano kilkanaście robotów udojowych
Jako jedna z nielicznych redakcji w kraju mieliśmy niecodzienną okazję, by obejrzeć „Multibox” - 16 urządzeń udojowych VMS DeLaval zainstalowanych na jednej farmie. A mieści się ona w Tatarstanie - Republice Federacji Rosyjskiej. Automaty udojowe obsługują tam zawrotną ilość ponad tysiąca krów!
Zaproszenie do Tatarstanu otrzymaliśmy od współpracującej z nami firmy DeLaval. Było to spore wyróżnienie. Nie mieliśmy wątpliwości, że z takiej okazji warto skorzystać. Do Rosji pojechał jeszcze tylko jeden polski dziennikarz z redakcji TopAgrar oraz kilkanaście osób z branżowej prasy szwedzkiej, irlandzkiej, białoruskiej, ukraińskiej i rosyjskiej.
Tak więc na początku grudnia ubiegłego roku, wydelegowany przez cały zespół, jako najlepiej władający językiem rosyjskim, wybrałem się na trzydniowe spotkanie z przygodą. Śnieżna aura nie zachęcała do obierania kursu na wschód. Coraz to kolejne lotniska wyłączały się z ruchu, ale... Pojechałem. Do odważnych świat należy i naszym Czytelnikom wieści z dalekiego świata się należą.
Pierwszy etap podróży to lot z Warszawy do Moskwy. Kolejny - z Moskwy do Kazania – oba trwały mniej więcej tyle samo - po ok. 2 godziny. Końcówkę wyprawy odbywaliśmy autokarem. Podróż trwała ok. 45 minut. Śnieżyca ostro dawała się we znaki, przypominała początek tegorocznej zimy u nas. Na miejsce dotarliśmy późnym wieczorem z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Zostaliśmy zakwaterowani w ekskluzywnym hotelu Szalapin, gdzie, mimo spóźnienia, czekało nas bardzo gościnne przyjęcie.
Następnego dnia udaliśmy się zwiedzić gospodarstwo. Do Kurmaszewa, miejscowości z ok. 500 mieszkańcami ((110 km od Kazania - stolicy Tatarstanu) dotarliśmy po dwóch godzinach drogi. Na miejscu nasunęły mi się wspomnienia, kiedy w zeszłym roku zachwycaliśmy się osiągnięciami naszych podlaskich rolników z Jakaci Borek. Rolnicy w swojej miejscowości zamontowali jedne z pierwszych robotów udojowych (trzy) w naszym regionie. A w Tatarstanie (gdzie jechaliśmy) jedno gospodarstwo zainwestowało w 16 robotów! Byłem pod wielkim wrażeniem tego, co miałem zaraz zobaczyć.
Wizyta w gospodarstwie rozpoczęła się wystąpieniami szefów DeLaval-a, którzy mówili o sytuacji na rynku mleczarstwa w Rosji oraz rozwoju firmy DeLaval. Po części teoretycznej dziennikarze zostali zaproszenia do jednej z obór. I tu zaskoczenie, właściciel gospodarstwa miał farmę złożoną z siedmiu obiektów inwentarskich!
Historia gospodarstwa „Farma Rachimowo”, bo taką nosi nazwę, zaczęła się, gdy jej właściciel Farid Rachimow, jako 17-letni chłopiec dostał od dziadka na urodziny 41 ha ziemi. Senior przed 35-ma laty był kierownikiem jednego z kołchozów i w okresie zmian ustrojowych miał możliwość odkupienia ziemi. W 2001r. Farid postanowił wrócić do rodzinnych stron i zająć się rolniczym biznesem. Obecnie gospodaruje na 7 tysiącach ha, na których uprawia głównie zboże i ziemniaki. Stado krów cącznie z cielakami liczy około 2.400 sztuk, z czego około połowa to sztuki dojne. W sezonie na farmie w Rachimowie pracuje 160 osób.
- Gospodarstwo mega-rolnicze zawsze było moją ambicją – mówił młody właściciel Farid Rachimow, podczas konferencji.
Gdy zapadła decyzja o automatyzacji doju, właściciel farmy wyjechał do „Mason Dixon Farma” w Pensylwanii w USA, gdzie funkcjonuje największy na świecie system dobrowolnego doju firmy DeLaval (20 robotów), by przekonać się, czy to dobra opcja dla jego gospodarstwa.
- Wybraliśmy firmę DeLaval, ze względu na to, iż jest liderem w technologii automatyzacji robotów VMS i jest dostawcą nowoczesnych rozwiązań w mleczarstwie. Obserwujemy nasze gospodarstwo od ponad roku, od kiedy zamontowaliśmy roboty i widzimy bardzo dobre wyniki w zakresie wydajności i jakości mleka - ocenia dziś Farid.
Roboty „dojarze” mieszczą się w dwóch oborach po osiem sztuk w każdej. Pojedynczy robot obsługuje do 60 krów dziennie. Łącznie system DeLaval w gospodarstwie Rachimowo może obsługiwać 1.150 krów. Pracę robotów nadzorują dwie osoby.
Działania robotów nie będę Państwu opisywał. Są to znane już naszym rolnikom urządzenia, a jeśli się różnią to pewnie drobnymi szczegółami oraz tym, że pracują zespołowo. Unikalność gospodarstwa „Farma Rachimowo” wynika z jego niepowtarzalnego projektu, zintegrowanych systemów karmienia, dojenia, odprowadzenia mleka do chłodziarek, wentylacji, a także z tego, że inwestycja została zrealizowana w okresie kryzysu w 2008r. Całkowity koszt realizacji przedsięwzięcia, łącznie z zakupem krów, to ponad 1 mld rubli.
- Obiekt Rachimowo pokazuje nowe tendencje w technologicznym rozwoju produkcji mleka - wyjaśniał Bo Wejfeldt, dyrektor ds. rozwoju rynku DeLaval.
Według raportów opublikowanych przez spółkę Danone Unimilk Volga, gospodarstwo zajmuje jedno z czołowych miejsc pod względem jakości produkowanego w nim mleka i w zakresie dobrostanu zwierząt.
- Rachimowo udowadnia, że można osiągać doskonałe wyniki dzięki dostarczanym przez nas rozwiązaniom doju, wspieraniu inteligentnych i skutecznych działań w ramach wszystkich segmentów mlecznych, niezależnie od wielkości stada - powiedział dziennikarzom Jonas Hallman, dyrektor DeLaval.
Na obecną chwilę w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw DeLaval zamontował 54 urządzenia VMS. System dobrowolnego doju pozwala na całodobowe dojenie, mające na celu optymalizację wydajności mleka wysokiej jakości. VMS pomaga menedżerom w rolnictwie uruchomić więcej trwałych, profesjonalnych i wydajnych systemów udojowych.
DeLaval zaprezentował niedawno kolejną wersję swojego systemu dobrowolnego doju na targach EuroTier w Hanowerze. VMS 2011 oferuje inteligentne technologie, możliwości integracji systemów i inne opcje rozbudowy. Ponadto firma zaprezentowała pierwszy automatyczny system dojenia obrotowego AMRTM. Został on odznaczony złotym medalem EuroTier 2010 dla innowacji i tytułem „Innowacja Roku 2011”.
- Jesteśmy dumni, że rozszerzony system automatycznego doju jest alternatywy dla producentów mleka we wszystkich segmentach rolnictwa i wielkości stad - dodał Hallman.
Poza zwiedzaniem farmy dziennikarze mieli okazję podziwiać uroki Tatarstanu. Zaproszono nas do restauracji, w której serwuje się dania tatarskie. Wieczór spędziliśmy w sympatycznej restauracji w centrum Kazania. Za nowe doświadczenia i wspaniałą wyprawę dziękujemy firmie DeLaval.
fot. i tekst: Andrzej Niczyporuk, opr. sam
W samym centrum Centrum
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1423
Nowy sklep z maszynami rolniczymi w Knyszynie, po poświęceniu i oficjalnym otwarciu, działa już pełna parą. Znaleźć tam można produkty wielu znanych marek |
Dni otwarte w nowej składnicy maszyn rolniczych były okazją do atrakcyjnych zakupów
Zakupy maszyn bez marży skusiły wielu rolników, którzy pojawili się na dniach otwartych w nowej składnicy maszyn rolniczych: Centrum Rolnicze AGROMAN. Składnica znajduje się w Knyszynie przy szosie Ełckiej i otworzyła już swoje podwoje przez klientami.
Dni Otwarte w „Agroman-ie” odbyły się 29-30-go stycznia. Zwiedzanie obiektu poprzedziło jego poświęcenie przez proboszcza miejscowej parafii rzymsko-katolickiej. Część oficjalną zakończyła prezentacja sprzętu wystawców. I tak w nowej składnicy będzie można nabyć ciągniki marki Farmtrac i Farmer oraz maszyny rolnicze takich producentów jak: POM Augustów, Wirax, Pomot Chojna, Agro-Masz, Biardzki, Dexwal, Fago, POM Brodnica, Mandam i inni.
Wraz ze sklepem uruchomiono komis samochodów używanych.
- Rolnicy, którzy przyjechali na dni otwarte w sobotę i niedzielę dokonywali zakupów w cenach hurtowych bez naszych marż. Skusiło to wiele osób, nowych nabywców znalazły m.in. dwa ciągniki - mówi Krzysztof Klepacki, pracownik Agroman-a. - Oczywiście nie można takowej sprzedaży prowadzić w systemie ciągłym, ale po zakończeniu dni otwartych rolnicy mogą u nas liczyć na umiarkowane ceny, porządny serwis posprzedażowy i bezkonfliktową obsługę
Dni Otwarte zakończone zostały mniej oficjalnie - ogniskiem i dobrą zabawą.
mb
fot. Agroman
AGROMAN
Knyszyn
ul. Goniądzka 79
tel. 85-876-81-22
kom: 501-778-700
Dobrze mówić, lepiej działać
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 3111
Trzy pokolenia Kraszewskich przed oborą. Od lewej: Zdzisław, Krystyna, w środku przyszły następca - Kuba, a dalej Tomasz i Krystyna |
Prezentacja gospodarstwa Krystyny i Zdzisława oraz Katarzyny i Tomasza Kraszewskich z miejscowości Dąbrowa Łazy
Wicemistrzowie krajowej Agroligii sprzed dziesięciu lat i kandydaci do tytułu Mistrza w tegorocznej edycji konkursu. Właściciele jednego z najlepszych gospodarstw w regionie. A także, a może przede wszystkim, wielopokoleniowa rodzina, wspólnie pracująca i wspólnie ciesząca się z owoców tej pracy. Przedstawiam Państwu gospodarstwo Krystyny i Zdzisława oraz Katarzyny i Tomasza Kraszewskich z miejscowości Dąbrowa Łazy.
W tym miejscu tradycyjnie zaczęłabym snuć historię gospodarstwa. Jednak w tym przypadku, uff, nie jest to łatwe. Kraszewscy bowiem to ludzie, którzy zmian się nie boją i w związku z tym w gospodarstwie hodowano niemal wszystko. Spróbujmy jednak sięgnąć do korzeni.
Misz-masz i poszukiwania
W latach 70-tych gospodarstwo nie odbiegało swoim kształtem od wielu podobnych. 20 hektarów i „wszystkiego po trochu”. Standardowe gospodarstwo wielokierunkowe. Lata 80-te przyniosły zmiany. W Dąbrowie Łazach powstała bowiem pieczarkarnia.
- Krów jeszcze nie było, ale za to hodowaliśmy konie, żeby uzyskać obornik pod pieczarki - wspomina pan Zdzisław.
Lecz w tych samych latach 80-tych Kraszewscy zajęli się hodowlą owiec. Była to rasa Kent, później rasa mięsna białogłowa. W międzyczasie zrezygnowano w gospodarstwie z pieczarek i hodowli koni. Owce Kraszewscy hodowali do 1997 r., trzodę chlewną do 1999 r.
Czas na krowy
I tak nadszedł rok 1998. Wówczas powiększono owczarnię, która stała się oborą, a do gospodarstwa trafiły krowy czerwonobiałe z domieszką holsztynofryzów. Ach, zapomniałabym zupełnie, że w międzyczasie pojawiły się też mięsne Simentale, ale dziś to już historia. Krowy mleczne zapanowały w gospodarstwie w Dąbrowie Łazach. Na początku stado liczyło sobie 64 sztuki.
- Stado stopniowo powiększaliśmy - opowiada pan Zdzisław.
To „stopniowo” urosło do dzisiejszej ilości 350 sztuk bydła ogółem (krowy, cielęta, opasy). Krów dojnych jest 144. Wraz ze stadem rósł też areał gospodarstwa. I tak 20 ha zamieniło się w dzisiejsze 60 własnych i 80 dzierżawionych. To powiększanie stada wymusiło na gospodarzach oczywiste inwestycje w zakresie budynków inwentarskich, które kurczyły się szybko, gdy do Dąbrowy przybywały kolejne krowy.
- W 2002 roku powiększyliśmy oborę, a cztery lata później wybudowaliśmy nową - wyjaśnia pan Tomasz.
Obora wyposażona jest w halę udojową typu Rybia Ość 2x5. Dój zajmuje rodzinie Kraszewskich dwie godziny.
- Za długo - ocenia senior rodu. - Zastanawiamy się więc nad zmianami. Pod rozwagę bierzemy zakup robota udojowego bądź dojarni karuzelowej.
Robot, czy dój w kółko?
Pewnie, jak w większości większych gospodarstw mlecznych i tu trwają dziś dyskusje na temat nowoczesnej technologii w rolnictwie w postaci robotów udojowych. Inwestycja o ile kusząca, o tyle kosztowna.
- Hodowla krów mlecznych, przez przywiązanie do zwierząt i gospodarstwa, czyni to zajęcie bardzo niewdzięcznym - mówi pan Tomasz. - Robot daje złudzenie wolności, ale nie oszukujmy się, nawet po jego montażu nie ma tak, że można pojechać sobie i cieszyć się urlopem. W razie jakiejkolwiek, nawet najdrobniejszej awarii, trzeba być na miejscu i zadziałać, by dój nie był zahamowany.
Rolnicy obawiają się również selekcji stada, niezbędnej przy decyzji o zakupie robotów. Nie jest też tajemnicą, że pierwsze miesiące, kiedy krowy muszą przywyknąć do automatu, do łatwych nie należą - delikatnie mówiąc. Nie dziwi więc wahanie, jednak jak mawia pan Zdzisław: „Tu nie ma co mówić, tu trzeba działać”, więc z pewnością już wkrótce u Kraszewskich nastąpi udojowa rewolucja.
Wykorzystali szansę
Tradycyjne pytanie o źródła finansowania modernizacji w gospodarstwie, jak również zmian w parku maszynowym, także wprowadziły mnie w konsternację. Okazało się bowiem, że Kraszewscy, tak samo jak dynamicznie i otwarcie podchodzą do wszelakich zmian, tak samo sprawnie sięgnęli po unijne fundusze. Nie skorzystali z SAPARDU. Nie dlatego, że się obawiali, czy mieli wątpliwości. Po prostu produkcja, jaką wtedy prowadzili była już za duża, by sięgnąć po dofinansowanie. Za to, jak tylko pojawiła się możliwość skorzystania z SPO - od razu to zrobili.
- Finalnie dwa razy skorzystaliśmy z działania „Rozwój i ulepszanie infrastruktury technicznej związanej z rolnictwem”. Środki uzyskane na ten cel zostały przeznaczone na utwardzenie podwórka - opowiada Katarzyna Kraszewska. - Również dwa razy skorzystaliśmy z działania „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”, dzięki czemu zakupiliśmy sieczkarnię do kukurydzy oraz ładowarkę teleskopową, w celu świadczenia usług.
Obok PROW-u Kraszewscy również nie przeszli obojętnie. W ramach działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” uzupełnili park maszynowy o opryskiwacz, prasę, wóz asenizacyjny, kosiarkę i przewracarkę karuzelową. Zmodernizowano też budynki poprzez zmianę dachów. Obecnie rolnicy czekają na podpisanie umowy na kolejne działanie, ale nie zapeszajmy.
Na pięć minut przed finałem
Rodzina Kraszewskich i ich gospodarstwo, znane z wystaw lokalnych i krajowych, może poszczycić się pokaźną kolekcją pucharów i nagród, jakie zdobyli w przeróżnych konkursach. Już niebawem spróbują swoich sił, po raz drugi zresztą, w finale krajowej Agroligii.
- Konkurencja jest mocna, podobnie jak w finale wojewódzkim, prawdę mówiąc mieliśmy spore obawy - mówi pan Zdzisław. - No ale się udało. Teraz sprawdzimy swoich sił w kraju.
Cóż, ja jestem pewna, że półka z pucharami, powiększy się niebawem o kolejny. A nawet jeśli nie, Kraszewscy i tak już wygrali to, co najcenniejsze. Rodzinę, wspólne życie, które, jak przyznają, nie zawsze jest łatwe. Jednak razem raźniej. Zawsze jest się kogo poradzić, poprosić o pomoc. Z pewnością Święta w tej rodzinie należą do bardzo wesołych.
fot. i tekst: Małgorzata Sawicka
Kraszewscy prowadzą rodzinne gospodarstwo rolne o powierzchni 140 ha. Głównym kierunkiem jest produkcja mleka wysokiej jakości. Zwierzęta gospodarzy były wielokrotnie nagradzane na wystawach bydła w Szepietowie i na wystawach w kraju. Gospodarze utrzymują też 15 sztuk bydła rasy polskiej czerwonej, na które otrzymują dofinansowanie w ramach programów rolnośrodowiskowych - ochrona lokalnych ras bydła. Dzięki dofinansowaniu z Unii Europejskiej gospodarstwo unowocześnili i zmodernizowali park maszynowy. Państwo Kraszewscy są doskonałym przykładem połączenia tradycji z nowoczesnością. Oczkiem w głowie rodziny Kraszewskich jest zabytkowy wiatrak, którym się opiekują. Wiatrak jest lokalną atrakcją turystyczną. Zdzisław Kraszewski pełni funkcję kustosza Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu.
Działalność społeczna to przede wszystkim członkostwo w Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, członkostwo w Radach Nadzorczych SM Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem oraz w Spółdzielczym Banku Rozwoju w Szepietowie.
Źródło: PODR
Podwórko jest utwardzone dzięki dofinansowaniu unijnemu |
|||
Nagrody dla wybitnych ludzi z branży
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1208
Uroczyste rozstrzygnięcie konkursu Agroprzedsiębiorca RP 2010
Kilkanaście osób zostało nagrodzonych w dorocznym konkursie Agroprzedsiębiorca RP 2010, rozstrzygniętym 3 grudnia. Honorowym patronatem objął go Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa, laureatom konkursu wręczył listy gratulacyjne. Konkurs podzielono na kilka kategorii: Promotor Agrobiznesu, Innowator Agrobiznesu, Wzorowy Agroprzedsiębiorca, Wybitny Agroprzedsiębiorca, Agroprzedsiębiorca Wszechczasów.
Dodatkowo przyznane zostały honorowe odznaki „Zasłużony dla Rolnictwa”.
- Z wielką przyjemnością gościmy dzisiaj tak zasłużonych przedstawicieli polskiego rolnictwa. Jestem człowiekiem z branży, prowadzę niewielkie gospodarstwo rolne, mam więc ogromny szacunek do tych, którzy zbudowali piękne firmy, dobrze prosperujące gospodarstwa, często będące efektem pracy wielu pokoleń. Dziękuję Wam za to zaangażowanie. To jest wielki sukces polskiego kapitału, a w Polsce ten kapitał to właśnie rolnictwo i przetwórstwo - powiedział Ławniczak, gratulując laureatom.
Wiceminister resortu nawiązał również do nowej inicjatywy resortu rolnictwa, jaką są miejsca sprzedaży bezpośredniej.
- Liczymy, że powstanie około 300 takich miejsc dla rolników, lokalnych przetwórców i dla konsumentów, aby zmierzali oni nie tylko do galerii handlowych, lecz także w te miejsca, gdzie będą mogli zakupić świeże produkty prosto od producentów rolnych - podkreślił.
Organizatorem konkursu na Agroprzedsiębiorcę RP jest redakcja Agro.
opr. sam
Otwarcie pierwszej polskiej biogazowni w Kostkowicach
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1746
Ograniczone zasoby węgla, ropy naftowej czy gazu powodują, że poszukujemy alternatywnych źródeł energii. Nowo otwarta biogazownia w Kostkowiacach to zakład wykorzystujący odpady powstające w rolnictwie. Wytworzony w nim gaz będzie spalany w specjalnym silniku kogeneracyjnym o mocy 600 kW, dzięki czemu uzyska się energię elektryczną i cieplną. Biogazownia rolnicza w Kostkowie jest modelowym zakładem, w którym substratem będą bioodpady i produkty uboczne produkcji zwierzęcej i roślinnej z gospodarstwa, zostaną poddane przetworzeniu w systemie specjalistycznych urządzeń na energię. Infrastruktura biogazowni w Kostkowicach składa się ze zbiornika fermentacyjnego, pofermentacyjnego oraz magazynu w postaci żelbetonowego zbiornika. Wszystkie elementy zostały dostarczone przez firmę Wolf System, specjalizującą się w budowie tego typu obiektów w Europie. „Współpraca z Firmą Wolf System sp. z o.o. była związana z budową przez tę Firmę zbiorników fermentacyjnych i magazynowych agrobiogazowni Kostkowice. Po kilku miesiącach współpracy z przyjemnością mogę stwierdzić, że wybór Wolf System jako wykonawcy był właściwy a Firma dała się poznać jako rzetelny a przede wszystkim terminowy wykonawca” – wyjaśnia Karol Węglarzy, prezes Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego Grodziec Śląski Sp. z o.o. Biogazownie rolnicze, czyli instalacja służąca do celowej produkcji biogazu z odpadków z produkcji roślinnej i zwierzęcej na szeroką skalę są budowane w Austrii i Niemczech. W Polsce powstaje pilotażowy program wspierania tego typu inicjatyw. „Grupa Wolf buduje rokrocznie ponad 5000 okrągłych zbiorników wykorzystywanych w rolnictwie, tym bardziej cieszymy się, że pierwsza, polska biogazownia została zbudowana we współpracy z naszą firmą. Chciałbym także nadmienić, że w tym roku jesteśmy skoncentrowani na współdziałaniu z przedsiębiorstwami technologicznymi budującymi biogazownie i w najbliższej przyszłości również będziemy się tym zajmować, gdyż w tej dziedzinie Polska ma wiele do nadrobienia” – wyjaśnia Rajmund Reichel, dyrektor działu zbiorników w firmie Wolf System Sp. z o.o. z Siemianowic Śląskich.
Pionierska budowa biogazowni w Kostkowicach pokazuje konkretne rozwiązanie wykorzystujące lokalne możliwości pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. Co więcej pozyskiwanie energii z tego typu zakładów jest bardziej ekologiczne i tańsze niż budowa elektrowni wiatrowych czy montaż kolektorów słonecznych. Warto także podkreślić, że firma Wolf System dostarczyła w tym roku zbiorniki fermentacyjne, pofermentacyjne, magazynowe oraz silosy na kiszonkę dla 7 nowobudowanych biogazowni rolniczych i przemysłowych w 5 województwach - zachodniopomorskim, wielkopolskim, dolnośląskim, śląskim i świętokrzyskim.
Wolf System Sp. z o.o.
ul. Budowlana 17
41–100 Siemianowice Śląskie
tel. (32) 60 53 700
www.wolfsystem.pl
Program budowy zbiorników Wolf System sięga od silosów na wióry po silosy dużej pojemności dla przemysłu jak również od zbiorników na gnojowicę lub wodę po duże oczyszczalnie ścieków. W systemie szalunku Wolf możliwe jest zbudowanie zbiorników o średnicy do 50,00 metrów i wysokości do 50,00 metrów. Rocznie firma buduje około 5000 zbiorników dla różnych celów i dzięki temu jest jedną z wiodących firm w Europie w segmencie budowy zbiorników.
Koncern Wolf System powstał w 1962 roku w Austrii. Wolf System Sp. z o.o. została założona 26 lipca 1990r. Początkowo siedziba spółki mieściła się w Tychach, ale wkrótce rozpoczęto budowę zakładu w Siemianowicach, gdzie od 1992 roku firma prowadzi swoją działalność produkcyjną. Dzisiaj firma Wolf System w Polsce zatrudnia ponad 100 pracowników, których kwalifikacje, kreatywność i zaangażowanie w wykonywaną pracę gwarantują sukces i dynamiczny rozwój spółki. Obecnie koncern Wolf System zatrudnia 2 500 pracowników w 18 przedstawicielstwach, w 15 krajach.