Podlaskie AGRO

Krótko

Nielegalny odkup

Trybunał Konstytucyjny pojął decyzję: Agencja Nieruchomości Rolnych nie może w ciągu pięciu lat od momentu sprzedaży ziemi rolnikowi żądać jej odsprzedania. Uznał on, że prawo odkupu jest niezgodne z ustawą zasadniczą i nie można z niego korzystać. Ci, których dotknęło w ten sposób prawo odkupu, mogą starać się o zwrot nieruchomości lub odszkodowanie. Przypominamy, że Agencja została oskarżona o zbyt daleko idącą ingerencję w prawo własności i za dużą dowolność w stosowaniu prawa odkupu. ANR zdecydowanie odrzuca oskarżenia i przypomina, że od początku swojego istnienia z prawa odkupu korzysta bardzo wstrzemięźliwie. Na dowód przedstawia statystyki. W latach 2003-2009 zawarto ok. 80 tys. umów sprzedaży, dotyczących 652 tys. ha ziemi. Prawo odkupu zastosowano 108 razy w stosunku do 1.600 ha. Motywem do odkupu jest np. obawa Agencji, że ziemia sprzedana jako rolna ma zostać odrolniona i sprzedana dalej z dużo większym zyskiem. Trybunał stwierdził jednocześnie, że jeżeli przepis zostanie odpowiednio zmodyfikowany, to Agencja będzie mogła odkup stosować.


Ekologiczne rolnictwo

Do 17 maja w powiatowych biurach ARiMR można składać wnioski o przystąpienie do programów rolnośrodowiskowych. Rolników, którzy się na to decydują, jest coraz więcej. Proponujemy nie zwlekać, bowiem oprócz wniosku wymagany jest też pięcioletni plan rolnośrodowiskowy, przygotowany przez wykwalifikowanego doradcę. W ubiegłym roku do co ósmego hektara objętego płatnościami bezpośrednimi przysługiwały także dotacje rolnośrodowiskowe. Jest to średnio kilkaset złotych na hektar rocznie. W tym roku wypełniamy wspólny wniosek i obszarowy ONW i na płatności rolnośrodowiskowe. Agencja szacuje, że w tym roku po dopłaty rolnośrodowiskowe zgłosi się 100 tys. osób. I jest to bardzo dobra wiadomość nie tylko dla rolników. Dzięki programom rolnośrodowiskowym przyczyniamy się do ochrony środowiska, otrzymujemy surowce żywnościowe dużo wyższej jakości, ale też mamy szansę na zachowanie lokalnych ras zwierząt, czy starych odmian drzew owocowych.


Etyka w biznesie

Producenci żywności oskarżają duże sklepy o narzucanie niekorzystnych warunków współpracy, pobieranie nielegalnych opłat, a nawet przerzucanie na nich kosztów prowadzenia działalności handlowej. Jednym słowem przemysł spożywczy domaga się nowych zasad gry. Za zmianami opowiada się zarówno resort gospodarki jak i rolnictwa, który już powołał rządowy zespół do zbadania kształtowania się cen w tzw. łańcuchu żywnościowym, czyli od pola do półki sklepowej. Badać można mówią handlowcy, ale przestrzegają przez nadmiernym i ustawowym ingerowaniem w wolność zawierania umów.

A jak to się robi zagranicą? Np. w Wielkiej Brytanii od niedawna obowiązują nowe zasady współpracy między sieciami, a dostawcami. Handel nie może pobierać od przemysłu spożywczego opłat za promocję ich produktów oraz obciążania kosztami sklepowych kradzieży. Sieci muszą też sporządzać pisemny zapis negocjacji i ustaleń z dostawcami, a także wyznaczyć pracowników odpowiedzialnych za prawidłowe stosowanie nowo wprowadzonych regulacji.


Unijne mleko

O blisko 7% spadła produkcja mleka w skali całej Unii Europejskiej – donoszą dane za 10 miesięcy sezonu kwotowego 2009/10 FAMMU/FAPA. Dzieje się tak mimo rekordowych dostaw w Niemczech oraz wzrostów w Holandii i Danii. Szczególna zapaść dotknęła większość nowych państw członkowskich. Godnym zauważenia jest fakt, że po raz pierwszy kwoty nie przekroczą Włochy. Inna rzecz, że jest ona w roku mlecznym 2009/10 znacznie większa z uwagi na stałe kłopoty Italii z utrzymaniem w ryzach swych dostawców mleka. Komisja już w kończącym się sezonie jednorazowo powiększyła Włochom kwotę mleczną o 5%. Pozostałe kraje uzyskały 1% podwyżki.


Poszło z dymem

Dodatkowych dopłat do upraw tytoniu nie będzie. W związku z czym plantatorzy apelują, by w przyszłym roku wnioski do Komisji Europejskiej złożyć na czas, tak by pieniądze zostały im przyznane. Pierwszy wniosek o dodatkowe dopłaty w wysokości 49mln euro został złożony jeszcze w zeszłym roku. Ale Komisja Europejska odrzuciła go. Dlatego ministerstwo rolnictwa postanowiło zrobić to jeszcze raz tuż po wyborze nowych komisarzy. Odpowiedź ponownie była negatywna. Ryszard Piątek z Krajowego Związku Plantatorów Tytoniu mówi z rozczarowaniem: „mieliśmy obiecaną pomoc z Brukseli, niestety dowiedzieliśmy się, że wniosek został złożony za późno i nie dostaniemy nic. Problem w tym, że rząd i ministerstwo cały czas nam wmawiało, że ta pomoc będzie”. Ministerstwo rolnictwa obiecuje sprawę dodatkowych dopłat w przyszłym roku pilotować. Ale jednocześnie przypomina, że producenci tytoniu dostali dopłaty krajowe w maksymalnej wysokości. Wynoszą one 13tys. zł/ha. Według Artura Ławniczaka, wiceministra rolnictwa „plantatorzy mają zabezpieczone środki, maksymalne krajowe, czyli nie pozostali bez wsparcia i ta produkcja zostanie utrzymana”. Należy jednak pamiętać, że Polska jest drugim producentem tytoniu w Europie. Z upraw tytoniu żyje kilkadziesiąt tysięcy osób, nie powinno się zatem o tym zapominać.


Rolnictwo energetyczne - gra warta świeczki

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska pracuje nad programem wsparcia dla rolniczych biogazowni, które pracują w oparciu o odpady spożywcze i rolne: obornik, gnojowicę. Biogazownie stanowią szansę dla polskiego rolnictwa, niestety obecnie w kraju są one bardzo nieliczne. Jednak już wkrótce ma się to zmienić. Według rządu do 2020r. w każdej gminie w Polsce powinna funkcjonować przynajmniej jedna biogazownia rolnicza. Zaplanowano 400 mln zł na dotacje, ale inwestorzy będą mogli również liczyć na specjalne pożyczki. Starać się o nie będą mogli tylko przedsiębiorcy, którzy zaplanują inwestycje za ponad 10 mln zł, czyli duże. Gnojowice, obornik, różnego rodzaju zielonki, odpady z pól i gospodarstwa - wszystko to można przerobić na pieniądze. Jednak, aby mógł powstać zakład, który z tych odnawialnych źródeł wytworzy energię elektryczną i cieplną, dostawy surowców muszą być stałe ilościowo i pewne przez wiele lat oraz zapewniona musi być możliwość zagospodarowania wytworzonego biogazu przez sieć biogazową lub elektryczną. Dodatkowo nowe prawo energetyczne stawia przed nimi kolejne bariery. Zanim rozpocznie się prace nad projektem trzeba przedstawić plan zagospodarowania przestrzennego gminy i opinię ochrony środowiska. Pomimo, że proces wcale nie jest łatwy to Niemcy, Duńczycy czy nawet Hiszpanie udowodnili, że biogazownie mogą przynieść korzyści rolnikom, środowisku, firmom produkującym energię elektryczną i cieplną oraz jej odbiorcom.


Ortofotomapa warta 92 mln euro

Sprawa dotyczy nieprawidłowości, jakie zaistniały w latach 2005 i 2006. Wówczas to rząd wypłacał dopłaty bezpośrednie pomimo tego, że nie była gotowa tzw. ortofotomapa. Jest to satelitarne lub lotnicze zdjęcie kraju, dzięki któremu określa się wielkość działek rolnych, a co za tym idzie wysokość unijnych dotacji. Rolnicy mogą spać spokojnie, bo nikt im dopłat bezpośrednich nie zabierze. Ucierpi za to budżet państwa, który już w czerwcu będzie musiał zwrócić Komisji Europejskiej 92 mln euro. Pytanie na czym opierała się ARiMR? Otóż na geodezyjnej ewidencji gruntów i budynków. Według Brukseli tzw. kataster był mało dokładny, by na jego podstawie weryfikować wnioski. Drugi zarzut dotyczy zbyt małej liczby kontroli w gospodarstwach rolników. Polski rząd przyznaje, że nieprawidłowości były, ale jednocześnie nie zgadza się z wysokością kary. Podczas rozprawy przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości rząd przyzna się, że nie potrzebnie wypłacił dopłaty bezpośrednie do 176 tys. ha, a dopłaty uzupełniające do 38 tys. ha. Według niego oznacza to, że kara powinna być nie większa niż 27 mln euro. Co ciekawe, gdyby rząd czekał na ortofotomapy, to polscy rolnicy otrzymaliby dopłaty bezpośrednie dopiero dwa lata po wejściu do Unii Europejskiej.



Produkty na wagę złota

W całej Unii Europejskiej na listach produktów regionalnych znajduje się ok. 900 pozycji. Polscy przedsiębiorcy i rolnicy nie pozostają obojętni i też chcą swoje przysmaki rejestrować. Już 19 polskich produktów czeka na unijną ochronę. Przedsiębiorcy mają nadzieję, że dzięki temu wzrośnie im sprzedaż i jednocześnie mają pewność, że podniesie się ich prestiż. Jako pierwsza w 2007r. unijna ochronę otrzymała bryndza podhalańska. Z czasem pojawiały się inne produkty, w tym nasz słynny oscypek. Polscy rolnicy, którzy są zainteresowani produkcją regionalnych produktów mogą liczyć na dofinansowanie w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. W ramach działania „Uczestnictwo rolników w systemach jakości żywności” przez pięć lat w formie rocznej płatności można otrzymać maksymalnie 3.200zł na gospodarstwo.


Ekologiczne logo Unii

W Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej Komisja Europejska opublikowała zapis dotyczący obowiązku stosowania od 1 lipca 2010r., nowego, ekologicznego logo. Proces wprowadzania nowego oznakowania będzie trwał dwa lata. Nowe logo będzie dowodem na to, że produkt spełnia całkowicie europejskie normy z zakresu rolnictwa ekologicznego. Będzie ono stosowane na towarach wraz wraz z istniejącymi ekologicznymi oznakowaniami krajowymi lub prywatnymi. Dwanaście ułożonych w kształcie liścia gwiazdek, na tle zielonej flagi to nowe logo. Jest to bardzo prosty znak zawierający dwa wyraźne przesłania: Natura i Europa. „Euro liść\" został zaprojektowany przez Dušana Milenkovića, który zwyciężył w konkursie na logo dla produktów ekologicznych UE. Logo ekologiczne UE ma za zadanie zwiększyć zaufanie konsumentów do produktów rolnictwa ekologicznego oraz wspierać rozwój europejskiego sektora produkcji ekologicznej. Będzie ono stosowane na paczkowanych produktach ekologicznych na terytorium UE i poza jej granicami.

zebrała: Weronika Dojlida

Czym skorupka za młodu nasiąknie…


Edukacja w zakresie BHP w rolnictwie prowadzona jest nie tylko wśród dorosłych pracujących w gospodarstwach, ale też wśród młodzieży


Po raz trzynasty rozstrzygnięto konkurs dla młodzieży ze szkół o profilu rolniczym z woj. podlaskiego „Bezpieczna Praca w Gospodarstwie Rolnym”. Trójka najlepszych to: Piotr Walewski, Adam Lutostański i Marcin Strankowski.

Konkurs o randze wojewódzkiej organizowany jest corocznie. Oddział Regionalny KRUS w Białymstoku oraz Wojewódzki Inspektorat Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku są organizatorami zmagań. Konkursowi patronuje Marszałek Województwa Podlaskiego.

Konkurs przeprowadzany jest w dwóch etapach. W pierwszym, szkoły zgłaszające chęć wzięcia udziału, organizują wewnętrzne testy, w wyniku, których wyłaniany jest jeden zwycięzca na placówkę.

- Zanim do tego dojdzie wraz z przedstawicielem KRUS odwiedzamy szkoły, przeprowadzamy szkolenia i zostawiamy uczniom materiały, by mogli przygotować się do konkursu – mówi Bartłomiej Królik z Wojewódzkiego Inspektoratu Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku.

Etap finałowy to znów sprawdzian wiedzy z zakresu BHP pracy w gospodarstwie rolnym, przepisów prawnych tym zawiadujących oraz Kodeksu Dobrych Praktyk Bezpiecznej Pracy. Rozwiązując test można zdobyć maksymalnie 40 punktów.

- Tegoroczny zwycięzca – Piotr Walewski – zdobył 36 punktów. To naprawdę dobry wynik – dodaje Bartłomiej Królik. – Jeśli chodzi o świadomość młodzieży, dotyczącą bezpieczeństwa pracy w gospodarstwach, bywa z tym różnie. Jest spora grupa, która dostrzega problem, rozumie jego powagę. Niestety nie sprzyja temu nie dofinansowanie szkół. Jednak, z moich doświadczeń wynika, że widać poprawę, ale żeby było naprawdę dobrze, trzeba jeszcze dziesięcioleci pracy, wymiany pokoleń.

Finał konkursu odbył się w tym roku 25 marca w Zespole Szkół w Niećkowie. Laureaci trzech pierwszych miejsc, oprócz niewątpliwej satysfakcji nagrodzeni zostali kolejno: dwoma aparatami fotograficznymi oraz nawigacją satelitarną. Fundatorami nagród byli organizatorzy konkursu.

Małgorzata Sawicka

Fot. PIP





Era konesera... wsi


- Pracując na etacie czułem, że nie pracuję tylko na siebie - podkreśla Łukasz Kramkowski z Dawidowizny

Dziś gospodarz musi być rasowym przedsiębiorcą: śledzić zmiany w gospodarce krajowej, negocjować twardo ceny i unowocześniać gospodarstwo. To już nie ten polski rolnik sprzed lat


Są samodzielni, kreatywni, szukają czegoś więcej niż pracy dla kogoś, na etacie. I to właśnie wieś daje im takie możliwości. Dla nich praca w gospodarstwie nie jest koniecznością, a drogą wyboru. Szczęścia przecież można szukać wszędzie, dlaczego by nie na wsi?

W niepamięć odeszły czasy, kiedy to praca na wsi kojarzyła się źle. Dziś młodzi, przystojni i wykształceni - coraz chętniej zostają na wsi. Cóż się dziwić? Wraz z pojawieniem się zasad wolnego rynku polska wieś zmieniła się nie do poznania. Hodowla, ale też produkcja roślinna została w dużym stopniu zautomatyzowana. Przypieczętowanie zachodzących zmian miało miejsce w chwili przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Uzyskanie unijnych funduszy pociągnęło za sobą zmianę oblicza polskiej wsi - modernizację sporej części gospodarstw, dynamiczny rozwój parków maszynowych, budowę wielu obór i innych budynków inwentarskich.

Fakt - w Polsce rzadko rolnikiem zostaje się z wyboru – zwykle gospodarstwo jest dziedziczone z pokolenia na pokolenie. Jednak dziś młodzi są rządni wiedzy i nie liczą wcale na to, że informacje przekazywane przez starszych wystarczą do osiągnięcia sukcesu. Wykształcenie o profilu rolniczym uzyskuje się po ukończeniu technikum rolniczego bądź wyższej szkoły rolnej. Jednak podstawę wiedzy stanowi praktyka, która nigdy nie zostanie zastąpiona przez żaden najlepszy podręcznik oraz ciągła obecność w gospodarstwie. Rolnik nie może wziąć urlopu na żądanie. Mimo to coraz częściej młodzi ludzie podejmują świadomą decyzję prowadzenia gospodarstwa. Widzą w tym możliwość zarobku i rozwoju własnego biznesu.

Łukasz

Łukasz Kramkowski z Dawidowizny po rodzicach przejął gospodarstwo, w którym główną gałęzią produkcji jest obecnie hodowla trzody chlewnej w cyklu otwartym. Jednak właściciele tego gospodarstwa mieli rożne pomysły na to, jak z ziemi utrzymywać się. Wcześniej, na przykład, prowadzona tu była hodowla gęsi. Sam młody gospodarz ani na chwilę nie zostaje w miejscu, wymyśla nowe sposoby na to, co jeszcze zdziałać. Podstawą jego wiedzy jest gruntowne wykształcenie, również o profilu rolniczym. Łukasz ukończył między innymi wyższe studia na kierunku Marketing i Zarządzanie. Nie od razu pochłonęła go praca w gospodarstwie. Przez 5 lat uczył w szkole zawodowej, obecnie jest na urlopie, choć coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że dwóch srok za ogon utrzymać się nie da. Przynajmniej na dłuższą metę. Tym bardziej, że dziś jego głowę zaprząta nowy pomysł. To uruchomienie agroturystyki w gospodarstwie. Choć zaczęło się trochę z przypadku, dziś działa całkiem sprawnie. Łukasz Kramkowski, wciąż ma nowe pomysły, jak tę działalność rozwijać.

- Zawsze zastanawiałem się nad własnym interesem - mówi. - Nie odpowiadała mi praca dla kogoś. Stwierdziłem, że mam przecież okazję, by w gospodarstwie po rodzicach, mając solidną bazę, rozwijać własną działalność.

Waldek

Waldemar Borewicz, mieszkaniec Zubrzycy Małej, jest bardzo młodym bohaterem tego artykułu, bowiem ma dopiero 20 lat. Pomimo tak młodego wieku doskonale wie jak chciałby, aby wyglądało jego życie. Jego plany i marzenia są jasne i klarowne. Podróż przez życie w poszukiwaniu swego miejsca na ziemi i swojej życiowej pasji jego chyba nie dotyczy. Od najmłodszych lat miał określony cel i nie wyobrażał sobie życia w mieście, w blokowisku.

- Od małego związany jestem z wsią, to rodzice zaszczepili mi miłość do niej, dlatego też wybrałem szkołę rolniczą, którą z wielką pasją kończyłem i na niej nie poprzestałem - mówi. - Aktualnie dalej kontynuuję naukę w kierunku rolnictwa w Wyższej Szkole Agrobiznesu w Łomży.

Doświadczenie nauczyło go jak ważna jest wiedza wynoszona z zajęć. Daje solidne podstawy do tego by w odpowiedni sposób kierować gospodarstwem. Dzięki temu wie co, jak i kiedy stosować. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy jest tyle nowych technologii, nowych środków do produkcji.

W jego życiu pojawiło się wiele głosów rówieśników i znajomych odradzających wiązanie swojego życia z pracą w rolnictwie. Nie dał się im jednak zwieść. Nawet spróbował swoich sił w pracy u kogoś, jak mówi „na cudzym” jako monter urządzeń rolniczych, gdzie wiele się dowiedział i nauczył o nowych technologiach. Jednak to praca na swoim robi na nim większe wrażenie. Sam dla siebie jest panem. Tylko pogoda dyryguje jego pracą.

Gospodarstwo wraz z bratem przejął po rodzicach w 2004r. W tym samym roku rozpoczęli budowę nowej obory i remont starej. I w międzyczasie kupowali coraz to nowe maszyny rolnicze. Z czego dzisiaj jest bardzo dumny.

- Zaczynaliśmy praktycznie od podszewki, bo rodzice byli nastawieni na „wszystko po trochu” - opowiada.

Dzisiaj gospodaruje w 80-hektarowym gospodarstwem, z czego połowa to dzierżawa z perspektywą wykupienia. Utrzymują 70 sztuk bydła. 75% krów dojnych jakie posiadają, sprowadzonych jest z Niemiec.

- Zakupu dokonaliśmy przy udziale i pomocy polskiego pośrednika. Przyjechały do nas naprawdę ładne sztuki, na które nie możemy narzekać - podkreśla młody rolnik.

Waldek, jak przystało na ambitnego człowieka, ma jeszcze wiele planów i pomysłów na to jak gospodarstwo ulepszyć, poprawić. Dzięki możliwościom jakie dają dotację unijne jego marzenia mają szansę się spełnić. Perspektywy są ogromne i dają dużo motywacji do tego, by się rozwijać i iść z duchem czasu.

- Chcemy jeszcze powiększyć oborę, dokupić duży agregat, wybudować garaż na maszyny, utwardzić podwórko. Ale to wszystko kwestia czasu bo chęci do pracy nie brakuje - snuje plany zdając sobie sprawę z tego, że na swój sukces musi pracować ciężko i systematycznie.

Od najmłodszych lat ojciec dawał mu przykład solidnej i precyzyjnej pracy co przeszło na niego.

- Miło jest spojrzeć jak praca, którą wykonuje przynosi zadowalające efekty i dodatkowo pięknie to wszystko wygląda - podkreśla Waldemar.

Adrian

Adrian Wojewódzki ma 20 lat, skończył właśnie Technikum Rolnicze w Białymstoku i pomaga rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa w Rumejkach (gm. Juchnowiec Kościelny). Czy zostanie na wsi? Trudno jednoznacznie podejmować decyzje tak młodym wieku, na dziś jednak Adrian widzi zalety prowadzenia własnego biznesu. Tak, biznesu, bo gospodarstwo jego rodziców to sprawnie funkcjonująca, całkiem pokaźna „firma”. Przedstawmy ją więc krótko. Rodzice Adriana, państwo Marzanna i Piotr przejęli tradycyjne gospodarstwo po rodzicach. Z czasem przestawili je na hodowlę bydła mlecznego. Zaczynali od jednej obory i 9 krów. Dziś gospodarzą na 40ha, które stanowią łąki i pola obsiewane głównie kukurydzą. Na podwórzu stoi już druga nowa obora uwięziowa, a w niej prawie 70 sztuk bydła, z czego 26 to krowy mleczne obsługiwane przez nowoczesną dojarkę przewodową. Produkcja mleka w skali roku sięga 150 tys. l. Niczego nie brakuje w parku maszynowym, na czele którego „stoją” trzy Ursusy, no… może nowego kombajnu zbożowego, ale to inwestycja raczej na przyszły rok.

Państwo Wojewódzcy chcąc pomóc synowi w podjęciu decyzji, wspólnie więc wyliczają plusy i minusy pracy na wsi. Zaczynają od tych złych stron, gdyż niedawno w ich gospodarstwie nastąpiły gwałtowne zmiany i to nie z ich winy.

- Chodzi o likwidację cukrowni w Łapach – wspomina pan Piotr. – Uprawialiśmy buraki cukrowe, rocznie sprzedawaliśmy po 250t. Był i zysk, i pasza dla bydła, i płodozmian na polu. Wszystko poszło jak w dym. A przecież z tą uprawą wiązał się też posiadany przez nas sprzęt. Kiedy w latach 90. kupowałem siewnik do buraka, to była to maszyna droższa od nowego poloneza. A teraz? Nikomu nie potrzebny.

Juchnowiec to gmina podmiejska. Rozwijający się Białystok wchłania w swoje granice okoliczne wsie, a w dalszych tworzą się tzw. sypialnie. Szczególnym powodzeniem cieszą się więc działki budowlane w tych miejscowościach. Sytuacja taka dociera i do Rumejek.

- Chcę dokupić ziemię, a właściciel mówi, że tylko na działki budowlane ją sprzeda, bo więcej zarobi – mówi z oburzeniem gospodarz. – Jak tak można, żeby dobre gleby IV, a nawet III klasy zwalniać z produkcji. Tyle leży nieużytków na terenie gminy, a tu rolnicy z dziada pradziada „zapraszają” budowy na swoje pola. I gmina na to się godzi.

Ale skoro o kupowaniu ziemi i powiększaniu areału mowa, to raczej dobrze jest na tej wsi.

- Nigdy nie chciałabym do miasta – mówi pani Marzanna. – Mam obowiązki, ale u siebie. A zrywać się rano i „latać z miotłą” cały dzień za tysiąc złotych, czy to takie dobre? I chwali się później, że ona w mieście pracuje. Żadna praca nie hańbi, ale jak szukamy pomocy do pracy w gospodarstwie, to moim zdaniem dajemy dużo lepsze warunki niż te powyżej. A chętnych nie ma…

Gospodyni częstuje pysznym ciastem, takie żółciutkie, bo to jajeczka od własnych kur. „Dziś upiekłam” zapewnia, a więc nie musiała osiem godzin stać gdzieś przy kasie, czy siedzieć za biurkiem, z wolnym kwadransem na drugie śniadanie. Zdążyła i w gospodarstwie, i z ciastem, i w domu czyściutko, i sama bardzo zadbana. Z okien dużego domu piękny widok na wiosenne łąki i w oddali las, a nie na okna sąsiedniego bloku. Nie jeżdżą samochody. Świeże powietrze… I to chwali sobie Adrian.

- Życie na wsi jest dobre, jeśli sobie wszystko dokładnie się poukłada – mówi. – Lubię to, że nie mam przymusu, z góry narzuconego wymiaru czasu pracy. W każdej chwili mogę wejść do domu, coś zjeść, położyć się na chwilę. Ale z drugiej strony wiem, że dojenie jest dwa razy dziennie i codziennie, święta i nie święta. W mieście wraca się z pracy i o niej zapomina, tu stale trzeba myśleć, a jak coś się dzieje, to działać. Ale to jest moje, fajnie mieć coś swojego i się o to martwić, aniżeli pracować u kogoś, nic nie mieć i się tym nie przejmować. Mieszają mi się „za” i „przeciw”. Na razie zdecydowałem, że zostanę zawodowym strażakiem, jak ojciec. I będę pracował w gospodarstwie, a potem… zobaczymy co życie przyniesie.

tekst: Barbara Klem, Małgorzata Sawicka, Weronika Dojlida

fot. A. Niczyporuk, S. Rutkowski







Grunt się pali pod nogami


Wiosenne wypalanie traw przez rolników jest zabronione i grożą za to sankcje finansowe.


Rok rocznie u wielu rolników pojawia się pokusa, by wypalić pozostałe po zimie trawy. Mimo, że wiele służb i instytucji na okrągło przypomina, że jest to zabronione. Za złamanie konsekwencji grożą surowe konsekwencje.

Oprócz innych kar np. nakładanych przez policję, w przypadku rolników przewidziane są konsekwencje finansowe ze strony Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jakie?

Zakaz wypalania traw jest jednym z „Wymogów dobrej kultury rolnej\", których przestrzeganie jest wymagane m.in. w ramach systemu dopłat bezpośrednich. Rolnikowi, który ich nie przestrzega, grozi zmniejszenie należnej wysokości wszystkich rodzajów dopłat bezpośrednich o 3%. To oznacza, że o tyle mogą być pomniejszone płatności bezpośrednie wynikające zarówno z jednolitej i uzupełniającej płatności obszarowej jak i także np. płatności \"cukrowych\", czy płatności do pomidorów, jeśli zostanie stwierdzone, że rolnik wypalał trawy, na którymkolwiek z uprawianych przez niego gruntów. Wysokość kary może jednak odbiegać od podanej wcześniej wysokości, bo ARiMR każdy przypadek wypalania traw rozpatruje indywidualnie i może karę zwiększyć albo zmniejszyć. Zgodnie z zasadami, nałożona przez ARiMR sankcja, w zależności od stwierdzonego stopnia winy, może zostać pomniejszona do 1% jak i podwyższona do 5% należnych rolnikowi płatności obszarowych za dany rok. Kary mogą być też jeszcze bardziej podwyższone, gdy rolnikowi zostanie np. udowodnione celowe wypalanie traw, bo wtedy ARiMR może obniżyć każdy z rodzajów płatności bezpośrednich aż o 20%, a w zupełnie skrajnych przypadkach stwierdzenia uporczywego wypalania traw, Agencja może pozbawić rolnika całej kwoty płatności bezpośrednich za dany rok.

opr. sam


Echa zimowych psikusów


Oziminy, które po przezimowaniu ucierpiały w umiarkowany sposób, jest w stanie postawić na nogi odpowiednie nawożenie

Stan ozimin w tym roku nie jest zbyt dobry - płyną wnioski z pierwszych analiz doradców rolnych

Niekorzystne warunki pogodowe oraz błędy rolników - zadecydowały o tym, że część ozimin musiała zostać przeznaczona do odorania. Rolnicy w ramach oszczędności zrezygnowali z zaprawiania ziarna siewnego, dlatego plantacje wcześnie posiane bez zaprawiania w nadmiernej obsadzie w sposób szczególny uszkodzone zostały przez pleśń śniegową.

Pocieszający jest fakt, że spora część upraw jest w stanie zadowalającym, a zastosowanie odpowiedniego nawożenia, rokuje na ich poprawę i dość dobre plony.

Zimowe mrozy, nawet tak znaczne, jak minionej zimy, wcale oziminom szkodzić nie muszą. Szczególnie wtedy, gdy chroni je okrywa śnieżna. Jednak zbyt duża warstwa zimowego opadu też nie jest korzystna.

Tymczasem w tym roku mieliśmy nietypową sytuację. Śnieg ochronił co prawda rośliny przed przemrożeniem, ale na przełomie lutego i marca szybko zniknął z pól. Nagłe ocieplenie, a później kolejne przymrozki, sprawiły, że część roślin pobudzonych już do życia, zostało przemrożonych. Obecnie trwa ocena przezimowania zbóż ozimych w poszczególnych powiatach województwa podlaskiego. Pierwsze wnioski pozytywne nie są, ale większość upraw może „postawić na nogi” odpowiednie nawożenie.

- W ubiegłym roku stan ozimin był zdecydowanie lepszy - mówi Alina Maciąg, kierownik Działu Systemów Produkcji Rolnej, Standardów Jakościowych i Doświadczalnictwa PODR Szepietowo. - O tej sytuacji w największej mierze zadecydowały niezbyt korzystne warunki przezimowania.

W pięciostopniowej skali, według której oceniany jest stan ozimin, najwyżej plasuje się pszenica (3,6). Do odorania w woj. podlaskim przeznaczono 80ha, co stanowi 0,5% ubiegłorocznych zasiewów. Żyto poradziło sobie nieco gorzej. Z podlaskich pól zniknie 430ha (0,5% całości). Stan jęczmienia oceniono na 3,4. Jeśli chodzi o pszenżyto - odoranych zostanie 233ha, czyli 0,3% całości jesiennych upraw.

- Ogólnie statystyki wyglądają następująco: stan przezimowania wszystkich zbóż oceniamy w pięciostopniowej skali na 3,5 - dodaje Alina Maciąg. - Do odorania przeznaczono 772ha, czyli 0,4% całości. Na podstawie już przeprowadzonych analiz, możemy stwierdzić, że w ubiegłym roku stan zbóż ozimych był lepszy. Przyczyny są oczywiste, szczególnie niekorzystne warunki przezimowania. Trzema głównymi przyczynami, dla których uprawy zostaną wyorane są: wyprzenie (duża różnica temperatur za dnia i w nocy), wymarznięcie i lokalne podtopienia. Największą powierzchnię upraw do odorania zgłoszono w powiecie zambrowskim.

Również problemem okazało się wyprzenie. Zjawisku temu sprzyjały długo zalegające zaspy śniegu. Pod taką zalegającą warstwą śniegu może utrzymywać się przez dłuższy czas temperatura bliska 0˚C co powoduje silne oddychanie roślin. Takie warunki są przyczyną rozkładu węglowodanów, bez możliwości tworzenia nowych, potem następuje rozpad białka, a na końcu rośliny są atakowane przez pleśń śniegową. Na rośliny działa szkodliwie gromadzący się pod śniegiem dwutlenek węgla. Jest promyk optymizmu też i w tej sytuacji. Co prawda spadła znacznie powierzchnia upraw w stanie bardzo dobrym i dobrym, ale pozostało sporo w stanie zadowalającym, a to dobrze rokuje.

- Dzięki wiosennym opadom deszczu i sprzyjającym temperaturom ich stan się poprawia - akcentuje Maciąg.

Rzepak. Zboże, którego powierzchnia uprawy rok rocznie w woj. podlaskim się powiększa, ale rolnicy wciąż uczą się, jak je prawidłowo uprawiać. Podczas ubiegłorocznych jesiennych zasiewów 5000ha w woj. podlaskim, zajął właśnie rzepak.

- Doradcy ocenili 50% powierzchni upraw, co pozwala na wysnucie pierwszych wniosków - mówi Eugeniusz Stefaniak z Działu Systemów Produkcji Rolnej, Standardów Jakościowych i Doświadczalnictwa PODR Szepietowo. - W kraju jest źle, na szczęście na terenie naszego województwa lepiej - na poziomie ubiegłego roku. W naszej ocenie stan przezimowania w skali pięciostopniowej wynosi 3,7.

I tu też analogicznie obserwuje się spory spadek upraw, które przezimowały w stanie bardzo dobrym i dobrym (o 50 i 45% w porównaniu do roku ubiegłego), ale na szczęście pozostało sporo w stanie rokującym dobre zbiory. A do odorania przeznaczono zaledwie 0,6% powierzchni upraw.

- To naprawdę nie jest zła sytuacja - dodaje Eugeniusz Stefaniak. -Teraz rolnicy powinni zadbać w sposób właściwy o swoje plantacje, zastosować odpowiednie nawożenie azotowe, walkę z chorobami i szkodnikami. Sądzę, że ci, którzy tego nie zaniedbają, doczekają się całkiem przyzwoitych plonów.

A na przyszłość, warto się po prostu edukować i eliminować najczęściej popełniane błędy. W przypadku rzepaku to zaniedbania w zakresie optymalnego terminu siewu, a taki przypada na ok.10 sierpnia. Rolnicy często go przeciągają. A w takiej sytuacji wystarczy zastosować odmiany mieszańcowe, a nie populacyjne. Wówczas rośliny szybko rosną i ukorzeniają się.

- Rolnicy z naszego województwa muszą pamiętać, że żyjemy w regionie narażonym na przymrozki - podkreśla Stefaniak. - My, jako doradcy, stale przekonujemy, żeby korzystali z odmian już przez nas sprawdzonych, dających pewność, że w warunkach tu panujących, rośliny sobie poradzą. Każda impreza, jaka jest organizowana przez Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, jest doskonałą okazją, by skonsultować się z doradcami.

To nie jedyne popełniane przez rolników błędy. Gdy jesień jest ciepła i wilgotna, tworzy to doskonałe warunki do rozwoju chorób grzybowych. Dlatego warto wówczas jesienią zastosować odpowiednie środki zwalczające te choroby. Dobrze jest użyć fungicydu typu regulator wzrostu, dzięki czemu roślina nie będzie rosła w pęd, który jest szczególnie narażony na przymrozki, a za to dobrze się ukorzeni. A z oszczędności wielu tego nie robi. Podobnie, z oszczędności, zaniedbuje się usuwanie chwastów. Licząc na to, że zima je wymrozi, a na to szans w pełni nie ma. W przypadku rzepaku istotną rolę odgrywa odpowiednie nawożenie, szczególnie fosforowe i potasowe jesienią i wiosenne azotem..

Małgorzata Sawicka


fot. A. Niczyporuk

Solidna podstawa


Ławy i fundament można wylać z betonu


Beton czy bloczek: z czego budować fundamenty


Niewielkie bloczki, z których szybko stawia się fundament. Gruszka z betonem, która w ciągu dwóch godzin napełnia szalunki ławy i fundamentu. Co wybrać?

Każdy, kto planuje budowę domu, czy budynku inwentarskiego musi się zdecydować na rodzaj fundamentów. To, czy będzie on murowany z bloczków, czy wylewany z betonu trzeba uwzględnić na etapie sporządzania projektu. Z niego bowiem wynika, jaką klasę betonu trzeba wybrać na fundament lub ile i jakich bloczków zamówić.

Fundament oparty na ławie to podstawa obiektu, która będzie przenosić wszystkie obciążenia zarówno konstrukcji budynku jak i jego wyposażenia. Materiały, z których wykonuje się fundamenty muszą charakteryzować się dużą wytrzymałością i małą nasiąkliwością. Powinny być odporne na działanie mrozu, substancji chemicznych i biologicznych. Zazwyczaj dobierane są indywidualnie w zależności od rodzaju i przeznaczenia fundamentu.

Murowany

Na budowach obserwuje się zdecydowaną dominację fundamentów stawianych z bloczków. Badania wykazały, że fundament z bloczków jest tak samo wytrzymały, jak wykonany z betonu. Ma podobna odporność na wilgoć i wytrzymuje duże naciski. Bloczki przeszły pozytywne badania w ITB i posiadają atesty bezpieczeństwa. Znacznie prostsza technologia murowania, przypominająca układanie klocków, jest w efekcie szybsza od wylewania betonu i może ją stosować z powodzeniem każdy murarz. Inwestor nie musi męczyć się z przygotowaniem szalunków, jak pod fundament betonowany.

Bloczki fundamentowe oferują producenci różnych materiałów budowlanych: ceramiki, betonu, keramzytu. Najpopularniejsze są jednak bloczki wykonane z cementu portlandzkiego zmieszanego z sortowanym kruszywem oraz wodą. Produkowane są w różnych rozmiarach. Najczęściej używane to: 12x24x14 cm, 24x24x14 i 38x24x14 cm. Takie kostki łączymy po kolei w fundament. Różne rozmiary pozwalają na budowanie fundamentów o żądanej szerokości. Przykładowa cena typowego bloczka z dostawą na plac budowy to 1,75 zł (netto). Na metr kwadratowy zużywa się ok. 30 bloczków. Typowy fundament domu jednorodzinnego 4-5-osobowa ekipa powinna postawić w jeden dzień, w taka przedłużona dniówkę.

Koszty fundamentu:

1,820 szt. bloczków * 1,75 zł = 3.185 zł

2 msześc. zaprawy * 185 zł = 370 zł

Robocizna: 50 godz. * 14 zł = 700 zł

Razem: 4.255 zł

Wyliczenia dla domu o wymiarach fundamentu: 10x12 m i wysokości fundamentu 1,2 m. Ceny przybliżone.

Wylewany

Masowe odchodzenie od wykonywania fundamentów z betonu i stali podyktowane jest koniecznością wykonywania do nich szalunków. Zdecydowanie prostsze jest wypożyczenie gotowych szalunków systemowych, jednak te wciąż są jeszcze stosunkowo drogie. Dlatego inwestorzy decydują się na zastosowanie desek, które później można wykorzystać np. jako deskowanie pod strop a następnie jako obicie połaci dachu pod blacho-dachówkę.

Fundament wylewany z betonu wykonuje się dłużej. W praktyce najczęściej z oszczędności czasu prace rozpoczyna się we czwartek od wykonania szalunków. W piątek rano szalunek jest betonowany. Jeśli zamówimy gruszkę z pompą to potrwa to zaledwie dwie godziny. Sobota i niedziela to czas na pielęgnację betonu, a tym samym odpoczynek brygady, która już w poniedziałek może zaczynać murowanie.

Klasa betonu do budowy fundamentów jest zaznaczona w projekcie. Przy typowych warunkach gruntowych jest to B-15, przy podmokłych B-20. Klasa określa wytrzymałość betonu, im większa liczba tym wyższa wytrzymałość.

Koszty betonu:

Deski, drut, gwoździe i inne materiały: ok. 1.000 zł

16,8 msześc. betonu * 185 zł = 3.108 zł

Transport i pompa – 168 zł

Robocizna – ok. 400 zł

Razem: 4.676 zł

W obu przypadkach szacowania kosztów nie liczyliśmy wykonania ławy fundamentowej. Są one takie same zarówno w przypadku wylewania fundamentu jak i jego murowania. Ława musi być wylana z betonu i zbrojona czterema prętami połączonymi strzemionami.

Barbara Klem


Fot. B. Klem


Ściany fundamentowe wzniesione z bloczków

Krowy na wolności


Adam Jarmotowski ze swoim nowym nabytkiem

Bohaterowie tego wydania – roboty udojowe w kolejnej odsłonie


Adam Jarmotowski to specyficzny rolnik, bo rolnikiem jest zaledwie od 9 lat i można powiedzieć, że gospodarstwo trafiło w jego ręce przez przypadek. A jednak to on jest jednym z pierwszych rolników w kraju, którzy zdecydowali się na montaż robota udojowego w oborze. A do tego jednym z nielicznych, którzy zdecydowali się na wprowadzenie w stadzie tzw. wolnego ruchu krów.

Około 30-hektarowe gospodarstwo w miejscowości Olszewo. W stadzie obecnie jest 60 krów dojnych, utrzymywane są one w oborze wolnostanowiskowej, wybudowanej w 2001r., z boksami legowiskowymi. Dotychczas dój był tu prowadzony w hali udojowej typu rybia ość 2x5. Od siedmiu tygodni obora ma nowego lokatora – robota udojowego firmy Lely.

- Zaufałem tej firmie, bo ma doświadczenie w tej dziedzinie – wyjaśnia gospodarz. – Odpowiadały mi też niektóre szczegóły konstrukcji. M.in. to, że mycie strzyków przeprowadzane jest za pomocą szczotek, a kubki do doju podtrzymywane są przez cały czas przez ramię robota, co zapobiega ich zrzucaniu przez zwierzę.

Skąd taka decyzja? Cóż, łatwo się można domyślić. Rolnicy, którzy decydują się na takie rozwiązanie, w pewnym sensie są do tego zmuszeni przez okoliczności zewnętrzne. Nie od dziś wiadomo, że w rolnictwie niezwykle trudno o ręce do pracy. A jeśli się ma rodzinę z małymi dziećmi, gdzie chciałoby się spędzać z nimi jak najwięcej czasu, to trudno o czas do pracy ze zwierzętami. I tak było w przypadku pana Adama. Dojenie pochłaniało mu dziennie trzy godziny. Sytuacja zmusiła go, więc do szukania sposobów na to, by po prostu było lżej. Robot zamontowany został 7 tygodni temu, udój w nim prowadzony jest od 6 tygodni.

- Montaż trwał dwa dni. Przez pierwszy tydzień krowy miały okazję zapoznać się oko w oko z robotem, wchodząc do niego jako do stacji paszowej – wspomina gospodarz. - Po tygodniowym oswajaniu, przyszedł czas na pierwszy dój. Większych kłopotów przy tym nie było, po tym pierwszym tygodniu krowy same już właściwie wchodziły do robota. Nie miałem wcześniej zamontowanej w oborze stacji paszowej, być może wpłynęło to na to, że tak chętnie wchodziły do robota, by najeść się mieszanki. Było parę bardziej kłopotliwych sztuk, ale dałem sobie z nimi radę.

W oborze Jarmotowskiego zastosowano rozwiązanie wolnego ruchu krów, co stanowi alternatywę do opisywanego przez nas już systemu kontrolowanego. W tym drugim, zwierzęta kierowane są do doju i mogą wejść do robota tylko wtedy, gdy mają do tego uprawnienia, a więc jeśli od momentu ostatniego doju minęło wystarczająco dużo czasu. W systemie wolnym takich ograniczeń nie ma. Każda krowa, która ma na to ochotę, może wejść do robota w dowolnej chwili. Jeśli jednak nie upłynął zaprogramowany czas, w którym powinna być wydojona, doju nie będzie, apetycznej przekąski też nie. Więc taka niepokorna sztuka musi opuścić robota, by wrócić do niego za jakiś czas.

- Z moich obserwacji wynika, że takie rozwiązanie się sprawdza – mówi rolnik. - Krowa, która chce wejść do robota, powinna mieć taką możliwość. Odgradzanie jej od robota tylko ją zniechęca.

System wolnego ruchu jest może dla krów, ale całkowitej wolności człowiekowi nie daje. Zwierzęta muszą być pod kontrolą, a już zdecydowanie system komputerowy do zarządzania stadem. To też źródło wiedzy dla hodowcy.

- Dziennie przeznaczam na to może kwadrans. A za to jestem cywilizowanym człowiekiem – śmieje się pan Adam. – Już nie muszę zrywać się skoro świt na dój.

Koszt robota, jak się łatwo można domyślić, mały nie jest. Jednak oczywiste zyski w postaci oszczędności czasu, lżejszej pracy w gospodarstwie, zwolnienia z codziennego uciążliwego doju, to nie koniec. Rolnicy, którzy „współpracują” z robotem, obserwują zwyżkę produkcji mleka.

- Moim zdaniem to się po prostu opłaca na dłuższą metę – ocenia pan Adam.

Małgorzata Sawicka


Przed dojem strzyki są oczyszczane przy pomocy szczotek

Robot marki Lely pracuje w oborze Olszewie od ponad dwóch miesięcy

Krowy Jarmotowskiego obaw przed wejściem do robota nie mają.

Bezpieczny start sezonu


Podczas prac glebogryzarek, bron aktywnych i kosiarek rotacyjnych należy osłonić ruchome zespoły robocze oraz zachować bezpieczną odległość maszyny/urządzenia od innych osób

Zasady bezpiecznej pracy przy wiosennych pracach polowych


Wiosna, która wkracza na podlaskie pola, to właściwy czas na przypomnienie zasad bezpiecznej pracy w gospodarstwie rolnym, ponieważ w okresie tym rozpoczynają się wzmożone prace.

Często prace trwają długo, wykonywane są w niesprzyjających warunkach, co doprowadza do zmęczenia i utraty koncentracji, a tym samym do większego prawdopodobieństwa powstania wypadku. Aby temu przeciwdziałać pragniemy przedstawić rolnikom najważniejsze zasady bezpiecznej obsługi maszyn i urządzeń w pracach wiosennych oraz pielęgnacyjnych. Stosowanie się do tych zaleceń w znacznym stopniu poprawi bezpieczeństwo pracy rolnika i członków jego rodziny. Najważniejsze zasady obsługi maszyn i urządzeń:

- nie należy stawać lub siadać na ramach narzędzi zawieszanych lub doczepianych do ciągnika,

- nie należy eksploatować maszyn i narzędzi polowych bez osłon ruchomych części napędu (wałek przekazu mocy, paski klinowe, łańcuchy, koła zębate, itp.) i części roboczych (np. sadzarki),

- nie należy wykonywać jakichkolwiek prac naprawczych pod podniesionym do góry narzędziem zawieszanym.

Oto kilka wskazówek, na które należy zwrócić uwagę przystępując do pracy. Szerokie maszyny w drodze na pole należy transportować we właściwy, zalecony przez producenta sposób. Znaczniki sadzarek i siewników powinny być, ustawione w pozycji pionowej. Nie wolno tych maszyn transportować z załadowanymi zbiornikami (skrzyniami). Podczas pracy siewników i sadzarek nie należy przebywać w strefie działania maszyn. Przy zawieszaniu ciężkich maszyn uprawowych jakimi są siewniki i sadzarki dozwolone jest stosowanie obciążników na przednią oś ciągnika w celu zapewnienia równowagi agregatu. Przegarnianie ziarna w skrzyni nasiennej siewników może być wykonywane tylko za pomocą łopatki. Zabronione jest wybieranie ziemniaków rękoma lub ich uzupełnianie w mechanizmach wysadzających sadzarek. Wymiana podzespołów i elementów roboczych, naprawa, czyszczenie, konserwacja, wymiana lemieszy może być wykonywana po ustabilizowaniu maszyny (urządzenia) za pomocą bezpiecznej podpory i wygaszeniu silnika ciągnika. Przed przystąpieniem do pracy kosiarką rotacyjną należy sprawdzić stan osłon oraz prawidłowe umocowanie noży. Zanim zostanie uruchomiona trzeba upewnić się, że w odległości mniejszej niż 50 m nie znajduje się żadna inna osoba. Nie należy używać kosiarki w pobliżu zabudowań, na poboczach dróg, jeżeli nie jest zachowana ww. strefa bezpieczeństwa (istnieje możliwość pochwycenia przez zespoły robocze kamieni, grud ziemi lub urwania się noży i odrzucenia ich na wspomnianą odległość). W czasie prac ze środkami ochrony roślin należy stosować się do instrukcji podanej na opakowaniu środka chemicznego. Konieczne jest używanie właściwie dobranych środków ochrony indywidualnej. W pracach wiążących się z kontaktem ze środkami ochrony roślin nie powinny brać udziału dzieci, młodociani i kobiety.

Przedstawione uwagi są tylko przypomnieniem o najczęściej występujących wiosną zagrożeniach. Warto o nich pamiętać, aby uniknąć wypadków przy pracy w gospodarstwie.

inż. Krzysztof Kozioł, Starszy specjalista ds. prewencji Oddział Regionalny KRUS w Białymstoku


Fot. B.Klem

Udział prawie obowiązkowy


Zielona Gala, czyli tłumy rolników i pokazy maszyn do zbioru zielonek

Sezon wystaw czas zacząć! - zapowiada się on bardzo ciekawie


Szepietowska Agroarena w dniach 22-23 maja 2010 roku zaprasza na Zieloną Galę. W tym roku wyjątkowo w połączeniu z Podlaskimi Targami Budownictwa Wiejskiego. Równolegle do tej imprezy Polska Izba Gospodarcza Maszyn i Urządzeń Rolniczych już po raz dziewiąty organizuje Międzynarodową Wystawę Rolniczą pod nazwą ZIELONE AGRO SHOW. Impreza ponownie zagości w Kąkolewie, w województwie wielkopolskim. Natomiast w dniach 26-27 czerwca zachwycać nas będzie Ogólnopolska Wystawa Bydła Hodowlanego w Szepietowie.

Zielona Gala jest imprezą organizowaną w związku z dynamicznym rozwojem hodowli bydła mlecznego i mięsnego w województwie. To oczekiwana przez rolników województw północno-wschodniej Polski, specjalistyczna wystawa rolnicza połączona z pokazami pracy najnowszych maszyn i urządzeń służących do produkcji pasz i pozyskiwania zielonki. Impreza jest ważnym wydarzeniem dla rolników, a zwłaszcza hodowców i odgrywa istotną rolę w rozwoju i promocji podlaskiego rolnictwa. Na szepietowskiej imprezie na pewno będziemy mogli wysłuchać wykładów na temat nowoczesnych technologii produkcji pasz z użytków zielonych. Słuchacze dowiedzą się o zaletach i wadach niektórych technik, sposobach zbioru, przerobu i przechowania. Praktyczną ilustracją będą pokazy maszyn i sprzętu do zbioru zielonek i produkcji pasz. Kilkadziesiąt maszyn tworzących całe ciągi technologiczne zaprezentują renomowani producenci światowi i regionalni. Rolnicy będą mogli ocenić walory poszczególnych produktów i trafnie podjąć decyzję o zakupie. Ponadto na uczestników gali czekać będzie dużo atrakcji i niespodzianek. Wraz z Zieloną Galą zupełnie wyjątkowo w tym roku odbędą się Podlaskie Targi Budownictwa Wiejskiego. Impreza powstała po to, by pomóc rolnikom w dostosowaniu się do standardów europejskich. By zrealizować te wymagania i rolnicy, i firmy specjalizujące się w budownictwie wiejskim muszą posiadać wiedzę. Na targach zaprezentują się firmy oferujące nowoczesne materiały budowlane, między innymi: blachy dachówkowe, okna, cegły klinkierowe, pustaki, elementy murowe ścienne, bloczki fundamentowe, beton towarowy, kotły gazowe, olejowe, kolektory słoneczne, klimatyzatory, rynny, wełnę mineralną, stolarkę budowlaną, kominy ceramiczne, docieplenia budynków, wyroby stolarskie, konstrukcje stalowe, usługi dekarskie, małe oczyszczalnie ścieków. Oczywiście impreza wzbogacona będzie o ciekawe wykłady.

W czerwcu natomiast będzie można podziwiać najlepsze zwierzęta hodowlane. Uroczyste otwarcie Ogólnopolskiej Wystawy Bydła Hodowlanego odbędzie się 26 czerwca o godz. 13.00. W ramach wystawy odbędzie się konkurs, w którym wyłonione zostaną superczempiony, czempiony i wiceczempiony. Konkurencja jest zawsze bardzo duża. W zeszłym roku bowiem do konkursu przystąpiło 250 zwierząt, które dzięki ogromnemu zaangażowaniu i pracowitości hodowców były perfekcyjnie przygotowane. Będzie można uczestniczyć między innymi w bloku seminaryjnym pt. „Nowoczesne techniki żywienia zwierząt i zarządzania stadem”. Poznamy też zwycięzcę konkursu fotograficznego „Krowa w obiektywie”. Drugi dzień wystawy rozpocznie się Mszą Świętą polową. W ciągu dnia odbędzie się też konkurs „Młodzi hodowcy”. O godz. 11.30 nastąpi wręczanie odznaczeń państwowych i wystąpienia okolicznościowe. Kolejną atrakcją będzie prezentacja zwycięzców konkursów „Hit Wystawy” i „Najatrakcyjniejsze Stoisko” oraz pokaz superczempionów i czempionów. Hodowcy otrzymają puchary i nagrody.

Równolegle do Zielonej Gali odbędzie się ZIELONE AGRO SHOW. Ta Międzynarodowa Wystawa Rolnicza odbywa się co prawda w województwie wielkopolskim, ale na pewno warto się pokusić o jej zobaczenie. Organizuje ją Polska Izba Gospodarcza Maszyn i Urządzeń Rolniczych już po raz dziewiąty. ZIELONE AGRO SHOW już na trwałe wpisało się do kalendarium imprez wystawienniczych. Jest to pierwsza w kraju impreza poświęcona nowoczesnej technice i technologii produkcji wysokiej jakości pasz dla bydła. Poza wystawcami oferującymi maszyny rolnicze, udział biorą w niej również firmy produkujące nasiona, nawozy, pasze i dodatki paszowe, folie rolnicze, elementy wyposażenia budynków inwentarskich oraz wiele innych. ZIELONE AGRO SHOW to niepowtarzalna okazja dla rolników, aby w jednym miejscu obejrzeć, porównać i wybrać najlepsze maszyny dostępne na światowych rynkach. Korzystając z pomocy oraz wiedzy wystawców, każdy zwiedzający ma możliwość zapoznania się z technologią zbioru, kosztem eksploatacji, a także wydajności maszyn. Pokazy maszyn podczas pracy, to jeden z ważniejszych i ciekawszych elementów imprezy. W tym roku będą one ukierunkowane na prezentację sprzętu do zbioru, czyli: pras zwijających i pras do prostopadłościennych bel wielkogabarytowych, praso-owijarek, przyczep zbierających, sieczkarni polowych oraz owijarek do bel. Drugą grupą maszyn biorących udział w pokazie będą kosiarki. Będzie to niezwykle dynamiczny oraz widowiskowy show, szczególnie, że maszyny będą pracowały na wspólnym zagonie. W pokazie zbioru skoszonej zielonki zaprezentowane zostaną wszystkie najważniejsze technologie. Rolnicy uczestniczący w imprezie będą mogli dokładnie przyjrzeć się pracy poszczególnych pras, a następnie sprawdzić stopień sprasowania i obejrzeć jakość obwiązania bel siatką. Niezwykle emocjonująco zapowiada się pokaz pracy największych maszyn, czyli przyczep zbierających, a także sieczkarni polowych. W celu uatrakcyjnienia pokazów planowane jest wprowadzenie elementów współzawodnictwa. Każdego dnia po pokazie zespół badaczy z Instytutu Inżynierii Rolniczej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu dokona pomiaru i porównania gęstości sprasowanych bel. Szczegółowe wyniki tych pionierskich badań zamieszczone zostaną na stronie organizatora. Pokazy odbędą się na specjalnie przygotowanym polu o powierzchni 20 hektarów. Na imprezie pojawi się też coś, czego dotąd na niej nie było. A mianowicie prezentacja bydła hodowlanego. Zorganizowana przy współpracy Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz Wielkopolskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła. Dodatkowo będzie można przysłuchać się ciekawym wykładom dotyczącym istotnych zagadnień z dziedziny rolnictwa. Dla odważniejszych ZIELONE AGRO SHOW zaproponuje konkursy z wiedzy rolniczej. Wszyscy biorący udział w turnieju otrzymają upominki, a najlepsi cenne nagrody. W ubiegłorocznej edycji swoje produkty prezentowało ponad 120 wystawców z kraju i zagranicy, a wystawę zwiedziło ponad 20 tysięcy rolników. Na wszystkie te imprezy serdecznie zapraszamy.

Weronika Dojlida

fot. PODR Szepietowo


Ogólnopolska Wystawa Zwierząt Hodowlanych to czas potyczek hodowców. Najlepsi zbierają laury

Hodowco, sięgaj po wiedzę!


Wystąpienia naukowców przyciągnęły sporą grupę hodowców, coraz bardziej świadomych, żeby uzyskać zadowalające wyniki produkcyjne trzeba posiłkować się fachową wiedzą. Jednym z jej dostarczycieli był na konferencji w Łomży dr inż. Dariusz Minakowski.

Szkolenie dla hodowców bydła mlecznego w Łomży


Uwarunkowania i następstwa zmian w użytkowaniu bydła oraz jakość kiszonek - tematy dwóch wystąpień znakomitości naukowych podczas wystawy zorganizowanej przez Wyższą Szkołę Agrobiznesu w Łomży. Z dostępu do wiedzy skorzystała spora grupa hodowców.

Konferencja, połączona z wystawą firm związanych z produkcją mleczarską odbyło się 18 marca w siedzibie Wyższej Szkoły Agrobiznesu w Łomży. Na skorzystanie z darmowej edukacji szansę miało około setka hodowców.

Pierwsze wystąpienie przygotowane przez dr hab. inż. Jan Miciński z Katedry Hodowli Bydła i Oceny Mleka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurski w Olsztynie dotyczyło uwarunkowań i następstw zmian w użytkowaniu bydła. Dr Miciński mówił w nim m.in. na temat rozmieszczenia i stanu pogłowia bydła na świecie, wykorzystania bydła na przestrzeni dziejów. Przedstawił również krótką historię oceny użytkowości krów w Polsce. Współcześnie osiągane rekordowe wydajności krów pociągają za sobą fizjologiczne zmiany w organizmie krów wysokowydajnych, czego hodowcy powinni być świadomi. W wystąpieniu omówione zostały również czynniki wpływające na wzrost wydajności krów, tj. rasa bydła, cel hodowlany, rodzaj krzyżowania, zmiana metod oceny wartości hodowlanej, postęp w biotechnologii rozrodu, wzrost masy ciała, postęp w zakresie żywienia zwierząt, zmiana systemu utrzymania krów, doskonalenie technik doju, profilaktyka i opieka weterynaryjna, dobrostan zwierząt, czynnik ludzki oraz uwarunkowania ekonomiczne.

Kolejne wystąpienie przedstawił dr inż. Dariusz Minakowski. Naukowiec wyjaśniał zależność między jakością kiszonki, a efektywną produkcją mleka.

Sianokiszonka oraz kiszonka z kukurydzy stanowią obecnie podstawę dziennej dawki żywieniowej, szczególnie w żywieniu bydła mlecznego. Zaspokajają one zapotrzebowanie m.in. 60 % energii. Tym bardziej warto dbać o jakość sporządzanej kiszonki. Dobra jakość gwarantuje wyższą wartość odżywczą, a co za tym idzie lepsze wyniki produkcyjne.

Od czego więc zależy jakość kiszonki? Na to wpływ ma wiele czynników. To po pierwsze jakość pozyskanego surowca. Oczywistym jest fakt, że wpływ ma na to użyta do siewu odmiana, zawartość suchej masy, skład chemiczny, struktura i inne właściwości fizyczne. Kolejnym czynnikiem jest technologia produkcji. To rzecz jasna wybranie optymalnego terminu zbioru zielonki, przy użyciu dobrych maszyn. Na jakość kiszonki wpływ będzie też miał typ zbiornika i rodzaj pryzmy, w jakiej materiał będzie składowany oraz odpowiednie przygotowanie surowca: przewiędnięcie lub podsuszenie, rozdrobnienie, ugniecenie lub stopień zagęszczenia surowca przy użyciu pras, szczelne okrycie folią, bądź ofoliowanie balotów, czy zamknięcie rękawów foliowych. A czynniki te mają duży wpływ na zachowanie stabilności tlenowej kiszonki.

Optymalna zawartość suchej masy w kiszonkach dla krów:

kukurydza - 30-35 %

mieszanki zbożowo-strączkowe - 25-30 %

lucerna, koniczyna w czystym siewie lub z trawami - 35-45 %

porost łąkowy, trawy z uprawy polowej - 30-40%

wysłodki buraczane - 20-25 %

Jak poinformował dr inż. Dariusz Minakowski fermentacja kiszonek odbywa się w kilku fazach. Pierwsza przebiega przy dostępie tlenu oraz przy wysokim pH (6.0-6.5). W takich warunkach bakterie kwasu mlekowego namnażają się i występują jako względne beztlenowce. W tym okresie może wystąpić wzmożona aktywność enzymów proteolitycznych i rozwój pleśni, drożdży i eneterobakterii. Właściwa faza fermentacji trwająca 4-6 tyg. przebiega w warunkach beztlenowych. Wówczas wytwarzane są kwasy organiczne, głównie mlekowy, następuje obniżenie pH kiszonki (w zależności od zawartości suchej masy). Po tym następuje faza ograniczonej aktywności mikroorganizmów, i w końcu, faza stabilnej kiszonki, z możliwością uaktywnienia mikroorganizmów tlenowych (drożdży, pleśni, przetrwalników bakterii, bakterii fermentacji octowej) po otwarciu silosu.

Co może wpłynąć na pogorszenie jakości kiszonki?

  • nieprawidłowa zawartość sm w surowcu

  • obecność niepożądanej flory bakteryjnej

  • niska zawartość cukru (WSC) i duża pojemność buforowa

  • niezadowalające zgniecenie/sprasowanie surowca (dostęp powietrza)

  • wydłużony okres produkcji kiszonki

  • niska stabilność tlenowa

  • niestosowanie dodatków korzystnie wpływających na przebieg fermentacji i stabilność kiszonki

Dodatki stosowane do zakiszania materiałów paszowych wpływają przede wszystkim na przebieg fermentacji oraz blokują wystąpienie tlenowego rozkładu, tym samym zwiększając stabilność i wartość pokarmową kiszonki. Powodują one także obniżenie strat składników, poprawę jakości higienicznej oraz wzrost pobrania suchej masy kiszonki. Dlatego często w praktyce, pomimo stosowania właściwej technologii produkcji kiszonki, celowe i niezbędne jest użycie dodatków zakiszania. Dzięki temu uzyskujemy:

  • stabilność tlenową

  • pobieranie sm

  • efekty produkcyjne

  • straty suchej masy i energii

sam

fot. S. Rutkowski



Program konferencji uzupełniły stoiska firm związanych z produkcją mleka

Mona(r)chowie z jabłkiem


Jolanta i Jan Monachowie, wyróżnieni finaliści tegorocznej edycji konkursu „Rolnik-Farmer Roku” w swoim gospodarstwie

XVI edycję konkursu „Rolnik-Farmer Roku” rozstrzygnięto 19 marca w Warszawie


Najlepsi gospodarze i agroprzedsiębiorcy z Polski zostali już po raz szesnasty nagrodzeni w konkursie „Rolnik-Farmer Roku”. Zmagania promujące nowoczesne rolnictwo są od lat łaskawe dla przedstawicieli województwa podlaskiego.

Tym razem nie „wygraliśmy”. Jednak, co warte podkreślenia, podlaskich rolników w finale nie zabrakło. W gronie tym znaleźli się:

Marek Filipkowski z Chojnowa w gm. Szczuczyn

Danuta i Stanisław Chmielewscy z miejscowości Oszkinie, w gm. Puńsk,

Maria i Krzysztof Leśniewscy z miejscowości Konopki Jałbrzyków Stok w gm. Zambrów

Najwyższej uplasowali się Państwo Jolanta i Jan Monachowie z Kobylanki. Ci finaliści konkursu zostali wyróżnieni za dynamiczny rozwój gospodarstw. I rzeczywiście, rozwój ten łatwo zauważyć gołym okiem. Gościliśmy u Państwa Monachów dwukrotnie, za każdym razem oglądając jakby inne gospodarstwo. Jak wygląda jego historia? W 1993 roku jego powierzchnia wynosiła 12 ha, a stado krów krów liczyło zaledwie 5 sztuk. Obecnie liczby te wyglądają zgoła inaczej i wynoszą odpowiednio: 61 ha i 50 sztuk. Zwierzęta utrzymywane są w oborze wolnostanowiskowej na płytkiej ściółce, wybudowanej w 2001 roku. Dój prowadzony jest w hali udojowej typu rybia ość.

To wyróżnienie, jest kolejnym dla podlaskich rolników. Przypominamy, że w ostatnich latach tytuły zwycięzców w powyższym konkursie otrzymali m.in. Maria i Maciej Makarscy, Jolanta i Adam Kochańscy oraz Mirosław Angielczyk - wszyscy z woj. podlaskiego.

sam


Jesteś tutaj: Strona główna