Podlaskie AGRO

Sikory najlepsze


Najlepiej doją krowy rolnicy z Rybak. W ciągu 20s udało im się udoić 1,3 litra mleka!

W połowie września w Krzeczkowie (gm. Mońki) odbyło się II Święto Wsi



Reprezentacja rolników ze wsi Sikory okazała się najlepsza w sportowych rywalizacjach wsi z terenu gminy Mońki. II Turniej w ramach Święta Wsi odbył się 13 września w Krzeczkowie. Organizatorem imprezy był Zbigniew Karwowski, burmistrz Moniek oraz Moniecki Ośrodek Kultury, Moniecka Spółdzielnia Mleczarska, monieckie oddziały ARiMR, ODR i KRUS oraz Bank BGŻ Oddział w Mońkach.

Święto Wsi, zorganizowane w tym roku już po raz drugi, trafiło do Krzeczkowa, ponieważ w ubiegłym roku, to ekipa tej miejscowości zajęła pierwsze miejsce w zmaganiach na polu w Kropiwnicy. Imprezę nieco spóźnioną otworzył oficjalnie tuż po południu burmistrz Moniek. Cieszyła się ona ogromnym powodzeniem. Tłumy mieszkańców okolicznych wsi przybyły, by dopingować reprezentacje swoich wsi. Pogoda dopisywała, humory też. Brygady stanęły ostro do walki. Osiem drużyn rywalizowało w dziesięcioboju konkurencji. Oczywiście związane one były z rolnictwem, czy to poprzez dojenie krowy na czas, czy przez worek, w którym należało przebiec dystans, czy w końcu belę słomy, którą trzeba było przetoczyć. Nie obyło się też bez zmagań umysłowych, rolnicy musieli wykazać się wiedzą o rolnictwie i gminie. I choć to wszystko było tylko zabawą, rolnicy na poważnie walczyli o swoje racje. Choć z uśmiechem, uparcie dążyli do jasnych wyników i równego traktowania. Po ogólnym podsumowaniu II Turniej Wsi Gminy Mońki wygrała reprezentacja Sikor na czele z sołtysem Andrzejem Grygorczykiem.

Wojciech Dzierzgowski, wicewojewoda podlaski wręczył medale, które minister rolnictwa przyznał zasłużonym rolnikom gminy Mońki. Otrzymali je: Marek Iwanicki z Krzeczkowa, Albert Bajkowski z Moniek, Waldemar Jarocki i Kazimierz Wojtach z Potoczyzny, Andrzej Sawicki z Kuczyna, Dariusz Minkiewicz z Kropiwnicy, Ryszard Magnuszewski Adam Kulikowski oraz Andrzej Dziekoński z wsi Dziękonie oraz Dariusz Puchalski z Kosiork.

W przerwach na scenie występowały lokalne zespoły folklorystyczne „Wrzosy”, „Pogodna Jesień” oraz kapela z Moniek, działające przy Monieckim Ośrodku Kultury, a na terenie rozstawiły się stoiska z wyrobami rękodzieła ludowego. Można było zrobić zakupy i spróbować lokalnych przysmaków. Swoje stoiska przygotowały monieckie oddziału ARiMR i ODR oraz placówka KRUS. Dodatkową atrakcją była wystawa plonów owoców, warzyw i kwiatów –przygotowana przez działkowiczów z monieckich Rodzinnych Ogrodów Działkowych (1000-lecia PP i Ekologiczny). Sponsorami turnieju byli: Burmistrz Moniek, Moniecka Spółdzielnia Mleczarska, firma Avans, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Mońkach, firma Pronar i Dworak. Patronat medialny nad imprezą objął nasz dwumiesięcznik Podlaskie Agro.

Na zakończenie imprezy wystąpił z koncertem zespół Post Scriptum z Moniek oraz znany zespół disco polo Skaner, a kiedy już zrobiło się ciemno na niebie pojawiły się sztuczne ognie.

Marzena Bęcłowicz


Zdjęcia:

Fot. S.Rutkowski


W rzutach oponą najlepsi byli rolnicy z Krzeczkowa. Ich opona poszybowała na odległość 11,4m!

Koncert zespołu Skaner

Pierwszą konkurencję – bieg w workach wygrała reprezentacja wsi Boguszewo

Dariusz Puchalski (z lewej) jest jednym z najlepszych rolników w gminie Mońki

Miłościwie nam panująca


Dzień Kukurydzy organizowany przez PODR Szepietowo to niezwykła okazja, by w jednym miejscu obejrzeć niemal setkę odmian kukurydzy i porozmawiać z przedstawicielami firm, które je wprowadziły na rynek

Co dziesiąty hektar na Podlasiu obsiany jest kukurydzą - nic dziwnego, że zwą ja królową


Bez kukurydzy nie ma życia - mawia obecnie wielu rolników. Co tu się dziwić, skoro bez tej rośliny trudno byłoby utrzymać produkcję mleka na odpowiednim poziomie. Rolnicy z regionu płn.-wsch. są coraz lepszymi specjalistami w zakresie uprawy kukurydzy, ale popełniają jeszcze wielu błędów, które „wypływają” choćby wtedy, gdy nie sprzyja pogoda.

Kukurydza co prawda kapryśna zanadto nie jest i wyrośnie nawet na gorszych glebach, gdy aura jest znośna. Jednak na najsłabszych ziemiach nie ma cudu - godnego plonu nie będzie. Dlatego fachowcy twierdzą, że raczej powinno się kierować w stronę większych plonów uzyskanych poprzez doskonalenie agrotechniki, niż marzyć o obsianiu kolejnego pola.

Bez dwóch zdań warto inwestować w swoją wiedzę w tym zakresie, poznawać nowe odmiany, bo to część branży, która intensywnie się rozwija i co rusz pojawiają się nowinki. Okazją ku temu jest Podlaski Dzień Kukurydzy, jaki odbywa się corocznie w pierwszy weekend września (w tym roku 6.09.) na terenie Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Bo otaczające PODR poletka, to miejsca, w których można się przyjrzeć rosnącym tam 95 odmianom kukurydzy o różnej wczesności, z osiemnastu firm nasiennych.

Niezwykle popularna

- Przeciętne plony kukurydzy na kiszonkę w województwie podlaskim kształtują się na poziomie 45 ton z ha przy bardzo zróżnicowanym poziomie plonów w poszczególnych gospodarstwach i plantacjach. - informuje Tadeusz Puścian z sekcji Produkcji Roślinnej Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. - W ubiegłym roku kukurydza stanowiła 9,8 % powierzchni zasiewów w województwie. Był to dobry rok dla kukurydzy – uzyskano stosunkowo wysoki plon zielonki - 485 dt z 1ha i ziarna – 55,0 dt z 1 ha.

W roku bieżącym siewom i wegetacji kukurydzy nie sprzyjały niestety warunki klimatyczne panujące wiosną.

- Było zbyt mokro i zbyt chłodno - wyjaśnia Puścian. - Wiele plantacji zasiano bardzo późno – siewy kukurydzy trwały do końca maja, co spowodowało duże zróżnicowanie w zaawansowaniu wegetacji i odbija się negatywnie na wysokości i jakości plonów. JednaK Duża wilgotność gleby i powietrza od ostatnich dni czerwca oraz w lipcu spowodowały intensywny wzrost i rozwój kukurydzy.

Działo się, działo

Tegorocznym obchodom święta kukurydzy, towarzyszyły wykłady prof. Tadeusz Michalskiego z Polskiego Związku Kukurydzy w Poznaniu, który przedstawił nowe możliwości wykorzystania kukurydzy w produkcji energii odnawialnej. Natomiast o najważniejszych szkodnikach i chorobach kukurydzy opowiadała Anna Łasiewicz-Wysocka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Białymstoku.

Jednak to kulminacja tego dnia - pokazy maszyn przy pracy - przyciągnęły największą uwagę zgromadzonych rolników. Duże emocje wzbudził pokaz pracy sieczkarni Claas Jaguar 840 przeznaczonej do dokładnego siekania, rozbijania ziarna i ścisłego składowania w silosach na wartościową paszę. Zaprezentowano również przyczepy objętościowe, pługi zagonowe, obracalne i kultywatory. Wszystkie maszyny pracowały w zestawach z ciągnikami znanych w regionie producentów.

Co przyniesie przyszłość

Święto kukurydzy było tez okazją do rozważania jak będzie się rozwijać uprawa kukurydzy w naszym regionie.

- Wzrostowe tendencje w chowie zwierząt, a zwłaszcza bydła i stałe zainteresowanie rolników kukurydzą, wskazują na dobre perspektywy dla kukurydzy uprawianej na kiszonkę - mówi Tadeusz Puścian. - Ostatnie lata, a zwłaszcza rok 2006 przekonały ostatecznie rolników o tym że nie opłaca się wchodzić z uprawą kukurydzy na gleby najsłabsze. Z kolei w bieżącym roku, układ pogody sprzyjał uprawie kukurydzy na glebach słabszych. W związku z tym przewidywać można że w latach następnych powierzchnia uprawy kukurydzy w woj. podlaskim nie będzie nadal tak dynamicznie wzrastać, a raczej utrzyma się na dotychczasowym poziomie.

W produkcji pasz rolnicy widzą większą szansę w uprawie mieszanek motylkowych z trawami.

- Jest to prawidłowy kierunek gdyż dalszy wzrost powierzchni uprawy kukurydzy i jej koncentracja, uprawa w monokulturze może być niebezpieczna również ze względu na choroby i szkodniki - wyjaśnia Puścian. - W tym kontekście pamiętać należy o tym że od południa zbliża się do naszego województwa kolejne niebezpieczeństwo dla kukurydzy – Zachodnia kukurydziana stonka korzeniowa. Rozwój uprawy kukurydzy, w tym także kukurydzy ziarnowej można upatrywać w rozwoju przetwórstwa przemysłowego, a zwłaszcza produkcji „biopaliwa” - bioetanolu i biogazu, zwłaszcza w gospodarstwach które utraciły możliwość kontraktacji buraków cukrowych.

tekst: Małgorzata Sawicka

fot. Sebastian Rutkowski


Każdy orze jak może

Równolegle z Dniem Kukurydzy widzowie mieli okazję przyglądać się finałowi Wojewódzkiego Konkursu Orki. PODR zorganizował go już po raz drugi, by w ten sposób popularyzować prawidłowe wykonywanie tego zabiegu uprawowego i właściwe wykorzystanie sprzętu. Komisja oceniała:

utrzymanie równomiernej głębokości,

uzyskanie jednakowej wysokości i szerokości skib,

dobre pokrycie resztek roślinnych,

równomierne odwrócenie i rozrzucenie skib,

prawidłowa prostoliniowość skib i bruzd.

Do finału konkurs zakwalifikowało się po dwóch uczestników z największą liczbą punktów z każdego rejonu. Wygrać może tylko jeden i tym razem szczęście uśmiechnęło się do Ryszarda Milewskiego z miejscowości Domurat z powiatu sokólskiego, drugie miejsce zajął Krzysztof Łepkowski z Elżbiecina w powiecie grajewski. Na trzecim miejscu uplasował się Krzysztof Żebrowski z miejscowości Zagroby w powiecie łomżyńskim. Kolejne miejsca zajęli: Ryszard Żukowski z Załuskich Koronnych w powiecie bielskim, Andrzej Jarocki z Kłyzówki w powiecie siemiatyckim i Sławomir Sawicki z miejscowości Folwark Berżniki w powiecie sejneńskim.


Powierzchnia uprawy kukurydzy i plony według Urzędu Statystycznego w Białymstoku w ostatnich 10 latach

Lata Ogółem (ha) na ziarno (ha) plon ziarna (q/ha0 plon zielonki (q/ha)

1999 6412 673 45,0 446

2000 12597 1521 44,0 420

2001 19960 2469 46,3 478

2002 26285 4364 37,2 417

2003 6272 5907 46,6 426

2004 44661 3052 45,4 436

2005 50433 4273 50,3 455

2006 55106 3602 39,4 357

2007 58748 3491 57,1 495

2008 69743 6280 55,0 485


Gwiazda imprezy: sieczkarnia Claas Jaguar 840 podczas pokazu przy pracy z przyczepą Joskin

Niby orka to dla rolników nie pierwszyzna, ale Komisja konkursowa czuwała, by wychwycić każdy błąd.

Rękaw pełen obfitości


To już drugi rok, w którym robię kiszonkę w rękawach - mówi Władysław Andrzejuk, rolnik z Nowoberezowa. - Z efektów jestem zadowolony, bez obaw poleciłbym tę metodę

Innowacyjna metoda zakiszania kukurydzy znajduje na Podlasiu coraz więcej zwolenników



W hodowli wysokowydajnych krów coraz większą rolę odgrywa odpowiednia pasza. Jej podstawą na Podlasiu jest kiszonka z kukurydzy. Rolnicy ciągle jeszcze napotykają wiele problemów przygotowując kiszonki: zagrzewanie się, utrata części paszy. Czy sporządzanie kiszonki w rękawach foliowych jest odpowiedzią na te problemy?

Przyznać trzeba, że wspomniana metoda zyskuje coraz więcej zwolenników. Na zachodzie Polski jest znana i stosowana od dawna, w naszym regionie jednak to pewna nowość. Rosnąca popularność sporządzania kiszonki w folii powoduje, że na rynku pojawia się coraz więcej firm, które oferują rolnikom zarówno odpowiedni sprzęt, jak również i same usługi, na terenie całego kraju. Metoda zakiszania pasz w rękawach foliowych miała swoje początki w Niemczech w latach 70-tych. Tam skonstruowana została pierwsza prasa silosująca.

Za metodą przemawia wiele czynników. Technologia ta umożliwia konserwację wszystkich pasz rolniczych: traw, lucerny, ziarna zbóż, kiszonki z kukurydzy, śrutowanego lub gniecionego ziarna kukurydzy, prasowanych wysłodków buraczanych, młóta browarnianego i wielu innych. Metodę tę można też stosować do konserwacji całego ziarna kukurydzy (np. na potrzeby gorzelni). Zaletą jest też szybkie i wydajne ich sporządzanie.

Podczas zakiszania stosuje się rękawy foliowe o pojemnościach od 50 do 350 ton, długościach wynoszących 30, 45, 60 lub 75m i średnicy 1,95, 2,40 lub 2,70m. Zatem możliwe jest zastosowanie jej zarówno w wielkich przedsiębiorstwach rolnych, jak i mniejszych gospodarstwach indywidualnych.

Do sporządzenia kiszonek w rękawach wykorzystuje się prasy silosujące (do materiału rozdrobnionego), jak też tzw. gniotowniki do ziarna. Prasy pozwalają na odpowiednie zagęszczenie materiału. Mimo tego, że zastosowanie tej metody oznacza rozdrobnienie i dobre ubicie materiału (co gwarantuje prawidłowy proces fermentacji), polecane jest zastosowanie dodatków do zakiszania w trakcie napełniania rękawa.

Z drugiej jednak strony wymaga ona użycia sporej ilości sprzętu oraz nakładu pracy ludzkiej. Dla rolnika chcącego stosować te metodę we własnym gospodarstwie możliwości są dwie. Albo będzie korzystał z usług wybranej firmy, albo zdecyduje się na zakup prasy silosującej, czy gniotownika. Jednak koszt maszyny jest niemały (prasa to wydatek rzędu 70 tys. euro netto). Dlatego takie rozwiązanie jest opłacalne tylko wówczas, gdy jesteśmy zrzeszeni w grupie producenckiej, spółdzielni lub po prostu jesteśmy w stanie zorganizować jej zakup wraz z innymi rolnikami.

Wzrost popularności metody zakiszania w rękawach foliowych sprawił, że skorzystaliśmy z zaproszenia firmy AG BAG i sprawdziliśmy osobiście jak wygląda ten proces. AG BAG ma na swoim koncie lata doświadczeń zarówno w zakiszaniu ziarna, jak i zakiszaniu pasz w rękawach. Oferuje zarówno „oprzyrządowanie”, jak i usługi w tym zakresie, na terenie całego kraju.

Gościliśmy w gospodarstwie Władysława Andrzejuka z Nowoberezowa w powiecie hajnowskim. Pan Władysław zajmuje się hodowlą bydła mlecznego, jego stado podstawowe liczy sobie 70 krów mlecznych, całe to 120-130 sztuk bydła. Zwierzęta utrzymywane są w oborze z 2002 roku, wolnostanowiskowej na głębokiej ściółce, wyposażonej w halę udojową typu „Rybia Ość”. Powierzchnia gospodarstwa to ponad 100 ha własnych plus dzierżawy. W strukturze zasiewów kukurydza na kiszonkę zajmuje ok. 20 ha, drugie tyle to kukurydza uprawiana na ziarno.

O metodzie zakiszania w rękawach foliowych pan Władysław dowiedział się z prasy branżowej.

- Przeczytałem, że tak sporządzona kiszonka nie psuje się, nie ma więc strat, jest dobrze trawiona przez krowę - mówi rolnik. - Gdy więc firma zgłosiła się do mnie ze swoją ofertą, od razu się zdecydowałem.

W ubiegłym roku w gospodarstwie Andrzejuka pojawiły się więc dwa rękawy 60-metrowe na podwórku, w tym roku gospodarz zdecydował się na dwa rękawy już 75-metrowe, które poprzez ograniczenia gabarytowe obejścia, umiejscowione zostały na pobliskiej łące.

Proces wypełnienia w praktyce wygląda następująco. Po wyborze miejsca na rękaw lub rękawy (powinno to być miejsce w miarę wyrównane i poziomie. Jeśli jesteśmy zmuszeni do umiejscowienia ich na pochyłości, należy umieszczać w nich rozdrobnioną kukurydzę wzdłuż nachylenia <„pod górę”>) umiejscowiony jest rękaw. Podłączony jest on do prasy silosującej, współpracującej z odpowiednim ciągnikiem (taki zestaw zapewnia firma świadcząca usługi w tym zakresie). Ciągnik z przyczepą wypełnioną rozdrobionym materiałem musi ustawić się precyzyjnie przed prasą i systematycznie wysypywać na nią kukurydzę. Prasa ugniata i wypełnia rękaw, jednocześnie mieszając materiał z dodatkami do zakiszania. Doświadczeni operatorzy rzeczywiście potrafią napełnić rękaw bardzo sprawnie.

Jak rolnik Władysław Andrzejuk ocenia swoje dotychczasowe doświadczenia a propos kiszenia w rękawach?

- Warto powiedzieć, że ta metoda ma wiele plusów. Kiszonka nie psuje się przy otwieraniu rękawa. Praktycznie w 100% wszystko jest skarmiane, podczas gdy w pryzmach zawsze są ubytki - wyjaśnia Władysław Andrzejuk. - Strawność paszy jest super, przy użyciu zakiszaczy materiał jest dobrze wymieszany z bakteriami, po otwarciu nie ma problemu z przegrzaniem. W przyszłości mam zamiar nadal korzystać z tej metody, tym bardziej, że wymogi cross-compliance nakładają na nas pewne obowiązki. A przy takim zakiszaniu nie ma problemów, bo nie ma soku, który by wyciekał.

Nie omieszkaliśmy też zapytać o koszty.

- Nie jest to tania metoda, ale w przeliczeniu na kukurydzę, która marnuje się w przy innych metodach, myślę też tu o kosztach uprawy i włożonej pracy, to się zdecydowanie opłaca - podsumowuje rolnik.

tekst: Małgorzata Sawicka, fot. S. Rutkowski



Tak wygląda jedna z dostępnych na rynku pras silosujących.

Wsypany do prasy rozdrobniony materiał, maszyna sama miesza z dodatkami i ugniata w rękawie

Wsypywanie do prasy rozdrobnionej kukurydzy wymaga precyzyjnego sterowania

Dekada pracy nad bezpieczeństwem


Marszałek województwa podlaskiego gratuluje zajęcia I miejsca Janowi Łupińskiemu.

Zwycięzcy konkursu „Żniwa mogą być bezpieczne” godni naśladowania


Maszyny żniwne należące do niego są w świetnym stanie, sprawne i zadbane. Do tego Jan Łupiński z Wólki Waniewskiej pamięta o własnym zdrowiu i w czasie żniw używał półmaski przeciwpyłowej. Choć robił to dla siebie został doceniony i zwyciężył w konkursie „Żniwa mogą być bezpieczne”.

W tym roku odbyła się już dziesiąta edycja tego konkursu organizowanego przez Okręgowy Inspektorat Pracy w Białymstoku przy współudziale Oddziału Regionalnego Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego Rolników w Białymstoku, a Marszałek Województwa objął go patronatem honorowym.

W ramach konkursu przeprowadzono 552 wizytacje prowadzonych przez rolników prac żniwnych, w czasie których pracownicy OIP sprawdzali stan techniczny sprzętu rolniczego. Szczególną uwagę zwracano na: wyposażenie maszyn w osłony części ruchomych, przewożenie pasażerów w miejscach niebezpiecznych i zatrudnianie dzieci do 15 roku życia.

Po zakończeniu żniw komisja konkursowa wybrała trzech rolników, którzy prowadzili prace żniwne w sposób niezagrażający ich zdrowiu i życiu.

Wygrał wspomniany już Jan Łupiński. Prowadzi on gospodarstwo rolne we wsi Wólka Waniewska na terenie gminy Łapy. Inspektorzy wizytujący je podczas żniw sprawdzili, że używany przez rolnika sprzęt rolniczy, szczególnie kombajn Z-056 Bizon rocznik 1988, jest utrzymany w idealnym stanie technicznym, posiada wszystkie osłony części ruchomych i obowiązujące wyposażenie. Rolnik dba również o stan swojego zdrowia używając w czasie pracy kombajnisty półmaski przeciwpyłowej. Zapobiega ona wdychaniu pyłu w czasie wielogodzinnego kierowania kombajnem.

O włos od zwycięstwa był Waldemar Gąsowski prowadzący gospodarstwo rolne we wsi Kobylin Kruszewo na terenie gminy Kobylin. Specjalista OIP wizytował prace żniwne wykonywane przez Pana Waldemara kombajnem Z-056 Super rok produkcji 1989. Kombajn był wyposażony we wszystkie osłony oraz posiadał komplet obowiązkowego wyposażenia. Rolnik szczególnie rygorystycznie przestrzega zasady niewpuszczania pasażerów na pomost roboczy kombajnu.

Trzecie miejsce zajął Stanisław Roszkoski, prowadzący wspólnie z synem gospodarstwo rolne we wsi Roszki Wodźki na terenie gminy Łapy. Pan Stanisław jest właścicielem kombajnu John Deere 932 rok produkcji 1982. Kombajn mimo 27 lat jest wspaniale zadbany, a rolnik dokonał kilku zmian poprawiających bezpieczeństwo pracy, np.: zamontował kabinę kierowcy. Dba również o zabezpieczenie przeciwpożarowe posiadając na wyposażeniu kilka atestowanych gaśnic proszkowych.

Wyniki konkursu zostały ogłoszone podczas Dożynek Wojewódzkich, jakie odbyły się 13 września w Wysokiem Mazowieckiem. Podczas uroczystości najlepsi otrzymali nagrody i gratulacje.

opr. sam, fot. OIP Białystok


Zastępca Okręgowego Inspektora pracy Jerzy Derpa wręcza nagrodę i list gratulacyjny P. Waldemarowi

P. Barbara Sołomiewicz wręcza nagrodę za zajęcie III miejsca Stanisławowi Roszkowskiemu.



Moda na kolby


Kukurydzę nie tylko trzeba posiać, ale i zebrać, tylko kiedy i jak najlepiej to zrobić? Podczas takiego spotkania jest okazja by się tego dowiedzieć

Dzień z kukurydzą w Dowspudzie - 27 września 2009 r.


Świąt kukurydzianych ciąg dalszy. Tym razem dzień z rośliną z kolbami odbył się w Dowspudzie 27 września w Zespole Szkół im. gen. Ludwika Paca w Dowspudzie.

Organizatorem imprezy był Mega-Rol Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe Michał Piekarski oraz Biuro Powiatowe Podlaskiej Izby Rolniczej w Augustowie. Część polowa odbyła się z udziałem przedstawicieli firm z branży rolniczej oraz rolników.

Spotkanie rozpoczął prof. Józef Adamczyk, kierownik Działu Hodowli Kukurydzy w Smolicach, od prezentacji i wykładów na temat nowych odmian kukurydzy hodowli polskiej i zagranicznej. Następnie na temat kukurydzy wypowiadał się mgr inż. Władysław Błoch - Z-ca dyrektora Zakładu Smolice.

Każda firma sponsorująca imprezę w kilku słowach zaprezentowała i zareklamowała swój asortyment. Podczas takiego spotkania była okazja, by rolnicy mogli skorzystać z porad specjalistów.

Na zakończenie wykładów pracownicy KRUS-u w Suwałkach przedstawili zmiany

w ubezpieczeniach dla rolników i przypomnieli o przestrzeganiu zasad BHP

w gospodarstwach rolnych.

W drugiej części spotkania odbyła się prezentacja odmian kukurydzy na polu we Wronowie u Państwa Harasim. WIARUS, WILGA, BEJM, TUR, JAWOR, SUSANN, EXP HYBRID, BORUTA, JUNAK, ALOMBO, ALMANSA czy GLEJT to tylko niektóre z kilkudziesięciu odmian kukurydzy prezentowanej na poletku doświadczalnym podczas tegorocznych Dni Kukurydzy.

Oprócz polskich odmian kukurydzy były również odmiany czeskie, które w ostatnim czasie zyskały dużą popularność w Polsce. Prezentacji odmian kukurydzy na polu dokonał prof. Józef Adamczyk. Omówił różnicę między poszczególnymi odmianami kukurydzy i podpowiedział rolnikom jaka odmiana najlepiej nadaje się do hodowli w naszym regionie.

Na zakończenie imprezy na terenie parku w Zespole Szkół w Dowspudzie zorganizowane było ognisko i występ zespołu ludowego z Raczek.

prezentacja, wiadomości:

Prof. Józef Adamczyk, kierownik Działu Hodowli Kukurydzy w Smolicach, opowiedział rolnikom o rozmaitych odmianach kukurydzy, różnicach między nimi oraz o tym, którym z nich najbardziej odpowiada nasz region

Elżbieta Oleksy, PIR Augustów

fot. PIR Augustów




Rolnicze Forum polsko-litewskie na Podlasiu


Tak uroczystego otwarcia doczekała się wyremontowana siedziba Biura Powiatowego ARiMR w Sejnach. Wstęgę przecięli: (od lewej) Tomasz Kołodziej, Prezes ARiMR, Walenty Korycki, dyrektor Regionalnego Oddziału ARiMR, Marek Sawicki, minister rolnictwa

W Sejnach gościł minister rolnictwa Republiki Litwy


Problem z karą dla Polski za ortofotomapy, sytuacja na rynku zbóż, handel z Rosją oraz wiele wiele innych kwestii było poruszanych podczas Forum Rolniczego, jakie odbyło się 24 września w Sejnach. Gościło na nim wiele ważnych osobistości związanych z rolnictwem polskim, w tym gość specjalny - Kazys Starkewicius - Minister Rolnictwa Republiki Litwy.

Spotkanie to pokazało, że Polska i Litwa w wielu kwestiach mówią jednym głosem, bo nasze interesy są zbieżne.

- Zmiany w kierunku wyrównania dysproporcji między „starymi” i nowymi krajami UE są niezbędne - podkreślił Kazys Starkewicius.

Minister Rolnictwa Litwy podziękował też samorządowcom i władzom powiatu sejneńskiego za umożliwienie rolnikom litewskim obejrzenia gospodarstw polskich w celu wymiany doświadczeń. Mówił również o tworzeniu zespołów producentów rolnych. Podobnie jak w Polsce tę formę gospodarowania przyjmuje się z oporami, ponieważ kojarzy się z kolektywizacją. Ale na Litwie zespołów jest coraz więcej.

Wystąpienie litewskiego ministra poprzedził Walenty Korycki, dyrektor Podlaskiego Oddziału ARiMR, wystąpieniem pt: „5 lat Polskiego Rolnictwa w Unii Europejskiej” z uwzględnieniem województwa podlaskiego”. Dyrektor podkreślił, że nasz region jest krajowym liderem w hodowli bydła mlecznego.

- Żyje tu 911 013 sztuk bydła to 14.5% wszystkich sztuk w Polsce. Mleczarstwo regionu reprezentuje najwyższy światowy poziom. Rolnicy oraz producenci Podlasia dobrze oceniają wpływ członkostwa w Unii na pozycję ich gospodarstw. 60% dostrzega poprawę dostępności Internetu, 54% poprawę stopnia mechanizacji gospodarstw oraz wzrost inwestycji w technologie produkcyjne, 50% - wzrost inwestowania w gospodarstwach - podkreślił Korycki.

Podsumował też działalność ARIMR informując, że w „latach 2004-2009 wypłacono rolnikom i producentom rolnym w kraju za pośrednictwem ARiMR 73,3 mld zł.”. Korycki przytoczył ostatnie badania, z których wynika, że rolnicy pozytywnie oceniają wysiłek Agencji. 58% ankietowanych rolników stwierdziło, że w ostatnim roku poprawiła się jakość świadczonych usług, 74 % że jej pracownicy są kompetentni i potrafią udzielić potrzebnych informacji, według 70% jakość obsługi biur powiatowych w zakresie rejestracji i identyfikacji zwierząt spełnia ich oczekiwania.

Z kolei obecny na spotkaniu Marek Sawicki, minister rolnictwa podjął wiele kwestii, między innymi dopłat bezpośrednich.

- Niektórzy członkowie starej Unii lansują tezę, że poprzez dopłaty nowe kraje w tym również Polska, finansują produkcję rolną- powiedział minister Sawicki - Nic bardziej błędnego. Dopłaty rekompensują koszty produkcji nowych krajów. A przecież, aktualnie są one głównymi producentami żywności w Unii - nie może zatem być tak, by najwięksi producenci ponosili najwyższe koszty.

Minister Sawicki podkreślił, że zła sytuacja na rynku zboża ma wiele przyczyn, jedną z nich jest spadek pogłowia trzody chlewnej. A przy okazji oceny tego segmentu rolnictwa, wywiązała się dyskusja na temat paradoksu dotyczącego tego, że słoma jest droższa od ziarna. Choć, jak mówił minister, z wyliczeń wynika, że sprzedaż ziarna w celu uzyskania energii poprzez spalanie w piecach przemysłowych, byłoby opłacalne, barierą są jednak kwestie moralne. W zakresie handlu z Rosją minister Sawicki podkreślił, że szukać wzorców postępowania powinniśmy choćby na Litwie, która potrafi oddzielać politykę historyczną od gospodarczej.

Obecni na spotkaniu mieli okazję, by zadać pytania na interesujące ich kwestie i skrzętnie z tej okazji skorzystali. Przywołano więc problem rozbieżności cen między surowcami i gotowymi produktami żywnościowymi w sklepach. Jak wyjaśniał minister Sawicki, Rząd rozważa możliwość wprowadzenia form kontroli tego zjawiska, choć problem sprowadza się w zasadzie do zwykłej ludzkiej uczciwości. Pojawiła się tez kwestia problemów wynikających z uczestnictwa Polski w programie Natura 2000. Szef resortu rolnictwa przytoczył przykład Finlandii, która stara się o rekompensatę strat w stadach reniferów jakie powodują wilki. Powiedziałem - stwierdził Marek Sawicki, że popieramy ten wniosek pod warunkiem, że Unia wypłaci Polsce rekompensatę za szkody spowodowane przez chronione bobry, jelenie, dziki, żubry i inne dzikie zwierzęta

Przedstawiciele Izb Rolniczych dopytywali się o sens zmian w kwalifikacji działek rolnych w oparciu o ortofotomapy. W odpowiedzi Renata Mantur, dyrektor Departamentu Płatności Bezpośrednich ARiMR poinformowała, że jest to wymóg wynikający ze zobowiązań Polski i jest bardzo rygorystycznie egzekwowany przez Unię. Obecnie toczy się spór o wysokość kary z tym związanej, którą Bruksela chce nałożyć na Polskę.

Forum zorganizował Podlaski Oddział Regionalny ARiMR przy okazji otwarcia nowo wyremontowanego Biura Powiatowego Agencji w Sejnach.

opr. sam


Forum zebrało z Sejnach śmietankę podlaskiej branży rolniczej

Z dziewczynami w litewskich strojach

Kiedy deszcz szkodzi

Jak wygląda rynek ubezpieczeń rolnych w Polsce


Najczęściej rolnicy ubezpieczają się od gradu, z kolei takie ryzyka jak susza, czy powódź stanowią bardzo mały odsetek, jedynie 5%. W 2007 roku obszar upraw objętych ubezpieczeniem kształtował się na poziomie 1 mln ha, w tym roku ubezpieczony areał wzrósł do ok. 3,5 mln ha.

Obecnie w naszym kraju ubezpieczone jest ok. 30% areału roślin uprawnych. Liczba ubezpieczonych rolników oscyluje między 150 a 160 tys., co stanowi ok. 10% prowadzonej działalności rolniczej w Polsce, przy czym głównie są to średnie i duże gospodarstwa. Ubezpieczane są zatem farmy, dla których ryzyka pogodowe mogą spowodować zachwianie kondycji finansowej. Małe gospodarstwa, pomimo funkcjonowania systemu dopłat państwowych, nadal czują niewielką potrzebę zabezpieczania swoich upraw.

Często występujące w ostatnim czasie anomalie pogodowe, m.in. huragany, powodzie i grad dały się we znaki rolnikom.

Przezorni gospodarze, którzy skorzystali z ubezpieczenia, a zniszczenia na polu obejmują zakres ich ubezpieczenia, mogą otrzymać odszkodowania – mówi Andrzej Janc, dyrektor Biura Ubezpieczeń Rolnych Grupy Concordia. - W tym roku zarejestrowaliśmy już ponad 4,5 tys. szkód w uprawach. Występują takie dni, gdy po przejściu gradu w danym rejonie Polski otrzymujemy nawet ok. 500 zgłoszeń. Wielu klientów posiadających polisę od ryzyka gradu zgłasza wszystkie ryzyka, które nie są wykupione ochroną ubezpieczenia, np. w ubiegłym roku susze, a obecnie deszcz nawalny.

W ubezpieczeniu zabudowań wchodzących w skład gospodarstw rolnych, to ok. 2 mln z nich podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu. Według różnych danych, od 60 do 80% stanowią domy mieszkalne. Rolnicy zabezpieczają swoje mienie w małym stopniu (np. sprzęt gospodarstwa domowego, meble, dywany itp.). Powodem takiej sytuacji na rynku ubezpieczeń budynków rolnych bynajmniej nie jest cena polisy, która przeciętnie wynosi ok. 200 zł na rok dla średniej wielkości domu, ale mała świadomość wśród rolników, że mnie szkoda nie dotyczy, więc po co mam się ubezpieczać.

- Pojawiające się cyklicznie anomalie pogodowe pokazują, że ubezpieczenia są obecnie niezbędnym elementem dla prawidłowego funkcjonowania każdego gospodarstwa – komentuje Janc. - W obliczu ludzkich tragedii rożne instytucje rządowe, ubezpieczyciele, związki branżowe powinny wypracować wspólny model ubezpieczenia się od ryzyk katastroficznych.

oprac. BK

Lustracja po amerykańsku

Wizyta Inspektora z USA w SM MLEKOVITA


Spółdzielnia Mleczarska MLEKOVITA została skontrolowana przez Inspektora FDA z Agencji do spraw Żywności i Leków z USA jako pierwsza z siedmiu polskich zakładów, które zgłosiły się do kontroli. Inspekcja w zakładzie trwała 2 dni i była przeprowadzona przy udziale Inspektorów Weterynarii.

Na uroczystym zakończeniu Inspektor FDA złożył Prezesowi Zarządu SM Mlekovita Dariuszowi Sapińskiemu gratulacje i wyrazy uznania odnośnie wysokiej klasy stosowanych najnowszych linii technologicznych oraz produkcji bezpiecznej żywności.

Ponadto Inspektor wielokrotnie podkreślał duże zaangażowanie personelu w prowadzeniu procesów produkcyjnych oraz utrzymaniu wysokich standardów sanitarno-higienicznych wymaganych przy produkcji bezpiecznej żywności.

Inspektor podsumował, że produkty produkowane przez SM Mlekovita spełniają wszystkie standardy i wymagania prawne USA i są produktami bezpiecznymi dla zdrowia konsumentów oraz najwyższej jakości.

Mlekovita posiada uprawnienia do eksportu swoich produktów na wszystkie rynki świata, spełniając najwyższe wymagania najbardziej wymagających klientów. W lutym 2009 r. uruchomiła najnowocześniejszą i najbardziej wydajną linię produkcyjną do produkcji mleka w Europie o wydajności 700 tys. kartoników w ciągu doby i do rodziny marek mleka UHT dołączyła nowa marka –Wypasione. Ponadto MLEKOVITA wprowadziła na rynek kolejne nowości: linię Jogurtów Polskich z dodatkiem kwasów omega 3 oraz linię Jogurtów Darek dla dzieci z dodatkiem witamin A i D3, ponadto nowy smak serka Darek kokosowy oraz ser wędzony Sokole Oko typu ementalskiego. Wprowadzone na rynek nowe produkty uzyskały duże zainteresowanie i akceptację konsumentów.

Mlekovita posiada ceryfikowany System Zarządzania, który obejmuje system bezpieczeństwa żywności ISO 22 000 (HACCP), system zarządzania jakością ISO 9001 oraz system środowiskowy ISO 14001. Zintegrowany System Zarządzania gwarantuje jednolitą i powtarzalną jakość produktów.

Przeprowadzona kontrola przez Inspekcję ze Stanów Zjednoczonych po raz kolejny potwierdziła, że Mlekovita jest pewnym i wiarygodnym producentem oraz znaczącym partnerem na światowym rynku.

opr. sam

Ośrodek zmian


Mariusz Cylwik, Sławomir Gromadzki, Jarosław Dworzański, marszałek województwa oraz Maciej Żywno, wojewoda podlaski (od lewej) w trakcie wręczania nominacji nowemu dyrektorowi PODR Szepietowo

Nowości w PODR Szepietowo


Przełom lipca i sierpnia jest czasem dużym zmian dla Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Instytucja nie tylko zyskała nowego dyrektora, ale również przeszła pod zwierzchnictwo marszałka województwa.

Nowym dyrektorem Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego został Mariusz Cylwik. Na to stanowisko zostało nominowany 29 lipca. Dotychczasowy dyrektor - Sławomir Gromadzki - złożył rezygnację ze stanowiska.

Mariusz Cylwik jest absolwentem Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego - Akademii Rolniczej w Warszawie i od 1998 roku zatrudniony był na stanowiskach związanych z rolnictwem, początkowo w ośrodku doradztwa rolniczego, a następnie w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego. Posiadane umiejętności oraz doświadczenie zawodowe pozwolą mu w sposób właściwy wywiązywać się z obowiązków służbowych na stanowisku dyrektora Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie i - co bardzo istotne - znając strukturę samorządu województwa, szybko i sprawnie wprowadzi PODR pod nowy organ prowadzący, jakim jest Marszałek Województwa Podlaskiego. Doświadczenia zawodowe, które zdobył na ostatnio zajmowanym stanowisku w Urzędzie Marszałkowskim gwarantują również, iż polityka Ośrodka Doradztwa Rolniczego będzie zgodna z kierunkami rozwoju wskazanymi w Strategii Rozwoju Województwa Podlaskiego.

Poprzedni dyrektor, Sławomir Gromadzki, sprawował tę funkcję przez blisko półtorej roku. Dziękując wszystkim za współpracę podkreślił, że jako radny sejmiku może więcej pomóc Ośrodkowi.

To nie koniec zmian związanych z funkcjonowaniem zarówno PODR Szepietowo, jak i innych Ośrodków. Od 1 sierpnia jednostki te przestały podlegać pod Wojewodę. Ich zwierzchnikiem jest obecnie Marszałek Województwa. Zmiana ta jest elementem polityki decentralizacji państwa, wzmacniającym pozycję samorządu wojewódzkiego. Jak zapewnia Maciej Żywno, wojewoda podlaski, po przekazaniu Ośrodka pod zwierzchnictwo marszałka, nie zmienia się stawki środków z budżetu, jakie dotychczas otrzymywała ta instytucja.

opr. sam


fot. PODR Szepietowo

Święto WSI


Toczenie beli słomy na czas

W Krzeczkowie koło Moniek odbędzie się już po raz drugi...


Święto Wsi – II Turniej Wsi gminy Mońki odbędzie się 13 września 2009r. we wsi Krzeczkowo.

Impreza ma na celu aktywizację środowiska wiejskiego i wzbogacanie życia kulturalnego wsi. Jest to tez czas i okazja na podsumowanie całorocznej pracy rolników i docenienie ich trudu. Imprezie towarzyszą wystawy płodów rolnych, koncerty zespołów muzycznych, kiermasze, a także stoiska garmażeryjne i zabawowe. Pierwsza impreza spotkała się z ogromnym zainteresowaniem mieszkańców nie tylko okolicznych wsi, ale również miast i miasteczek. Była pierwszą taką imprezą zorganizowaną w Gminie Mońki, której adresatem była podlaska społeczność wiejska.

Przypomnijmy krótko, jak przebiegała rywalizacja podczas pierwszej imprezy – Święta wsi w zeszłym roku, które odbyło się w Kropiwnicy.W turnieju wsi gminy Mońki wystartowały reprezentacje: Boguszewa, Ciesz, Hornostaj, Kropiwnicy, Maś, Sikor, Sobieski i Krzeczkowa. Rozegrano osiem konkurencji. Była więc prezentacja wsi przez jej sołtysa i konkurs wiedzy o rolnictwie. Widowiskowo wyglądały rywalizacje w toczeniu beli słomy, przeciąganiu liny, slalom z jajkiem na łyżce, rzut ziemniakiem do gumowca, rzut oponą, czy „spacer farmera”. Pierwsze miejsce zdobyła drużyna wsi Krzeczkowo przed Boguszewem, Sikorami, Cieszami, Kropiwnicą, Hornostajami, Masiami i Sobieskami. Zwycięska ekipa zdobyła prawo goszczenia u siebie tegorocznego, II Turnieju Wsi. Trzy pierwsze zespoły otrzymały puchary Burmistrza Moniek.

Głównym organizatorem imprezy jest burmistrz Moniek. Przy współorganizacji uczestniczą: Moniecki Ośrodek Kultury, Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Ośrodek Doradztwa Rolniczego i Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Patronat prasowy nad impreza sprawuje nasz dwumiesięcznik Podlaskie Agro.

Barbara Klem

Fot. MDK Mońki



Rzut ziemniakiem do gumowca

Przeciąganie liny

Prima(tor) firma


Dziś nie sztuką jest sprzedać ciągnik, czy maszynę, ale tak dbać o Klienta, żeby wracał po następny zakup


Kiedy powstawał w 1992r. Primator był jednoosobową firmą. Dziś po 16 latach może pochwalić się szeroką ofertą, doskonałym serwisem, piękną siedzibą. Primator wygrał w tym roku Podlaską Agroligę i na początku w przyszłego stanie w szranki z firmami z całej Polski w ogólnopolskim finale. Wierzymy w jego sukces.

Założycielem firmy z Czyżewa Osady jest Henryk Kraszewski. Zaczął działać sam w 1992r. Naprawiał sprzęt. Poruszał się wtedy autem marki Zaporożec, ale miał na tyle samozaparcia, że przez okres jednych tylko żniw dorobił się „Żuka”. Wkrótce pana Henryka wspomogła żona Barbara, potem przybywali kolejni pracownicy (dziś pracuje tam 22 osoby). Jednocześnie trwała systematyczna rozbudowa oferty. Bo początkowo…

- Sprzedawaliśmy tylko ciągniki Ursus i kombajny zbożowe Bizon. Takie było zapotrzebowanie rynku i możliwości. Później w miarę potrzeb, trzeba było rozwijać swoją działalność, zawierać nowe umowy – wspomina właściciel Primatora.

Przyzwyczaić się do nowości

Oczywiście rozwijać stopniowo. Trzeba było lat, żeby klienci nabrali zaufania do nowych, „obcych” marek. W końcu jednak i podlascy rolnicy nabrali apetytu na zagraniczne maszyny. Kiedy tak się stało, w ślad za tym trendem podążyli właściciele firmy z Czyżewa Osady.

- W 2000r. podpisaliśmy umowę z New Holland i od tego się zaczęło. Jednocześnie wzrosły wymagania dotyczące naszej firmy. Chodziło o wygląd siedziby, odpowiednią kolorystykę, serwis – opowiada Kraszewski.

Tym bardziej, że już nie tylko o New Hollanda chodziło. W ofercie firmy znalazły się maszyny marki Kuhn, Pol-mot Warfama, Unia Group, Metal-Fach Sokółka.

- Wybraliśmy firmy według naszego rozeznania na rynku, co się sprzedaje, co jest popularne, do niektórych trzeba było ludzi przyzwyczaić – mówi szef Primatora. - Kiedy wprowadzałem na rynek Kuhna jeździłem na różne wystawy, pokazy. Jak już rolnicy się przyzwyczaili, sprzedaż tej marki przestał być problemem.

I tak dziś możliwość Primatorze każdy rolnik może kompleksowo wyposażyć swoje gospodarstwo możliwość ciągniki możliwość maszyny.

Nowa siedziba

Wymagania względem siedziby firmy, ale też komfort pracy i sprzedaży, a także komfort dla klienta, zdecydowały o tym, że plan budowy nowego budynku został wprowadzony w czyn. W 2006r. rozpoczęte zostały procedury budowlane, w sierpniu 2007 ruszyła budowa. Na początku bieżącego roku firma oficjalnie zmieniła siedzibę. Teraz rzeczywiście robi to wrażenie.

- Hala serwisowa – 500m2, 450m2 - magazyn, 7.500m2 - utwardzony plac pod ekspozycję maszyn, hektar trawy pod pokazy. Ponad 220m2 to same biura - wylicza pan Kraszewski.

Dobry serwis to podstawa

Prawdziwa duma właścicieli Primatora to nowoczesny serwis działający jak igiełka. Ta dbałość wynika ze zrozumienia, że w rolnictwie nie ma czasu na czekanie na naprawę. Działający sprzęt jest często potrzebny natychmiast.

- Sądzę, że to nasz najlepszy argument na konkurencję – podkreśla pani Barbara - To naszym zdaniem podstawa sukcesu firmy sprzedającej ciągniki i maszyny rolnicze. Dowód? Jako jedna z nielicznych firm nie mamy żadnego handlowca jeżdżącego po gospodarstwach. Bo po prostu nie ma takiej potrzeby. Mamy tylko sprzedawców tu na miejscu. Nigdy nie wyjechali w teren i nie wyjadą. Przyjęliśmy taką taktykę.

Primator zamiast nachalnie namawiać na sprzedaż, czeka na klienta. Jedynymi okazjami, kiedy „wyjeżdża do ludzi” są targi. Chętnie prezentuje przy takich okazjach swoją ofertę. Te wyjazdy i dobry serwis to oś promocji firmy.

- W sprawach serwisowych nie odpuszczamy ani na jotę, zresztą za to właśnie zostaliśmy nagrodzeni – mówi właściciel Primatora.

Kryzys? Jaki kryzys?

Kiedy pytam o to, czy firma odczuła kryzysową sytuację na rynku, na twarzach właścicieli widzę uśmiechy. Dla nich ta osławiona w mediach zapaść jest równie mityczna, co złoty Graal.

- Naszą branżę ten kryzys chyba ominął – cieszy się pan Henryk. – Zresztą my się na kryzysy i zawirowania polityczne nie oglądamy, tylko robimy swoje najlepiej jak potrafimy.

Wiadomo i tu czasem jest lepiej, czasem gorzej. Są miesiące nasilonej pracy, jest i swobodniejszy czas. Dziś intensywność zakupów dyktuje rytm prac polowych i systematyczność wypłat dofinansowań unijnych.

Najważniejsze by wiedzieć jak wygląda rynek, jakie są potrzeby kupujących. Np. obecnie w naszym regionie najczęściej kupuje się ciągniki o zakresie mocy od 80 do 110KM. To 75% sprzedaży Primatora. 20% to giganty od 120KM wzwyż. Mniejsze moce sprzedają się bardzo rzadko. Co ciekawe, z doświadczeń właścicieli Primatora wynika, że moc ciągnika dobiera się nie tylko względem np. areału posiadanej ziemi.

- Zauważyłem, że my Polacy mamy taką tendencję, żeby być zawsze o krok lepsi od sąsiadów. Kiedyś do małej wioski sprzedałem sześć ciągników w ciągu roku i każdy kolejny kupował traktor mocniejszy o 10KM, a gospodarstwa takie same – opowiada Kraszewski.

Czy wygramy, zobaczymy…

Po finale wojewódzkim, przed Primatorem finał ogólnopolski. Przyjdzie pokonkurować z firmami z całej Polski. Ale tu nie ma ciśnienia na zwycięstwo.

- Kiedy jechaliśmy na ogłoszenie wyników w Białymstoku, zupełnie nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że to my wygramy. Nawet nie staraliśmy się dowiedzieć – zapewnia pani Barbara - A czy poradzimy sobie w finale krajowym? Na razie nie znamy nawet naszej konkurencji. Zobaczymy. Los pokaże…

Małgorzata Sawicka


fot. S. Rutkowski/Archiwum Primatora







Jesteś tutaj: Strona główna