Podlaskie AGRO

Aktualności

25 lat minęło... jak jeden dzień


Pierwszym etapem obchodów uroczystości było zwiedzanie zakładu produkcyjnego

Uroczystości jubileuszowe w białostockim Samasz-u


Jesteśmy w roku 84' - Antoni Stolarski po założeniu w wynajętym garażu warsztatu samochodowego, postanawia zespawać własnoręcznie pierwszą kopaczkę elewatorową do ziemniaków. Dwa lata później sporządza pierwszą kosiarkę. Dwadzieścia pięć lat później Stolarski stoi na czele Samasz-u, jednej z największych firm w regionie.

Tak, to już 25 lat. I jak w jednym z poprzednich wydań „Podlaskiego Agro” pisaliśmy o 20-letnim Metalfachu, porównując go do osoby, która od dwóch lat może wypić lampkę wina, tak Samasz jest... kawalerem na wydaniu. A przynajmniej pod względem wieku, pasuje do sokólskiej firmy, co w praktyce zaowocowało współpracą obu przedsiębiorstw.

Swój okrągły jubileusz Samasz obchodził niezwykle uroczyście. Najpierw zaproszeni goście (współpracownicy, przedstawiciele samorządu miasta, media) mieli okazję zwiedzić zakład mieszczący się przy ulicy Trawiastej w Białymstoku. Prezes Antoni Stolarski przestawił zebranym historię firmy. A następnie goście przenieśli się do Hotelu Gołębiewskiego, by już w nieco luźniejszej atmosferze, świętować ten wspaniały jubileusz.

- Takie firmy to sól ziemi - powiedział Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, którego obecność najlepiej świadczyła o randze wydarzenia.

I trudno się z tym nie zgodzić. W 1988 roku Samasz zatrudniał 12 osób, dziś 270! Jednak wiadomo przecież, że korzyści płynące z działalności tej firmy obejmują znacznie szerszą liczbę osób.

- Samasz to jeden z najbardziej znanych i cenionych podmiotów gospodarczych w regionie - mówił Tadeusz Truskolaski. - Mam nadzieję, że nadal z Państwa pracy będzie płynął pożytek dla całej społeczności podlaskiej.

Podczas uroczystości jubileuszowej Antoni Stolarski, prezes firmy nagrodził wyróżniających się pracowników, jak również najlepszych dilerów. Wśród dystrybutorów bezkonkurencyjną okazała się firma PHU „Jędruś” z Rajgrodu prowadzona przez Andrzeja Mikulskiego. Kolejne miejsca w rankingu zajęły firmy: Zakład Handlowy „BASP” Szczuczyn, Agroma Olsztyn Grupa Sznajder Sp. z o.o., Zakład Usługowo Handlowy Krzysztof Królik z Garwolina i „MARPASZ” z Korytek k. Jedwabnego. Za najlepszego dilera na Białorusi uznano firmę „Contractus”.

Ten jubileusz to nie tylko upływ czasu, ale miara osiągnięć. Ćwierćwiecze istnienia tej firmy, to obecność na rynku 90 różnych modeli kosiarek bębnowych, kosiarek dyskowych, kosiarek bijakowych, przetrząsaczy, zgrabiarek oraz pługów śnieżnych, ponad 53 tysiące wyprodukowanych maszyn, ok. 30 tysięcy maszyn sprzedanych w eksporcie, w tym ponad 15 tys w Niemczech, ponad 20 tysięcy maszyn sprzedanych w Polsce.

A całą ideę najlepiej posumował jeden z gości podczas gratulacji.

- Antoni ma swoją misję i każdy to wie - powiedział. - Pan Bóg powiedział do niego: „Antoni - ty będziesz robił kosiarki.” I tak się stało. A ja ci mówię - razem wykosimy konkurencję.

Małgorzata Sawicka

fot. S. Rutkowski, A. Niczyporuk


Nazwiska wyróżnionych pracowników podczas imprezy z okazji 25-lecia Samaszu:

1.Gacuta Adela

2.Karasek Kazimierz

3.Kowalczuk Antoni

4.Kuprianowicz Artur

5.Łuczaj Jan

6.Opolski Wiesław

7.Panasewicz Mirosław

8.Sadowski Gieorgi

9.Wdziękoński Jerzy

10.Wilczewski Wojciech


Historia firmy:

1984 rok

Luty - inż. Antoni Stolarski „idzie na swoje” i zakłada w wynajętym garażu przy ul. Kirkora w Białymstoku warsztat samochodowy

Marzec - za namową ojca buduje pierwszą kopaczkę elewatorową do ziemniaków

1988 rok

Przeprowadzka na ulicę Trawiastą

Produkcja kosiarek bębnowych tylnych 1,35m i 1,65 m

1984-1988 – łączna sprzedaż kopaczek w tym okresie: 267 sztuk

Zatrudnienie: 12 pracowników.

1994 rok

Łączna produkcja roczna kosiarek – 1.417 szt.

Początek eksportu maszyn do Niemiec

1995 rok

Produkcja roczna kosiarek – 2.704 szt

Początek współpracy z firmą Fricke GmbH Heeslingen w Niemczech

1996 rok

Budowa nowego budynku biurowego

Nowe kosiarki bębnowe w ofercie, pierwsze kosiarki ze spulchniaczami pokosu

Sprzedaż roczna - 3390 kosiarek

Udział eksportu w ogólnej sprzedaży sięga 44%

1998 rok

W ofercie firmy Samasz pojawiają się pierwsze kosiarki dyskowe

Udział eksportu w sprzedaży sięga 60%

2000 rok

Samasz jako pierwszy producent w Polsce wprowadza na rynek kosiarki czołowe – bębnowe i dyskowe, zawieszane na przednim TUZ ciągnika, dzięki czemu kreuje rynek na ciągniki z przednim napędem WOM oraz zawieszeniem TUZ. W ślad za firmą Samasz również inni polscy producenci uruchomili produkcję maszyn rolniczych agregowanych z przodu ciągnika.

2004 rok

Samasz uzyskuje znaki DLG Signum Test – Niemieckiego Towarzystwa Rolniczego dla kosiarek bębnowych tylnych oraz czołowych

W ofercie pojawiają się kosiarki dyskowe ze zgniataczami pokosu dla roślin motylkowych. Szersze wprowadzenie na rynek kosiarek bijakowych - mulczerów

Obchody 20-lecia istnienia firmy Samasz

2005 rok

Nowy rekord sprzedaży – 4.000 kosiarek

Udział eksportu w sprzedaży – 68%

Certyfikat ISO 9001 i certyfikaty rosyjskie dla kosiarek dyskowych

2007 rok

Wprowadzenie na rynek NOWEJ GENERACJI kosiarek dyskowych, charakteryzujących się najmocniejszą i najtrwalszą listwą tnącą na rynku

Sprzedaż 300 kosiarek dyskowych do Finlandii, która staje się, drugim po Niemczech, rynkiem eksportowym Samasz-u

2008 rok

Wprowadzenie na rynek zestawów MegaCUT i GigaCUT o szerokościach koszenia 8,60m i 9,40m

Wzbogacenie oferty o kosiarki dyskowe z centralnym zawieszeniem o 3 szerokościach roboczych – 2,60m, 3,00m i 3,40m

Wprowadzenie na rynek kosiarki wysięgnikowej tylnej

We wrześniu linii montażowej „schodzi” 50.000 kosiarka

2009 rok

Nowa, zreorganizowana sieć dilerów w Polsce. Liczbę partnerów handlowych zredukowano o połowę. Efekt – wzrost sprzedaży w Polsce – 20% w stosunku do roku 2008

Współpraca z firmą Metalfach Sokółka, której wynikiem był debiut obu firm na największych targach techniki rolniczej na świecie – AGRITECHNICA Hannover `2009




Antoni Stolarski, prezes Samasz-u, przyjmuje gratulacje od gości

Jednym z punktów programu było nagrodzenie najlepszych dilerów

Antoni Stolarski przedstawia uczestnikom uroczystości jubileuszowych historię firmy

Oni wygrali, wygraj i Ty


Główną nagrodę - karmidło dla nowoodsadzonych prosiąt odebrał w imieniu swojej siostry Wojciech Antoni Borawski

W ostatnim wydaniu Podlaskiego Agro do rozwiązania była tylko krzyżówka. Sądziliśmy, że w natłoku sezonowych prac polowych trudno będzie Wam znaleźć wolny czas na zabawę. Przyznajemy, trochę się myliliśmy, bo chętnych do wygrania karmidła było wielu. Bardzo się cieszymy, dziękujemy za listy.

Karmidło dla nowoodsadzonych prosiąt MaxiChopperPan firmy TerraExim-Agroimprx otrzymuje Maria Borawska z Hryniewicz Małych. Pozostałe nagrody wylosowali: Jadwiga Przeździecka z miejscowości Sasiny i Teresa Stypułkowska z miejscowości Brzóski Brzezińskie – kurtki przeciwdeszczowe, Teresa Sidz z Białegostoku, Grzegorz Brzozowski z Kamieńskich Pliszek i Mirosław Odachowski z Krasowa Siódmaków – koszulki, natomiast pani Marta Łupińska z Suraża wygrała polar. Pani Ala Gierman z Chytrej podbija nasze serca stałym uczestnictwem w konkursach. Zawsze też znajduje czas, aby napisać do nas choć parę miłych słów. Nie miała szczęścia w losowaniu, ale w dowód uznania otrzymuje od nas zestaw firmowych gadżetów. Wszystkim serdecznie gratulujemy, zapraszamy do lektury kolejnego wydania Waszej gazety i zabawy z nami.

W bieżącym wydaniu Herbapol Lublin SA funduje Czytelnikom nagrody w postaci zestawów swoich produktów: Green-up - napój energetyczny w trzech smakach: żurawina, tropikalny, granat; syrop funkcjonalny imbir z cynamonem i goździkami, herbata SlimFigura Dieta banan i herbata SlimFigura Spalanie oraz herbatki Herbaciany Ogród o smaku malinowym, truskawki z wanilią i Prosto z lasu. Jeśli skusi Państwa krzyżówka, możecie się Państwo stać szczęśliwymi posiadaczami jednego z trzech zestawów gadżetów, które prezentujemy na zdjęciach poniżej.

Przypominam, że każdy, kto nie otrzymuje regularnie naszego czasopisma może je zaprenumerować. Koszt jednego egzemplarza to tylko 6 zł (3 zł miesięcznie!). Szczegółowych informacji może Państwu udzielić Wasz listonosz. Prosimy pytać go wytrwale, bo na pewno nasze-Wasze “Podlaskie Agro” ma w ofercie.

Marzena Bęcłowicz


Pan Wojciech odebrał olej Fuchs w imieniu Elżbiety Falkowskiej

Pani Teresa Sidz odebrała zestaw gadżetów z koszulką w “roli głównej”

Fundatorem gadżetów - nagrody w krzyżówce jest firma De Heus

Pionierzy też chcą pracować bezpiecznie


Z roku na rok przybywa dowodów zwycięstw na kominku. - Trzeba pomyśleć nad jakąś komodą na te nagrody - śmieje się pani Regina (na zdj. z córką)

Okrągła rocznica gospodarowania zbiegła się niemal ze spektakularnym zwycięstwem w prestiżowym konkursie


Okrągłe 25 lat pracy Reginy i Jana Zawadzkich w gospodarstwie w Ciemnoszyjach zaowocowało w tym roku zwycięstwem w wojewódzkim etapie konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. W kraju, konkurując z 16 gospodarstwami, zajęli zaszczytne czwarte miejsce.

Gospodarstwo, po rodzicach Pana Jana, małżeństwo Zawadzkich przejęło ponad 25 lat temu (w ubiegłym roku obchodzona była okrągła rocznica). Zastali, co zastali. Gospodarstwo miało powierzchnię 40 hektarów, a prowadzona była produkcja mieszana.

Inwestycje, inwestycje

- Szybko zdecydowaliśmy się na przestawienie gospodarstwa na produkcję mleka - wspomina pani Regina. - Szybko też zmusiło to nas do poczynienia inwestycji.

Stare budynki pozwalały na utrzymywanie na początku 12 krów, po pierwszej modernizacji 15, a po kolejnej 30 sztuk. Jednak to było wciąż za mało na możliwości i chęci Zawadzkich. Konieczna była budowa nowej obory.

- To był 1997 rok - wspomina rolniczka. - W okolicy nikt nie myślał wówczas o budowie obory wolnostanowiskowej, a my postanowiliśmy, że jak już budować, to nowocześnie. Chwieliśmy pracować w komforcie, z halą udojową, żeby uniknąć uciążliwego udoju w oborze uwiązowej. W okolicy nie mieliśmy wzoru, który moglibyśmy podejrzeć, żeby zobaczyć jak takie obory funkcjonują. Wyjeżdżaliśmy więc za granicę - do Szwecji, Holandii. Dziś może się to wydawać śmieszne, ale na tamte czasy taka inwestycja to była nowość, do tego musieliśmy na ten cel zaciągnąć kredyt. Na pewno część z naszych sąsiadów musiała wątpić w powodzenie tej operacji.

Ustawiczny rozwój

W ten sposób w gospodarstwie w Ciemnoszyjach stanęła obora wolnostanowiskowa na 70 krów mlecznych, wyposażona w halę udojową typu Rybia ość 2x5. Do dziś to posunięcie rolnicy uważają za niezwykle trafne. Rolnicy wyposażyli swoja oborę w system zarządzania stadem.

- To niezwykłe udogodnienie. Wiemy, która krowa jest chora, jaka jest jej wydajność, system pilnuje wielu spraw - opowiada pani Regina.

W przeciągu tych okrągłych 25 lat, zdołali nie tylko postawić oborę, ale również powiększyć gospodarstwo do powierzchni 130 hektarów własnych i 40 ha dzierżaw. Grunty uprawiane są pod potrzeby produkcji mlecznej - większość to użytki zielone, kukurydza, zbóż jest niewiele - około 20 ha. Łącznie cało stado liczy sobie obecnie ok. 200 sztuk.

Zawadzcy nie ustają w modernizacjach, praktycznie rok rocznie coś się w tym gospodarstwie dzieje. Na przykład w ubiegłym roku obora została wyposażona w stację odpajania cieląt.

Pechowe finansowanie

Ze swoim pionierskim charakterem Zawadzcy nie wahali się ani chwili by sięgnąć jeszcze po przedakcesyjne fundusze unijne. Jednak nie mieli szczęścia.

- Z SAPARD-u na produkcję mleka nie udało nam się skorzystać. Na przeszkodzie stanęły limity produkcji, my je przekraczaliśmy - wyjaśnia pani Regina.

Nie sięgnęli też po wsparcie z UE w zakresie wyposażania gospodarstwa w park maszynowy. Wszelkie niezbędne sprzęty kupili za własne fundusze. Dopiero w ubiegłym roku pan Jan złożył wniosek na działanie „Modernizacja Gospodarstw Rolnych”. Udało im się również pozyskać środki na budowę zbiornika na gnojowicę. No i jeszcze to, co zdecydowanie upiększa gospodarstwo - utwardzenie polbrukiem.

Przygoda z agroturystyką

Zawadzcy to ludzie, którzy nie znoszą nudy. Lubią pracować i poszukują nowych wyzwań. Dlatego nie zatrzymali się tylko na produkcji mleka, ale świadczą również usługi. Jest też jeszcze jedna działalność - to agroturystka. Bo w pięknym domu, w którym mieszka rodzina Zawadzkich nie brakuje miejsca.

- Na tę działalność otrzymaliśmy dofinansowanie - mówi Zawadzka. - Mamy pięć córek. Najstarsza ma 25 lat, a najmłodsza 18. Być może, któraś z nich zajmie się w większym stopniu tą agroturystykę. W każdym razie warunki są.

Półka na nagrody

Rodzina Zawadzkich jest w branży doskonale znana. Nic więc dziwnego, że również utytułowana. Za oborę dostali „Złotą Wiechę”. Są też drugimi Wicemistrzami Agroligii. W tym roku przyszedł czas na udział w konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”.

- Przyznaję się, to był mój pomysł - śmieje się pani Regina. - Bo co roku przesuwaliśmy termin startu z myślą, że jest jeszcze tyle do zrobienia, a tak mało czasu. Jednak stwierdziłam, że udział w konkursie będzie mobilizacją dla nas wszystkich. I tak się stało. Zawsze staraliśmy się pracować bezpiecznie, ale z niektórych zasad człowiek nie zdawał sobie sprawy. Wiele w gospodarstwie zmieniliśmy i choć zwycięstwo cieszy, to najważniejsze, że po konkursie zostanie ślad w gospodarstwie, w postaci udogodnień mających na celu poprawę bezpieczeństwo.

Przyszłość pod znakiem informatyki

Przed gospodarstwem ciągle jeszcze wiele zmian i to nie małych. Marzeniem Zawadzkich od kilku lat jest zamontowanie w oborze robota udojowego. Są już po podróżach, w trakcie których odwiedzali gospodarstwa, które już są w taką maszynę wyposażone. Wrócili zachwyceni. Ale w sukurs ich planom nie poszła rzeczywistość rynkowa. Zapaść w branży - spadek cen mleka i niekorzystny kurs euro - spowodowała, że na razie inwestycja jest „odwieszona na kołek”. Na razie. Nie ma wątpliwości, że w końcu robot w Ciemnoszyjach będzie. Tyle, że żeby udogodnienie to wprowadzić, niezbędna jest budowa nowej obory. Ale to już zupełnie inna bajka...

fot. i tekst: Małgorzata Sawicka



Dom, w którym mieszka rodzina Zawadzkich pamięta jeszcze lata 40-ste

Obora zbudowana została w 1997 roku. Mieści 70 krów mlecznych

Strona estetyczna gospodarstwa budzi podziw

Fantazyjny skalniak, zbudowany na bazie starej piwnicy

Zapachniało nowościami


„Pronarowskie” przyczepy i ciągniki są już doskonale znane. Teraz przyszedł czas na promocję linii zielonkowej, dla produkcji, której uruchomiono fabrykę w Strablii

XI Międzynarodowa Wystawa Rolnicza Agroshow - 25-28 września 2009r.


Ponad 600 wystawców i ponad 100 tysięcy mkw powierzchni ekspozycyjnej. Mnóstwo premier, pokazów, konkursów, seminariów. Tak pokrótce można scharakteryzować targi Agroschow w Bednarach. W każdym razie jeden dzień to stanowczo zbyt mało, by choćby pobieżnie przejrzeć ofertę wystawców.

Na wystawie można obejrzeć i kupić wszystko, co jest związane z rolnictwem i nie tylko. Maszyny, urządzenia, wyposażenie obór, pasze, nasiona... Każdy prześciga się z pomysłem na ekspozycję, by przyciągnąć do siebie klienta i wydaje się, że nie ma granic wyobraźni poszczególnych działów marketingu.

Na Agroshow przyjeżdża rok rocznie wielu oficjeli związanych z branżą. Bywa też i minister rolnictwa. Marek Sawicki przyjechał do Bednar, by wręczyć nagrody młodzieży biorącej udział w konkursie. Uczestniczył też w konferencji i odpowiadał na pytania zebranych. Niestety, okoliczności w rolnictwie mamy, jakie mamy i padające tam słowa nie zawsze były miłe.

Dla nas targi te okazały się świetną okazją, by sprawdzić, jakie nowości planują najbliższy czas poszczególne firmy. Szybko okazało się, że sporo z nich szykuje niespodziankę dla swoich klientów.

Ciągniki, przyczepy, maszyny zielonkowe

Pronar z Narwi przywiózł do Bednar m.in. ciągnik 140-konny, oparty na podzespołach zachodnich z silnikiem Iveco ze specjalnie zaprojektowanym ładowaczem czołowym LC5. To model, który można było na wystawie zobaczyć po raz pierwszy! W sprzedaży ma być dostępny dopiero od przyszłego roku.

- W ten sposób wypełniamy lukę w naszej ofercie, bo taka jest potrzeba i wymagania gospodarstw, które się zwiększają - powiedział Wojciech Piekarski, główny specjalista ds marketingu firmy Pronar. - Przywieźliśmy też prawdziwy hit: Zefir 85 napędzany olejem rzepakowym (85 KM, dwa zbiorniki na paliwo). Również pojawi się na rynku w przyszłym roku. To absolutna nowość!

Pronar prezentował też przyczepy - m.in. nową przyczepę do przewozu zwierząt z hydraulicznie opuszczaną ścianą. W odpowiedzi na potrzeby rynku konstruktorzy Pronar-u przygotowali też przyczepę do przewozu maszyn rolniczych. Jest to przyczepa niskopodwoziowa, centralnoosiowa, w której podłoga jest drewniana - trwała i antypoślizgowa. Już podczas I Wystawy Fabrycznej Pronar prezentował maszyny zielonkowe, jakie wprowadził do swojej oferty.

- Strategia firmy zakłada rozwój całej linii zielonkowej - mówił Wojciech Piekarski. Obecnie w ofercie mamy przetrząsacze, zgrabiarki, kosiarki, wcześniej pojawiły się w niej: przyczepy do przewozu bel, wóz paszowy, owijarki do bel i prasa belująca.

- Generalnie z nowości prezentujemy na targach kosiarkę 2,5 m tylną i 2,10 tylną klasycznym - opowiadał Grzegorz Wierzbicki, konstruktor. - Są to maszyny o bardzo lekkiej konstrukcji, a co za tym idzie charakteryzują się mniejszym zapotrzebowaniem mocy, co się wiąże z mniejszym spalaniem i oszczędnością. Dodatkowo kosiarki doskonale kopiują teren.

Nowa marka wśród ciągników

Pol-Mot Warfama zaskoczył nową marką ciągników.

- Ciągniki marki Foton sprzedajemy już od lat z powodzeniem - opowiadał Michał Stok-Stocki z Warfamy. - Łącznie sprzedaliśmy już kilkaset sztuk. - Teraz chcemy wypromować też ciągniki pod własną marką - Pol-Mot. Na targach prezentujemy kilka z modeli. Pierwszy z nich to maszyna na podwoziu Carraro z oryginalnym silnikiem Perkinsa, drugi na podwoziu Fotona. Kolejne modele są robione w kooperacji z turecką firmą. Oni dostarczają podwozie, a my dajemy silnik Perkinsa. Zaletą tych ciągników z kolei jest to, że ich konstrukcja oparta jest na podwoziu Valtry, a tej firmy reklamować nie trzeba. To znana i ceniona marka, solidna, trwała, z górnej półki.

Ciągniki marki Pol-Mot będą produkowane w segmencie 60-90 KM.

- Myślimy jeszcze o ciągnikach 125-konnych - dodał Michał Stok-Stocki. - Być może za jakiś czas powstanie taki.

Ofertę targową firmy Pol-Mot Warfama uzupełniły przyczepy oraz rozrzutnik o drewnianych bortach (o którym pisaliśmy już na łamach „Podlaskiego Agro”).

- Zainteresowanie rozrzutnikiem jest ogromne. Dlatego na pewno kolejnym krokiem naszej firmy będzie rozszerzenie oferty rozrzutników o większe tonaże - dodał Stok-Stocki.

Sokólski tandem

Lustrując targi odwiedziliśmy stoiska dwóch sokólskich firm: Farmer i Metal-Fach. Metal-Fach kompleksowo promował swoją ofertę. Na Agroshow pokazywał m.in. rozrzutnik obornika N267 i N267/1, przyczepę do bel T009, owijarkę do bel z przednim załadunkiem Z593, przyczepę samozbierającą z nożami. Oczywiście oferta była znacznie szersza - były też kotły, wozy paszowe, prasy zwijające.

Farmer „chwalił się” na targach ciągnikami o mniejszej mocy 48-66 KM. Można powiedzieć, że to jeszcze prototypy, jeszcze nie weszły do produkcji. Stanie się tak po nowym roku.

- Wyposażone są w ciągniki John Deere czterocylindrowe o pojemności 2,5 litra, turbodoładowane z intercoolerem. Spełniają aktualnie obowiązującą normę emisji spalin Tier III a. Skrzynia Carraro z rewersem osiem biegów do przodu, osiem do tyłu - relacjonował Karol Dargiewicz z Farmera.

Na targach przykładem takich mniejszych ciągników były: model F4 7258 (66 KM) i F4 6258 (61 KM). Została w nich poprawiona kabina, zainstalowano szyby bezramowe, zamontowano dodatkowe oświetlenie - wprowadzono dodatki wpływające i na estetykę i komfort pracy.

- Ciągniki o mniejszych mocach są poszukiwane jako drugi ciągnik pomocniczy, bądź w mniejszych gospodarstwach jako ciągnik podstawowy - oceniał Karol Dargiewicz. - Na bazie tych ciągników będą produkowane ciągniki sadownicze.

Małgorzata Sawicka


Nasza firma poszerza ofertę swoich ciągników: w najbliższej przyszłości o mniejsze ciągniki,

Podczas wystawy poszczególni producenci mieli okazję prezentować sprzęt w akcji na specjalnych polet


Bogata oferta Meta-Fach-u z Sokółki jak zwykle była prezentowana w atrakcyjny sposób

Święto jesiennych nasadzeń


Tak wyglądają wytłoczyny z rzepaku, produkt uboczny tłoczenia oleju

Kolorowe zakończenie sezonu targowego w Szepietowie


Jesień jest szara i bura? Niekoniecznie. A już na pewno nie podczas targów ogrodniczych, jakie odbyły się w miniony weekend w Szepietowie. Agroarena zakwitła w te dni wszystkimi barwami jesieni.

Było chłodno, to trzeba przyznać, ale miłośników ogrodów to nie odstraszyło. Nie zawiedli też wystawcy, którzy przywieźli do Szepietowa bogactwo różnorodności ogrodniczych.

Na targach było można kupić rośliny wartościowe, odporne na choroby i uszkodzenia. Wśród nasadzeń na obecnie modne żywopłoty były: liguster, graby, wyższe tawuły, tuje: Szmaragd, Columna, Barbant, Sunkist. Na żywopłoty niskie-tuje: Hoseri, Danica i bukszpan.

Miłośnicy przydomowych sadów i ogródków mogli wybierać wśród kilkuset odmian jabłoni, grusz, wiśni, czereśni, brzoskwiń, moreli, porzeczek czarnych, czerwonych, agrestu, leszczyny, orzecha włoskiego, aronii, borówki wysokiej, maliny, jeżyny i truskawek.

Poza roślinami, zakupy można było uzupełnić o środki do produkcji sadowniczej i ogrodniczej, rękodzieło, wyroby pszczelarskie.

W sobotę targom towarzyszyła konferencja „Zarządzanie gospodarstwem ekologicznym w zgodzie z prawem i naturą”, a także podsumowanie etapu regionalnego „Konkursu na najlepsze gospodarstwo ekologiczne”. W oba dni targów można też było podejrzeć proces wytłaczania oleju z rzepaku i sporządzania biodiesla. Natomiast w niedzielę odbyło się VI Forum Rolnicze Województwa Podlaskiego. Wzięli w nim udział przedstawiciele właściwie wszystkich organizacji i instytucji związanych z rolnictwem. Gościem specjalnym Forum była Maria Zwolińska, Radca Generalny Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przybliżyła ona większość ważnych dla rolnictwa kwestii.

- To był bardzo trudny rok dla rolnictwa i dla naszego kraju, i dla całej Unii Europejskiej - przyznała. - Sytuacja jest taka, że nasze rynki zbytu będą się kurczyły. Saldo dotyczące handlu zagranicznego jest dla naszego kraju dodatnie i trzeba o to dbać. Tym bardziej, że na rynku krajowym spodziewana jest stabilizacja będąca wynikiem kryzysu.

Jak podkreśliła Maria Zwolińska w ramach walki z kryzysem w branży rolniczej, podjęto szereg działań. To m.in. przyśpieszenie wypłat dopłat bezpośrednich i ONW.

- Wypłata dopłat rozpoczyna się w grudniu - przypomniała Maria Zwolińska. - W pierwszym miesiącu wypłat w 2008 roku wypłacono 4.260.000 zł dla rolników. To znacznie więcej niż w analogicznym czasie w 2007 roku. W tym roku dołożymy wszelkich starań, by to powtórzyć lub nawet zwiększyć pulę wypłat. Mam informacje, że 97 procent złożonych w kraju wniosków jest po kontroli.

Jeśli chodzi o wykorzystanie środków z PROW 2007-2013, do 16 września wypłacono ponad 9 mld zł, a do końca roku planuje się wypłatę kolejnych 3 mld zł. Minimalne oprocentowanie w kredytach inwestycyjnych zostało obniżone do 2 %. Co roku zwiększane są środki na ubezpieczenie upraw i zwierząt, jak również na tzw. paliwo rolnicze. Stawka zwrotu za litr oleju corocznie wzrasta. W 2006 wynosiła 45 gr, w 2007 - 55 gr, a od 2008 roku wynosi 85 groszy.

- Co roku zwiększana jest pula środków na ten cel i nie ma teraz rolnika, który by nie otrzymał zwrotu z braku środków - podkreśliła Zwolińska.

Rozmowy o panującym kryzysie były przyczynkiem do wywołania tematu Wspólnej Polityki Rolnej.

- Paradoksalnie kryzys pomógł nam, dokonano bowiem przeglądu Wspólnej Polityki Rolnej, rozgorzała też debata dotycząca jej założeń po 2013 roku - wyjaśniała Zwolińska.

W ramach przeglądu uzyskano utrzymanie do końca 2013 roku prostego systemu wypłat dopłat bezpośrednich (bez obowiązku uprawy zbóż - przyp. red.), Polska zyskała 90 mln euro, które mają być przeznaczone na restrukturyzację sektora mleczarskiego, a dokładniej na jego koncentrację. Wymogi dotyczące dobrostanu zwierząt zostały natomiast przesunięte do końca 2013 roku.

Forum stało się też polem do gorącej dyskusji dotyczącej przyszłości Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Pozbawiono go znacznych środków, które m.in. miały być przeznaczone na utwardzenie terenów wystawowych, co ważne jest szczególnie przed ogólnopolską wystawą hodowlaną, jaka ma się odbyć w przyszłym roku. Wielu zebranych zabrało głos w tej sprawie.

- Te pieniądze były ciułane, żeby uzbroić to, co nazywane jest Polagrą wschodu Polski - mówił Adam Medykiewicz, znany hodowca drobiu. - My rolnicy nie pozwolimy na to, żeby nas w ten sposób traktować. Reprezentuję Komisję Organizacyjną Wystawy. Napisaliśmy protest w tej sprawie, bo naszym zdaniem, ta ogólnopolska wystawa jest zagrożona z braku środków. Jesteśmy tym oburzeni.

- Jest mi niezmiernie przykto, że ten Ośrodek jest w tym kształcie zagrożony - - powiedział Mirosław Surowiec, przewodniczący Wojewódzkiego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. - Obecna sytuacja finansowa grozi zwolnieniami, przy tym budżecie jedna trzecia ludzi, którzy związali swoje życie z doradztwem, będzie musiało odejść. Kto więc będzie wspierał rolników?

Małgorzata Sawicka


fot. A. Niczyporuk


Podczas targów zaprezentowano również linię do wytwarzania biodiesla z oleju rzepakowego. Można było na własne oczy zobaczyć cały proces.

Wygląda to tak: rzepak jest wsypywany do prasy tłoczącej olej. Z tony rzepaku można uzyskać 300-320 litrów oleju. W procesie tłoczenia pozostają odpady, które mogą być użyte do skarmiania bydła lub spalania (kaloryczność nieznacznie mniejsza od węgla). Pompa przenosi wytłoczony olej do aparatury, która go filtruje.

Po przefiltrowaniu, olej, w kolejnym urządzeniu, jest łączony z mieszanką wodorotlenku potasu i alkoholu. Cała mieszanka w odpowiednich temperaturach „czeka” kilkanaście godzin, w procesie tym wytrącana jest gliceryna, a pozostaje biodiesel.

- Z moich doświadczeń wynika, że własne linia do produkcji biodiesla jest opłacalna już przy posiadanym areale ziemi wynoszącym nie mniej niż 100 ha - wyjaśnia Krzysztof Boguszewski, który w miejscowości Józinek prowadzi też Zakład Pokazowy, w którym można się przyjrzeć produkcji ekopaliwa, jak również zasięgnąć porady.

Biodiesel produkowany przez pana Krzysztofa wykorzystywany jest w 300-hektarowym gospodarstwie. Jeżdżą na nim wszystkie ciągniki, maszyny, a nawet samochód.

- Opłacalność w dużej mierze zależy od ceny rzepaku, kiedy tona kosztuje 1400 zł, nie warto zawracać sobie głowy, ale przy cenie 110 zł/t, można już działać - dodaje pan Krzysztof. - Maszyny jeżdżące na tym biodieslu są sprawne, nie ma problemów z odpalaniem ich zimą. Tylko te formalności. Niestety trwają.

Z pewnością warto skontaktować się z Podlaskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego, by przyjrzeć się procesowi wytwarzania biodiesla. W końcu eko-paliwa to ponoć przyszłość.


 


W tym urządzeniu z kolei następuje finalny proces produkcji biodiesla
Jesteś tutaj: Strona główna Artykuły Aktualności